poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 15

Siedziałam sama w pokoju i rozmyślałam. Nie widziałam się z Harrym od wczoraj i nadal nie wiem co on zamierza zrobić. Mam już dosyć czekania na odpowiedź. To wszystko mnie dobijało. Postanowiłam, że się przejdę. Odskok od rzeczywistości dobrze mi zrobi. Wyszłam z domu i udałam się na plaże. To miejsce ma dla mnie ogromne znaczenie. Tylko to tu właśnie wyznałam Harry'emu prawdę i od tamtej pory go nie widziałam. To tu widziałam go możliwe, że po raz ostatni... Ten odskok mi nie posłużył. Nadal myślałam o Harrym.
Stałam na brzegu i spoglądałam na wodę. Wiatr delikatnie rozwiewał moje włosy aż nagle poczułam czyjeś ręce oplatające mnie w talii. Odwróciłam się i ujrzałam Harry'ego. Był szeroko uśmiechnięty i gdy go zobaczyłam na moją twarz również wkradł się uśmiech.
-Harry. - Wyszeptałam.
-Sel przepraszam.
-Za co?
-Za to, że wtedy Cię zostawiłem. Nie powinienem, ale to był dla mnie zbyt duży szok. I nie martw się o swój sekret.  U mnie jest bezpieczny.
-Dziękuje Harry.
Harry uśmiechnął się. Patrzyliśmy w ciszy w swoje oczy gdy Harry zaczął zmniejszać odległość między nami. Miał zamiar mnie pocałować. Tak bardzo tego chciałam. Chciałam poczuć smak jego ust. Zatopić się w jego wargach i zapomnieć o wszystkim. Zatracić się w tym pocałunku. Tylko, że... nie mogłam. Walczyłam sama ze sobą i w końcu gdy już prawie czułam jego usta przy swoich gwałtownie odwróciłam twarz i odsunęłam się o krok. Harry patrzył na mnie zaskoczony i lekko zmieszany.
-Harry, bo nie powiedziałam Ci jeszcze jednej ważnej rzeczy.
-O co chodzi? - Zapytał spokojnie.
-Anioły i ludzie nie mogą być razem. Ja muszę dbać tylko o twoje bezpieczeństwo i nie powinniśmy się nawet spotykać. Na początku tak było, ale po drodze ja... Harry ja zakochałam się w tobie. Wiedziałam, że to jest złe, ale wiedziałam też, że ty czujesz to samo. Harry ja coś wymyślę. Spróbuje coś zrobić żebyśmy mogli być razem.
-Sel... - Wyszeptał i pogładził palcem mój policzek. - Pragnę być z Tobą najbardziej na świecie. Musisz coś wymyślić. Ja będę na Ciebie czekał.
Do oczu napłynęły mi łzy. Mrugnęłam żeby powstrzymać je przed wypłynięciem po czy oddaliłam się od Harry'ego i pobiegłam do domu. Musiałam teraz porozmawiać z Alice i z Dean'em. Może oni wiedzą czy da się coś zrobić.
-Alice? Dean? Możecie do mnie przyjść? Potrzebuje was. - Powiedziałam telepatycznie do obojga po czym dostałam od nich potwierdzenie, że zaraz będą. Byłam już pod domem i zobaczyłam, że na mnie czekają.
-Chodźcie do środka.
Udaliśmy się do mojego pokoju. Spojrzałam na Alice i na Dean'a po czym zaczęłam mówić.
-No więc spotkałam się z Harrym...
-I co?! - Przerwała mi Alice.
-No i on powiedział, że nie wyjawi nikomu mojej tajemnicy.
-No to dobrze, a dlaczego nas wezwałaś? O co chodzi? - Dopytywał się Dean
-Harry chciał mnie pocałować, ale ja na to nie pozwoliłam i wytłumaczyłam mu, że anioły i ludzie nie mogą być razem, ale powiedziałam też, że zakochałam się w nim i spróbuje znaleźć jakiś sposób na to abyśmy mogli być razem.
-Sel... - Zaczęła Alice i objęła mnie ramieniem. - Moim zdaniem nic nie da się zrobić. Oboje jesteście z innych światów.
-No chyba, że Harry byłby aniołem, albo ty człowiekiem, ale to jest niemożliwe. - Powiedział Dean.
-Ale... - Nie byłam w stanie wydusić z siebie już żadnego słowa.
-Sel, wiem co czujesz. To musi Cię na prawdę boleć, ale za 2 tygodnie jest rada aniołów. Wtedy możesz poruszyć ten temat. Może coś Ci doradzą. Nie obiecuje, że będziesz mogła być z Harrym, ale musisz spróbować. - Powiedziała Alice.
-Na razie musisz powiedzieć Harry'emu, że do tego czasu nie możecie się widywać. - Powiedział Dean.
-Ale to bardzo długo. Ja nie dam rady. A co jeżeli to nic nie da i już nigdy go nie zobaczę.
-Musisz mieć nadzieje.
-Dziękuje, że przyszliście. A teraz jeżeli pozwolicie chciałabym zostać sama. - Powiedziałam po dłuższej chwili milczenia.
Alice i Dean opuścili mój pokój, a ja zwinęłam się w kłębek i leżałam na łóżku. Pozwoliłam łzą spokojnie płynąć. Jeżeli nie będę mogła być z Harrym to będzie oznaczało, że już nigdy więcej go nie zobaczę, a on mnie zapomni. To by mnie za bardzo zabolało. Straciłabym go i do tego żyła bym ze świadomością, że osoba, którą pokochałam całym sercem, a ona to odwzajemniła mnie nie pamięta.
Leżałam w tej samej pozycji już dobre pół godziny aż w końcu postanowiłam, że muszę powiedzieć Harry'emu, że na razie nic nie da się zrobić i przez dwa tygodnie nie możemy się widywać. Wstałam z łóżka i spojrzałam w lustro. Nie wyglądałam najlepiej, ale teraz wygląd nie miał dla mnie największego znaczenia. Zmyłam tylko i tak już rozmazany makijaż i przeczesałam włosy. Wyszłam z domu i spróbowałam wyczuć gdzie w tej chwili znajduje się Harry. Okazało się, że był niedaleko swojego domu. W tamtą stronę się skierowałam. Szłam spokojnie gdy nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się i ujrzałam Alex oraz Penny. Tylko nie to. One nie mogą mnie obaczyć w takim stanie. Były już bardzo blisko mnie. Wymusiłam uśmiech i pomachałam dziewczyną.

poniedziałek, 22 lipca 2013

Info

Siemka, następny rozdział pojawi się dopiero w poniedziałek (29.07.13) lub najpóźniej we wtorek (30.07.13) ponieważ rozdział 15 pisze Alex, a juto wyjeżdża do Świnoujścia (rozwala nas ta nazwa haha xd) a tam nie ma jak napisać.
P.S Miałam małe problemy w pisaniu tej notki, gdyż dźgano mnie plastikowym  mieczem (dzięki Alex) Więc to na tyle, kochamy was <3
Do następnego ! /Vicki

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 14

{muzyka} (Jak się skończy to puść od nowa)

-Że co?! - Krzyknął Dean. - O Boże... Leć do niego szybko. - Powiedział to, a mnie już nie było. Leciałam najszybciej jak mogłam. Nigdy nie leciałam aż tak szybko. Wiatr wiał mi w twarz tak mocno, że aż musiałam przymknąć oczy. Moja fryzura całkowicie się zniszczyła i było mi trochę zimno, lecz nie odczuwałam tego w dużym stopniu. Byłam zbyt przejęta Harrym. Nie wiem, co bym zrobiła gdyby on... Nie mogłam nawet o tym pomyśleć. A jeszcze on chyba chce to zrobić przeze mnie. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. A do tego jakbym go nie uratowała nie wywiązałabym się z mojego obowiązku. W końcu moim obowiązkiem jest dbanie o jego bezpieczeństwo. A teraz, co? On chce się zabić i to pewnie z mojej winy. Brawo Sel. Jesteś na prawdę świetnym aniołem. 
Doleciałam w końcu do miejsca, w którym znajdował się Harry. Mianowicie był to najwyższy budynek w mieście, a Harry był na jego szczycie. Trochę przeraził mnie ten widok. Chłopak był już prawie na krawędzi wieżowca. Podleciałam od tyłu tak żeby mnie nie zobaczył. Schowałam skrzydła i zaczęłam cicho do niego podchodzić. Idąc kopnęłam jakąś butelkę, która wydała dość spory hałas, więc Harry już raczej wiedział, że ktoś tu jest.
-Jesteś już. - Powiedział nie odwracając się. - Czekałem na Ciebie.
-Jak to czekałeś? Nie rozumiem. Weź najpierw odsuń się od tej krawędzi. - Powiedziałam, a wtedy on odwrócił się w moją stronę i zrobił krok do przodu.
-Szybko przyszłaś. A może powiesz mi jak tu się dostałaś w aż tak szybkim tempie? I co tu robisz? - Powiedział z lekkim sarkazmem w głosie.
-No, bo ja... um... - Na prawdę nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć, ale chyba najlepsza byłaby prawda. - Ale zaraz, zaraz, a tobie, o co chodzi? Nie chcesz... no wiesz... skoczyć? - Postanowiłam, że najpierw o to zapytam, bo już sama nie wiem, o co mu chodzi.
-Skąd wiedziałaś, że chce to zrobić? - Powiedział to z taką ironią. - Rozgryzłem Cię Sel. Zjawiasz się, gdy ma mi się stać coś złego no, więc sam sprawiłem sobie zagrożenie i wtedy się pojawiłaś. Powiesz mi w końcu jak to robisz? - Nie zabrzmiało to nawet jak pytanie. Bardziej jak rozkaz. - I tak w ogóle, dlaczego to robisz? Po co? Bo ja nic z tego wszystkiego nie rozumiem. I teraz chcę tylko prawdy Sel.
-Dobrze. I tak zamierzałam powiedzieć Ci prawdę.
-No to słucham.
-Powiem, ale nie tutaj. Chodź ze mną gdzie indziej.
Powiem mu prawdę. Zaczynając od tego, że jestem aniołem, a kończąc na tym, że go kocham, lecz nie mogę z nim być. Postanowiłam, że wyznam mu prawdę na plaży. I tam właśnie go zaprowadziłam. Harry nie odzywał się całą drogę oprócz ciągłego pytania czy daleko jeszcze, na które odpowiadałam, że niedaleko. Po 10 minutach byliśmy na miejscu.

-Jesteśmy. - Oznajmiłam.
-No, więc? - Spojrzał na mnie wyczekująco.
-No... Nie wiem, od czego zacząć. - Bałam się powiedzieć, że jestem aniołem.  Jak on na to zareaguje? To na prawdę trudne.
-Najlepiej od początku. - Spojrzał się na mnie. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. No może widać po nim było tylko to, że był bardzo ciekaw tego, co mam mu do powiedzenia. I było też widać cień radości w jego oczach chyba z tego powodu, że wreszcie dowie się prawdy. Ciekawe czy będzie taki szczęśliwy jak już ją usłyszy. 
-Więc...- Spojrzałam Harry'emu w oczy - Ja jestem aniołem.
-Haha, tylko na tyle Cię stać. Mogłaś wymyślić coś lepszego. - Krzyknął i odwrócił się ode mnie, odchodząc.
-Harry stój!
-No co znowu? - Odwrócił się.
-Udowodnię Ci to.
Harry nie odezwał się tylko spojrzał na mnie z niedowierzającym uśmiechem. Zmieniłam się w anioła w taki sposób żeby Harry mógł mnie zobaczyć. Chłopak patrzył na mnie zszokowany. Jeszcze nigdy nie widziałam takiego zdziwienia wymalowanego na twarzy jakiejkolwiek osoby. Zmierzył mnie wzrokiem od dołu, do góry. Zatrzymał się na moich skrzydłach i badał je wzrokiem przez dłuższą chwilę. Postanowiłam, że zacznę wszystko wyjaśniać, bo Harry raczej nie był w stanie wydobyć z siebie jakiegokolwiek słowa.
-Wszystko zaczęło się od wypadku, w którym wpadłam pod samochód. Samochód nadawał się  już tylko do kasacji, a mimo to, ja  nie odniosłam większych obrażeń. Pierwszą noc po tym wydarzeniu przyśniłeś mi się, a ja nie mogłam o Tobie zapomnieć. Jakiś czas później poznałam inne anioły, w tym Dean'a i dowiedziałam się, że jesteś moim podopiecznym i muszę Cię chronić. Zawsze wcześniej wyczuwałam wszelkie niebezpieczeństwo dotyczące Ciebie. Wiedziałam również kiedy miałeś gorszy dzień i jak się czułeś w danej chwili. Wiem o Tobie wszystko. Znam Twoją historię i wiem czego się boisz, oraz co sprawia Ci największą radość. My, anioły musimy ukrywać się przed ludźmi, dlatego nic Ci wcześniej nie powiedziałam. Ale Harry jest jedna ważna rzecz. Musisz mi obiecać, że nikomu o tym nie powiesz. - Patrzyłam na niego i czekałam na potwierdzenie lecz takowego nie dostałam. - Harry to na prawdę ważne, obiecaj mi. - Podeszłam do Harry'ego i chwyciłam jego dłoń, a on od razu ją zabrał i odsunął się ode mnie. Był w wielkim szoku.
-Ja.. ja nie wiem. Muszę to wszystko przemyśleć. - Powiedział i odszedł. Po prostu odszedł i zostawił mnie samą w niepewności.
-Harry...- Szepnęłam, ale chłopak już mnie nie słyszał. Był za daleko. Nie zdążyłam mu powiedzieć chyba najważniejszej rzeczy..., że go kocham. Wiedziałam, że to by teraz w niczym nie pomogło, a tylko skomplikowało całą sprawę. Bałam się, że Harry nic nie zrozumie i, że mogą zmienić mi podopiecznego, a wtedy już nigdy go nie spotkam. To mogło by mnie zniszczyć. Z Harrym stanowiliśmy jedność, silniejszą niż ta pomiędzy podopiecznym, a jego aniołem. Ja go kochałam. Te myśli mnie dobiły. .. Po chwili wróciłam do domu.  Gdy byłam już na miejscu. Przygnębiona udałam się w stronę swojego pokoju.
-Sel, chodź na chwilę - Usłyszałam głos mamy. Obojętnie skierowałam się do kuchni, w której była.
-Co się stało?- Zapytała, a mi po policzkach spłynęły łzy.
-Kochanie... -zaczęła, a ja wtuliłam się w jej ramiona.
-Mamo, wiesz jak to jest kiedy jest się w kimś prawdziwie zakochamy, a rzeczywistość staje na przeszkodzie tej miłości? - Zapytałam zapłakana.
-Nie wiem, skarbie, ale na pewno wszystko się jakoś ułoży.  Los decyduje o naszej przyszłości, a nam pozostaje się z nią pogodzić. Czasami jest to bardzo trudne, ale zapamiętaj, czas leczy rany.
Spędziłyśmy  w milczeniu jakiś czas.
-Dzięki mamo - Powiedziałam i odsunęłam się od niej. - Za wszystko. Za to, że jesteś i mnie wspierasz. Chyba masz racje. Wszystko się jakoś ułoży.
Gdy już się uspokoiłam poszłam do swojego pokoju. Mama zrobiłam mi herbatę i odeszła. Chciałam zostać sama. Leżałam na łóżku myśląc bez przerwy o Harrym. Nie mogłam się na niczym innym skupić. Ale gdyby obiecał, że nie wyjawi prawdy to i tak by nic raczej nie zmieniło. Przecież nie możemy być razem. Po chwili poczułam chłodny powiew wiatru. Przyszła Alice.
-Cześć, co się stało? - Zapytała siadając na łóżku.
-Powiedziałam Harry'emu prawdę i nie wiem co on zamierza teraz zrobić. - Powiedziałam zasmucona.
-Nic się nie martw, Sel. Zawsze mogą zmienić Ci podopiecznego, a Harry zapomni o Tobie i wszystkim co mu powiedziałaś. O każdej chwili spędzonej z Tobą, po prostu zapomni o Twoim istnieniu.
Gdy Alice to wszystko wymieniła sprawiał mi wielki ból. Myślała, że pomaga, ale było odwrotnie. Nagle poczułam, że coś we mnie pęka.
-Sel ....
-Nie, nie będzie dobrze! Ja go kocham! -powiedziałam podniesionym tonem, a po policzkach spłynęły mi łzy.
-Ja... Ja nie wiedziałam, przepraszam.  - Powiedziała zatroskana i mnie przytuliła.
-Nie chcę go stracić, nie mogę. Między nami jest silna więź, a ja na prawdę się do niego przywiązałam. -wyłkałam.
-Mam nadzieję, że Harry podejmie słuszną decyzję - Powiedziała, próbując jakoś mnie pocieszyć. - Daj mu czas na przemyślenie tego wszystkiego. Jak mu na tobie zależy to na pewno wróci i wszystko wyjaśni. Musisz być dobrej myśli.
-Masz rację Alice. Dziękuję.



15 KOM = NEXT ;*




czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 13

-I co zamierzasz zrobić? - Spytała w końcu Alice.
-Powiedzieć prawdę Alice. I Dean'owi i Harry'emu.
-Uważam, że podjęłaś słuszną decyzję - Powiedziała Alice.
-Dzięki - Odpowiedziałam i przytuliłam się do dziewczyny. Po chwili dotarłyśmy na plażę.
-Alice, boję się - Szepnęłam po chwili.
-Czego?
-Reakcji Harry'ego i Dean'a.
-Wszystko będzie dobrze - Powiedziała, uśmiechając się.
-Skoro tak mówisz.
Chwile siedziałyśmy na plaży, rozmawiając o wszystkim i on niczym. Po pewnym czasie wróciłyśmy do domu.
-Do zobaczenia - Powiedziała Alice.
-Pa - Odpowiedziałam i przytuliłam się do dziewczyny. Weszłam do domu, a później do swojego pokoju.
Podeszłam do szafy i wzięłam piżamę, po czym udałam się do łazienki. Po szybki prysznicu wróciłam do pokoju. Sen szybko odciągnął mnie od rzeczywistości.

***

Przebudziłam się i spojrzałam na telefon. Była już 10:00. Przeciągnęłam się i zeszłam z łóżka. Z szafy wyciągnęłam jakieś ubrania i wciągnęłam je na siebie. Włosy związałam w koczka i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam do kuchni, w której mama robiła śniadanie, a tata pił kawę.
-Dzień dobry - Powiedziałam.
-Cześć skarbie, jak się spało? - Zapytała mama.
-Dobrze, jak zawsze. Co na śniadanie?
-Jajecznica. Za chwilę będzie - Odpowiedziała mama, a ja usiadłam przy stole.
-A co z tym waszym wyjazdem nad morze?
-Ustaliliśmy z tatą, że pojedziemy w piątek.
-A to za dwa dni - Zauważyłam.
-Musimy się przecież tylko spakować - Powiedział tata.
-No racja. - Przytaknęłam, a mama podałam śniadanie. Po 20 minutach skończyliśmy jeść. Postanowiłam, że najpierw prawdę wyznam Dean'owi.  Wiem, że to nie będzie łatwe, ale mam nadzieję, że zrozumie. Lubię go i nadal chciałabym się z nim przyjaźnić.
-Sel, jedziesz z nami na zakupy? - Zapytała mama.
-Z chęcią - Powiedziałam. Może zakupy jakoś pomogą mi choć na chwilę zapomnieć o problemach.
-To ja idę się przebrać i zaraz ruszamy - Powiedziała mama i wyszła z kuchni. Ja udałam się do swojego pokoju. Wzięłam torbę i założyłam buty, po czym zeszłam na dół. Tata już czekał w samochodzie, a mama przeglądała się w lustrze.
-A mówisz, że to ja się ciągle stroję - Burknęłam.
-Kobieta zawsze musi dobrze wyglądać - Zaśmiał się - No to chodź, już idziemy - Dodała i udałyśmy się do samochodu.
-To gdzie najpierw?-zapytałam
-Do galerii handlowej - Powiedziała mama.
-Tato, a ty też idziesz?
-Nie, muszę jechać po część do samochodu.
-Ah, no okej.
 Jechaliśmy około 10 minut. Gdy dotarliśmy na miejsce, opuściłyśmy wóz i wraz z mamą weszłyśmy do pierwszego sklepu. Tan akurat był z butami.
-Co sądzisz o tych, Sel? - zapytała mama, pokazując mi czarne szpilki.
-No fajne są - Odpowiedziałam. Mama zaczęła przymierzać różne buty, a ja chodziłam po sklepie. Jakoś nie miałam ochoty na szał zakupów.
-Sel, wybrałaś sobie jakieś? - Zapytała mama.
-Jeszcze nie - Odpowiedziałam obojętnie i zaczęłam oglądać buty. Najbardziej spodobały mi się różowe trampki z ćwiekami.
-Patrz mamo na te - Powiedziałam i pokazałam jej buty.
-No fajne są, a przymierz je - Powiedziała, a ja wykonałam polecenie.
-Wygodne, fajne. Podobają mi się.
-No mi też, więc bierzemy.
Po chwili podeszłyśmy do kasy. Mama zapłaciła za nasze buty i wyszłyśmy ze sklepu. Następnie odwiedziłyśmy kilka sklepów z odzieżą. Mama kupiła sobie jakieś ciuchy na wyjazd i ja również znalazłam coś dla siebie. Wpadłyśmy jeszcze do sklepów z kosmetykami, a pod koniec do cukierni. Mama zamówiła dla nas lody, a sobie wzięła jeszcze kawę. Usiadłyśmy przy stoliku i czekałyśmy aż zrealizują nasze zamówienie. Nagle w oddali zobaczyłam Alice. Dziewczyna chyba też mnie dostrzegła więc jej pomachałam, a ona odmachała i podeszła do naszego stolika.
-Cześć, Sel - Powiedziała.
-Mamo to jest Alice, moja przyjaciółka, Alice to moja mama - Przedstawiłam.
-Dzień dobry, miło mi panią poznać.
-Mi również, może się dosiądziesz? - Zapytała, a Alice tak uczyniła. Poczułam, że moja mama od razu ją polubiła.
-Więc jak się poznaliście? - Zapytała mama.
-Pewnego dnia. Na spacerze, w parku -powiedziała Alice
-A długo się przyjaźnicie?
-Kilka miesięcy.
Dalej rozmowa się jakoś potoczyła.  Mama świetnie dogadywał się z Alice. Czas mijał na prawdę szybko i w miłej atmosferze.
-Ja już muszę się zbierać - Powiedziała Alice.
-Do zobaczenia - Powiedziałam.
-Do widzenia - Powiedziała moja mama. Dziewczyna uśmiechnęła się i odeszła.
-Nigdy nie wspominałaś nic o Alice - Zauważyła mama.
-A tak jakoś wyszło.
-To na prawdę miłą i sympatyczna dziewczyna.
-Wiem. Zadzwonić po tatę, aby przyjechał? - Zapytałam zmieniając temat.
-No dobra - Odpowiedziała. Wybrałam numer do taty i czekałam, aż odbierze. Po kilku sygnałach nareszcie odebrał.
-Hallo - Usłyszałam jego głos.
-Cześć tato. Możesz już po nas przyjechać. - Oznajmiłam.
-No dobra, a gdzie jesteście? - Zapytał.
-W kawiarni, na przeciwko galerii.
-To będę za 5 minut. - Powiedział i się rozłączył. Wyszłam z mamą z kawiarni i czekałyśmy na tatę. Tak jak mówił przyjechał po 5 minutach. Wraz z mamą wrzuciłyśmy zakupy do bagażnika i wsiadłyśmy do samochodu. Po kilku minutach dotarłyśmy do domu. Mama rozpakowała zakupy, a ja postanowiłam, że porozmawiam z Dean'em. Trochę bałam się tej rozmowy, bo nie chcę już nigdy nie zobaczyć Dean'a. Chciałabym nadal się z nim widywać.
-Cześć, księżniczko - usłyszałam nagle czyjś szept i poczułam ciepłe ramiona, obejmujące moją talię. Odwróciłam się i zobaczyłam Dean'a.
-Cześć, Dean - Powiedziałam i odsunęłam się trochę od chłopaka. - Co tu robisz?
-Chciałem Cię zobaczyć. - Uśmiechnął się. - A tak na serio to zostawiłaś wczoraj u mnie swoją bluzę, proszę. - Powiedział dając mi bluzę do ręki, a ja ją wzięłam i powiesiłam na krześle.
-Musimy porozmawiać - Powiedziałam poważnie.
-O czym? - Zapytał i usiedliśmy na łóżku.
-Wiesz, Dean... bo ja... - Zaczęłam się jąkać.
-Nic do mnie nie czujesz? To o to chodzi?
-Co? Ale skąd ty to wiesz? - Zdziwiło mnie to, że Dean wiedział od razu o co mi chodzi.
-Sel ja mam wizje i w nich coś widziałem. Nie mogę powiedzieć Ci co, ale ja chciałem spróbować z tobą. Moje wizje nie zawsze są prawdą wszystko może się zmienić. Ja myślałem, że może nam się uda, że może coś do mnie poczujesz, ale widzę, że nie i doskonale to rozumiem, ale moje uczucie do Ciebie nie minęło. Będę na Ciebie czekał Sel.
Poruszyło mnie trochę to co powiedział Dean. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Oh Dean... Ja... Ja nie wiem co powiedzieć... To...
-Nic nie musisz mówić Sel - Powiedział i się uśmiechnął. - To co przyjaźń?
-Przyjaźń. - Potwierdziłam.
-Dean ?
-Tak.
-Miałeś racje, jeśli chodzi o Harry'ego. Zależy mi na nim i to nie tylko jak na podopiecznym i uważam, że powinnam powiedzieć mu prawdę. No wiesz, o tym, że jestem aniołem i nie mogę być z nim. Myślisz, że jak zareaguje?
-Uważam, że na pewno go to lekko zszokuje, ale może wszystko zrozumie. A jeżeli nie to możesz też poprosić o zmianę podopiecznego. Może nawet sam Harry będzie tego chciał. No nie wiem, jak mu powiesz to się dowiemy.
-A to mnie pocieszyłeś.
-Ale wszystko się jakoś ułoży - powiedział, uśmiechając się
-Mam nadzieję - Powiedziałam i nagle poczułam coś dziwnego. Nagły strach, ale o wiele większy niż zwykle. W końcu zobaczyłam w mojej głowie Harry'ego i wtedy zamarłam.
-Sel, co się stało? - Spytał Dean gdy zobaczył jak zbladłam. Byłam w zbyt wielkim szoku żeby odpowiedzieć, ale w końcu podniosłam się z łóżka.
-Sel co jest? - Ponowił pytanie.
-Chodzi o Harry'ego. - Odpowiedziałam załamanym głosem. - On... On...
-Spokojnie Sel, powiedz o co chodzi?
-Harry chce popełnić samobójstwo.

15 KOM = NEXT

środa, 17 lipca 2013

Rozdział 12

Wróciłam do domu i położyłam się na łóżku.  Nie miałam ochoty nic już dzisiaj robić. Chciałam przeleżeć cały dzień tu na łóżku.
-Hej piękna. - Usłyszałam za sobą głos Dean'a. Co on tu robi? A no tak. Przecież miałam się dzisiaj z nim spotkać. Całkiem o tym zapomniałam. Nie mam teraz za bardzo ochoty na spotkanie z nim, ale też za bardzo nie mam wyboru.
-No hej - Powiedziałam bez emocji.
-Co jest? - Zapytał i usiadł koło mnie.
-Nic po prostu jestem trochę zmęczona, ale to nic. To co idziemy gdzieś?
-A może chciałabyś iść do mnie? Już tak długo się znamy, a nawet nie wiesz gdzie mieszkam. To co ty na to?
-No dobra. A daleko mieszkasz?
-Jak polecimy to w 5 minut będziemy na miejscu. - Powiedział i podszedł do okna. - To jak? Lecisz? - Spojrzał się na mnie.
-No lecę, lecę.
Wstałam z łóżka i chwyciłam moją bluzę gdyż zrobiło się trochę chłodno i również podeszłam do okna. Dean chwycił moją rękę i razem polecieliśmy. Nie odzywałam się całą drogę. Myślałam o tym co mam zrobić. Kiedyś pewnie będę musiała powiedzieć Dean'owi, że ja nadal nic do niego nie czuję. Właściwie to muszę zrobić to jak najszybciej, bo nie chcę żeby narobił sobie przedniej nadziei. Widzę, że mu się podobam, ale ja wolałabym żeby był tylko moim przyjacielem.
-Jesteśmy. - Powiedział Dean i wylądowaliśmy przed nie dużym domkiem.
-Do siebie pewnie też wchodzisz przez okno. - Powiedziałam patrząc na jego dom i szukając okna, które mogło prowadzić do jego pokoju.
-Skąd wiedziałaś? - Zaśmiał się
-Zgadywałam.
-Ale dzisiaj wejdziemy przez drzwi. - Powiedział i znów chwycił moją rękę podchodząc do drzwi. Wyjął z kieszeni klucze po czym umieścił jeden z nich w zamku i przekręcił. Drzwi otworzyły się, a Dean puścił mnie przodem. Weszłam do środka. Przedpokój był przestronny i ładnie urządzony. Na ścianie znajdowało się duże lustro, a obok niego stały półki na buty oraz wieszak na ubrania. Ściany były w kolorze brązu, a na nich wisiały liczne obrazki przedstawiające kwiaty.
-Ładnie tu. - Powiedziałam i jeszcze raz zmierzyłam pomieszczenie wzrokiem.
-Dzięki. Moja mama wszystko urządzała. - Powiedział i pomógł mi zdjąć bluzę i powiesił ją na wieszaku.
-Twoi rodzice są w domu? - Zapytałam.
-Nie. Pracują do późna. - Odpowiedział. - Chodźmy do mojego pokoju. - Powiedział i poszłam za nim po schodach na górę. Dean otworzył drzwi prowadzące do jego pokoju i wpuścił mnie do środka. Jego pokój nie był duży, ale panował w nim porządek i również był ładnie urządzony.
-Usiądź sobie. - Powiedział i wskazał na łóżko. - Chcesz obejrzeć jakiś film? - Zapytał i wziął laptopa z biurka.
-Okej, a jaki?
-Lubisz filmy fantastyczne?
-Tak, nawet bardzo.
-To mam taki jeden dobry. - Powiedział i zaczął szukać filmu na swoim laptopie. - Okej, znalazłem. To zanim zaczniemy to może chcesz coś do picia, albo jedzenia?
-A wiesz możesz przynieść jakiś sok.
-Dobra, a może zrobię też popcorn?
-Byłoby super.
-To ja zaraz wrócę. - Powiedział i wyszedł z pokoju.
Rozejrzałam się trochę po pomieszczeniu i na biurku zobaczyłam szkicownik. Podeszłam tam i wzięłam go do ręki. Zaczęłam przeglądać szkice. Na większości były anioły, ale nie było widać ich twarzy. Przeglądałam dalej aż jedna kartka spadła mi na ziemie. Schyliłam się i ją podniosłam. Rysunek przedstawiał... mnie?
Chyba tak. Dziewczyna była rzeczywiście do mnie podobna. Czyli byłam to ja. Jako anioł. Miałam na sobie sukienkę, a moje włosy były rozpuszczone i ułożone lepiej niż w rzeczywistości.
-Jestem. - Do pokoju wszedł Dean. - Widzę, że znalazłaś moje szkice.
-Tak, są piękne.
-Nie przesadzaj. Nie są aż takie dobre.
Żartujesz? Cudowne są, a czy na tym jestem ja? - Wzięłam do ręki rysunek i pokazałam Dean'owi.
-Tak, podoba Ci się?
-Najlepszy ze wszystkich.
-Dzięki - Uśmiechnął się. - To oglądamy?
-No oglądamy.
Usiadłam na łóżku, a Dean podał mi popcorn i  usiadł koło mnie. Położył laptopa na kolanach po czym  włączył film. Na początku był trochę nudny, ale potem gdy akcja się rozkręciła okazał się ciekawy i momentami zabawny. Co jakiś czas wybuchaliśmy śmiechem. Po ponad godzinie film się skończył.
-Podobał Ci się? - Zapytał Dean odkładając laptopa na biurko po czym wrócił i znowu usiadł koło mnie na łóżku.
-Świetny był. - Powiedziałam z uśmiechem.
Po chwili zaczęliśmy rozmawiać o najśmieszniejszych momentach z filmu i nie zauważyłam nawet, że siedzi już tak blisko mnie, że nasze ciała się stykają. Spojrzałam na niego i wtedy nasz wzrok się spotkał. Chłopak zaczął zbliżać się w moją stronę żeby mnie pocałować. Nie wiedziałam co robić. Czy pocałować go czy nie. Ja już na prawdę sama nie wiedziałam czego chcę, ale doszłam do wniosku, że lubię Dean'a, ale tylko jako przyjaciela i wydaje mi się, że raczej nie możemy być razem.
-Muszę iść. - Poderwałam się szybko z łóżka.
-Ale czemu? - Spytał Dean ze smutkiem w głosie.
-Harry mnie potrzebuję. Przepraszam, ale na prawdę muszę iść.
-Rozumiem. - Podszedł do mnie i objął mocno ramieniem - To cześć. Do następnego razu.
-Pa - Odpowiedziałam i wyszłam z jego pokoju oknem. Poleciałam do domu, bo tak na prawdę Harry wcale nie potrzebował mojej pomocy. Wymyśliłam to żeby uniknąć pocałunku. Nie chciałam go całować. Raz się zdarzyło, ale nic wtedy nie czułam. Już miałam wchodzić do domu gdy zobaczyłam Alice.
-Cześć Alice. Do mnie idziesz?
-No właśnie się wybierałam, bo coś dawno się nie widziałyśmy. - Uśmiechnęła się. Podziwiam ją, zawsze jest uśmiechnięta. Podeszłam do niej i się przytuliłyśmy.
-Co jest? Jakaś taka posmutniała jesteś? Czy mi się wydaje? - Zapytała. Ona zawsze wyczuje mój zły nastrój.
-Ach... - Westchnęłam. - Dużo by opowiadać.
-Chodźmy na plaże. Po drodze wszystko mi opowiesz.
-No dobra. - Przytaknęłam, bo inaczej dziewczyna nie dałaby mi spokoju. Ruszyłyśmy w stronę plaży, a ja zastanawiałam się co mam jej powiedzieć.
-To mów co się stało.
-No więc...
-Więc? - Pośpieszała mnie.
-Całowałam się z Dean'em. - Powiedziałam na jednym wydechu.
-Co?! Serio?! - Aż zatrzymała się z tego entuzjazmu. - Zauważyłam, że mu się podobasz. Ale to chyba dobrze, że się z nim całowałaś. Dlaczego jesteś taka przygnębiona?
-No właśnie nie dobrze. Ja nic do niego nie czuje. Próbowałam się jakoś do niego przekonać, ale naprawdę nie mogę. Ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył. - Powiedziałam i przez głowę przeszła mi myśl jakby to było całować się z Harrym. Chciałabym posmakować jego ust. Boże, o czym ja myślę? Dałam sobie mentalnego policzka za to, że w ogóle ta myśl przeszła mi przez głowę. Nie mogę być z Harrym i dobrze o tym wiem.
-Czegoś nie rozumiem. Skoro nic do niego nie czujesz to dlaczego go całowałaś?
-No dobra, czuje coś, ale nie do Deana tylko do Harry'ego. Myślałam, że jakoś zapomnę o Harrym jak będę z Dean'em, ale tak nie jest.
-Sel, ale wiesz, że anioły i ludzie nie mogą być razem.
-Ja wiem, ale Harry nie.
-No tak.
-Myślisz, że mogę powiedzieć mu prawdę? No wiesz, że jestem aniołem?
-Zrobisz jak uważasz Sel, ale nie wiem czy to coś zmieni. Może Harry zrozumie, ale czy tobie nie będzie ciężko?
Nic nie odpowiedziałam. Zastanawiałam się co mam zrobić. Może jak powiem Harry'emu prawdę to on wszystko zrozumie i przestanie się mną interesować, ale mogę też nic nie mówić i poprosić o zmianę podopiecznego. Wtedy już nigdy nie zobaczę Harry'ego, a on o mnie zapomni.
-I co zamierzasz zrobić? - Spytała w końcu Alice.



Troszkę się skomplikowało ;> Sel ma trudny wybór, albo powie Harry'emu prawdę albo po prostu o nim zapomni. I jeszcze Dean. Jemu też musi wyznać prawdę. Ciekawe jak zareaguje?
A wy jak myślicie? Czy Sel powie Harry'emu prawdę? 
Piszcie ;3
I pamiętajcie:
15 kom = next ^^/ Alex ;*

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 11

 Już czułam jego oddech na swoich ustach. Po chwili jego wargi zetknęły się z moim. Dean był czuły i delikatny. Odwzajemniłam ten pocałunek, ale nie czułam nic szczególnego. Oczywiście czułam coś do Dean'a ale wiedziałam ze to nie ma żadnych szans na przetrwanie. Po chwili odsunęliśmy się od siebie 
-To do zobaczenia - Powiedział z szerokim uśmiechem. 
-D-do zobaczenia - Wydukałam gdyż nadal byłam w lekkim szoku, a po chwili zmusiłam się do uśmiechu. Chłopak opuścił mój pokoju tak jak wszedł, czyli oknem, które zaraz po jego wyjściu zamknęłam i opadłam na łóżko. Zaczęłam  rozmyślać o dzisiejszym dniu, który był na prawdę udany, z wyjątkiem chwili w której pojawił się Harry. Zraniłam go..., kolejny raz. Myślałam czemu tak zareagował, na wieść iż jestem z Dean'em. Momentalnie posmutniał. Nie zdążyłam wyczuć nic więcej bo odszedł. Ale nie dawałam mu żadnych szans na to że kiedykolwiek będziemy razem, a mimo to, cholernie go zraniłam. Powinnam trzymać jak największy dystans miedzy nami, a ja pozwoliłam aby coś do mnie poczuł. Miałam go traktować tylko jak podopiecznego, ale ... Wiedziałam, że w końcu muszę przyznać się sama przed sobą, że czuje do niego coś więcej. Nie chciałam tak się czuć. Raniłam jego i siebie. Miałam nadzieje, że to szybko minie i wszystko będzie okej.

***

Obudziły mnie cieple promyki słońca, wdzierając się do mojego pokoju. Leniwie przeciągam się i wstałam z łóżka. 
-Dzień dobry, maleńka. - Usłyszałam znajomy głosy. To był Dean. Odwróciłam się do okna, gdyż była pewna ze znowu przez nie wszedł, lecz ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było. 
-Gdzie jesteś? - Zapytałam. 
-Rozmawiamy telepatycznie - Zaśmiał się. 
-A no tak - Powiedziałam i uderzyłam się ręką w czoło. Rzeczywiście nie zauważyłam, że nie wypowiadam słów tylko "mówię" w mojej głowie, a moje myśli wędrują do Dean'a. Po chwili się zarumieniłam, ale dobrze, że Dean nie mógł tego zobaczyć.
-Jak się spało ?- Zapytał. 
-Dobrze, dzięki - Odpowiedziałam.
-Zobaczymy się dziś?
-Oczywiście - Odpowiedziałam, a dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że odpowiedziałam tak szybko. Za szybko.
-To wyśmienicie, wpadnę o 19:00, pasuje Ci ?- Zapytał entuzjastycznie. 
-Pewnie. Do zobaczenia. - Odpowiedziałam i tym zakończyłam rozmowę. Podeszłam do szafy i wyjęłam czyste ciuchy, po czym udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, nie myśląc o niczym. Po 10 min wyszłam z kabiny i osuszyłam swoje ciało. Wciągnęłam na siebie wybrane ubrania. Zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy. Dziś postanowiłam, że zostawię rozpuszczone. Po 30 min wyszłam z łazienki. Zajęło mi to więcej czasu niż zwykle. Zastanawiałam się po co się tak stroje lub dla kogo. Przestałam o tym myśleć i zeszłam do kuchni, gdzie spotkałam mamę pijąca kawę. 
-Cześć - Powiedziała uradowana. 
-Heej, stało się coś? - Zapytałam z uśmiechem. 
-Wyjeżdżamy na tydzień nad morze. Nareszcie się doczekałaś - Powiedziała.
Miała racje. Zawsze chciałam gdzieś wyjechać, ale oni nigdy nie mieli czasu, a teraz gdy ja mam na prawdę dużo na głowie, oni znaleźli nagle czas. 
-A ja... ten no, wiesz nie chce nigdzie jechać - Wydukałam. 
-Słucham? Przecież ty zawsze.. 
-Po prostu już nie chcę - Przerwałam jej - Ale ty z tatą możecie wyjechać, dobrze wam to zrobi.  
-No to później z nim pozmawiam. - Powiedziała, a ja poczułam znajomy strach, który owładnął moim ciałem, a w umyśle pojawił się obraz Harry'ego. 
-Wszystko w porządku? - Zapytała zatroskana mama.
-Jasne. Po prostu przypomniało mi się, że umówiłam się z Alex i jestem już spóźniona - Wymyśliłam coś na poczekaniu, a mama uwierzyła.
-No dobra, więc baw się dobrze - Powiedziała, a ja już wychodziłam z domu. 
-Będę - Mruknęłam sama do siebie. Po chwili wzleciałam w powietrze, a po kilku minutach znalazłam się pod klubem o nazwie Ricko, do którego zaraz weszłam. Na szczęście nie było dużo ludzi. Była już 13 więc kto o tej godzinie baluje. Rozejrzałam się po lokalu i przy barze zobaczyłam Harry'ego. Szybko podeszłam. 
-O i znowu jesteś? A gdzie twój chłopak? - Zapytał niby żartobliwie, ale ja wiedziałam ze właśnie z tego powodu pił. Po prostu poczuł się odrzucony i rozczarowany, więc chciał to wszystko zapić. 
-Oh, daj spokój - Syknęłam - I chodź. - Dodałam po chwili. 
-A co spieszysz się gdzieś? Może do swojego Dean'a? - Zapytał z głupkowaty uśmiechem. Alkohol w jego organizmie nie dawał o sobie zapomnieć.
 -Przestań! Zobacz jak się zachowujesz! Myślisz, że mi jest łatwo?! Nie masz pojęcia przez coś przechodzę i nie wiesz co się wokół mnie dzieje, więc nie utrudniaj mi tego i chodź!- Krzyknęłam, a ludzie będący w pomieszczeniu zaczęli się na mnie dziwnie patrzeć. Uśmiech zszedł z jego twarzy, a ja złapałam go z rękę i ściągnęłam z krzesła. Ledwo stał na nogach, więc objęłam go w pasie, a on zarzucił mi swoją rękę na szyje.
-Tylko skoro masz chłopaka to po jaką cholerę za mną łazisz?! I jeszcze mi pomagasz?
-Bo...
-Nie przerywaj mi! Na czym to ja... Ach tak, to prawda, nie rozumiem kobiet, ale Ciebie to już w szczególności. Łazisz za mną, ratujesz mnie. Co ty mój ochroniarz? A może ty jakaś szurnięta jesteś?
Słuchałam tego co mówił, ale nic nie odpowiadałam. Trochę się jąkał, ale zrozumiałam każde słowo. 
-Gdzieś tam jest mój samochód - Wskazał nieudolnie na swoje czarne, sportowe auto gdy tylko wyszliśmy przed klub.
-Ja jeszcze nie mam prawa do jazdy - Powiedziałam. 
-Ale ja mam. 
-Myślisz, że w taki stanie pozwolę Ci prowadzić? - Zapytałam ironicznie - A z resztą masz rację - Dodałam.
-Serio? 
-Nie - Odpowiedziałam pewnie i skierowałam się w stronę jego domu. Nie wiedziałam, skąd wiem gdzie mieszka, ale coś mówiło mi gdzie mam iść. 
-Gdzie idziemy ?- Zapytał.
-Do Twojego domu .
-Skąd wiesz gdzie mieszkam?
-Umm, no powiedziałeś mi kiedyś - Skłamałam
-Nic nie mówiłem.
-Po postu nie pamiętasz - Odpowiedziałam. 
-Może masz rację. - Przytaknął. Ciężko mi się szło. Bo nie łatwo ciągnie się na sobie pijanego mężczyznę. Zaśmiałam się z całej tej sytuacji.
-I z czego się śmiejesz? - Zapytał.
-Z nas - Odpowiedziałam, a on sam również się zaśmiał.
-Ja mogę iść sam - Powiedział, po chwili. Odsunęłam się od chłopaka, a on ledwo uszedł krok i się potknął. Zaczęłam się głośno śmiać zanim go złapałam, ale nie dałam rady go utrzymać więc oboje upadliśmy na ziemię głośno się śmiejąc. Wyszło tak, że ja leżałam na Harry'm. Pod swoją ręką, poczułam jak bije jego serce. Zdałam sobie sprawę, że nasze serca wybijają ten sam rytm. I tak nagle wszystko stało się takie niesamowite. Po prosu byłam cholernie szczęśliwa, przebywając z Harry'm.
-Czy zawsze musi być tak wspaniale? Za każdym razem, gdy jesteś blisko mnie. - Zapytał, ukazując swoje dołeczki w policzkach. To nie zabrzmiało jak pytanie, a ja nie miałam zamiaru na nie odpowiadać. Po prostu uśmiechnęłam się szeroko. Po chwili zdałam sobie sprawę, że nadal leżymy na jakiejś drodze.
-Ej, trzeba wstać - Powiedziałam.
-Nie trzeba. A chociażby jeszcze nie teraz - Powiedział już tak jakby alkohol przestał na niego działać. -Lepiej popatrz w chmury - Dodał. Zrobiłam, to o co prosił. Spojrzałam w niebo. Małe, śnieżno białe obłoki, suwające po niebieski niebie. Śliczne.
-Wiesz co? Zawsze chciałem wzbić się w powietrze. To było i dalej jest takie moje marzenie, ale nie możliwe do spełnienia - Powiedział. Przecież ja mogłam je spełnić.
-Czemu nie możliwe ? Wszystko jest możliwe.
-Haha, dla Ciebie granice nie istnieją. Wierzysz, że nic nie nie może stanąć na przeszkodzie do spełniania marzeń, a to jest takie cudowne. Potrafisz zarażać swoją wiarą i nadzieją. - Powiedział, tak jakby zauroczony.
-Dziękuję. Po prostu wiem, że istnieją miejsca, ludzie i zjawiska, o którym się nawet 'filozofom nie śniło' -Zaśmiałam się - Powinniśmy już iść.
-Też tak uważam.
Harry wstał pierwszy i bardzo zaskoczył mnie fakt, że znów nie upadł. Alkohol chyba już wyparował. Chłopak otrzepał swoje ubranie i wyciągnął rękę w moją stronę. Złapałam ją i po chwili stałam już na nogach. Jednym szybkim ruchem podciągnął mnie z ziemi, co mnie zadziwiło. Szliśmy dalej w milczeniu. Znów zaczęłam myśleć o Harry'm. Był dla mnie bardzo ważny, chciałabym aby o tym wiedział, ale z drugiej strony to wyszło by nam na niekorzyść. Harry dlaczego musisz być aż tak pociągający?
-Sel, co mówiłaś? - Zapytał chłopak.
-Umm, no ja nic.
-Ale słyszałem Twój głos - Upierał się, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że prawie porozumiałam się z nim telepatycznie.
-No coś tam mruknęłam do siebie - Powiedziałam.
-Ah, no dobra.
-Patrz, już jesteśmy - Powiedziałam, patrząc na duży dom Harry'ego.
-No tak - Burknął zawiedziony. - Odpowiesz mi na jedno pytanie?
-No właśnie zadałeś jedno -Zauważyłam
-Jak to robisz?
-Ale co? - zapytałam, ale już chyba wiedziałam o co mu chodzi.
-No zawsze pojawiasz się gdy Cię potrzebuję.
-To skomplikowane i nie mogę Ci nic powiedzieć.
-Proszę - Nalegał i złapał moja dłoń. Szybko zabrałam rękę.
-Harry nie proś. Ja po prostu nie mogę powiedzieć prawdy i lepiej będzie jak już pójdę - Powiedziałam i ruszyłam gdzieś przed siebie.
-Zaczekaj . Nie odchodź - nalegał. Na chwile odwróciłam się, a on stał już obok.
-Przykro mi, ale się spieszę - Powiedziałam i pobiegłam za jakiś budynek po czym zmieniłam się w anioła i odleciałam.


Nowy rozdział ;3
Cieszycie się? xd
Jest 5 rano, a my publikujemy rozdział. Vicki pisała go w nocy, a do tego były małe problemy techniczne gdyż usunął jej się 2 razy ;p No, ale już jest ;D I postanowiłyśmy też podbić trochę stawkę, czyli 15 kom- next. I tak już będzie na stałe. I jeszcze taka informacja. Całe opowiadanie jest już zaplanowane więc zostało jeszcze jakieś 7 rozdziałów + epilog.

15 KOM = NEXT ;*








piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 10

-Wiesz, Sel mam pytanie- zaczął tajemniczo Dean.
-O co chodzi Dean? -zapytałam, kiedy po dłuższej chwili chłopak nic nie mówił.
-Nie, już nie ważne- odpowiedział, jakby lekko zestresowany.
-No powiedz. - Nalegałam.
-Powiedziałem, że już nie ważne, nie rozumiesz?! -  krzyknął
-Ja... - zaczęłam
-Dobra, ja idę, cześć - Powiedział i wzbił się w powietrze. Zastanawiałam się o co mu mogło chodzić, no bo kto zaczyna pytanie, nie kończy go i ucieka? Przecież mógł zostać i powiedzieć, że nie chce o tym rozmawiać, albo że nie było to ważne. No ale z drugiej strony ja mogłam też nie nalegać. Ale czemu zareagował tak agresywnie? W chwili gdy zaczął o tym pytaniu, wydawało mi się, że może ma wizję. Może coś zobaczył i się rozmyślił? Postanowiłam, że skończę już o tym myśleć. Ściągnęłam bluzę chłopaka z ramion i wzbiłam się w powietrze. Zimny wiatr drażnił moją skórę. Co chwilę moje ciało przebiegały ziemne dreszcze. Po kilku minutach byłam już w domu. Zmęczona tym całym dniem poszłam spać.

*rano*
Obudziłam się i o dziwo byłam bardzo wyspana. Wzięłam do ręki mój telefon i spojrzałam na godzinę. Nie dziwne, że się wyspałam. Była już 13:43. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół przywitać się z rodzicami. Weszłam do ich sypialni i nikogo nie zastałam. Poszłam do kuchni i również nikogo nie było, ale na stole ujrzałam małą karteczkę. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam.
"Pojechaliśmy do babci, ponieważ zachorowała. Nie chciałam Cię budzić, bo wyglądałaś na zmęczoną. Wrócimy wieczorem. W lodówce masz obiad ;)
Mama"
Czyli mam całą chatę dla siebie. Co by tu porobić? Już wiem! Zadzwonię do Alex niech do mnie przyjdzie. Wbiegłam na górę. Postanowiłam, że zanim zadzwonię przebiorę się w normalne ubranie, bo przecież nie będę paradować w piżamie. Ubrałam się w TO i już chciałam wziąć mój telefon żeby zadzwonić gdy poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu.
-Hejka - Odwróciłam się i zobaczyła Alice.
-Przestraszyłaś mnie Alice. Co wy macie z tym wchodzeniem przez okno? - Powiedziałam, a Alice się zaśmiała.
-To jest proste i efektowne.
-Ale wiesz, że ja mam też drzwi. - Westchnęłam - No dobrze. To o co chodzi?
-Idziemy.
-Ale gdzie? - Spojrzałam pytająco na dziewczynę.
-Chodź ze mną to się dowiesz. - Odpowiedziała z tajemniczym uśmiechem.
-Dobra, ale wychodzimy drzwiami. - Powiedziałam i wyszłam z pokoju.
-Skoro tak wolisz. - Udała się za mną w stronę drzwi wyjściowych. Zamknęłam je na klucz i spojrzałam na Alice.
-Lecimy? - Zapytałam
-Tak, na plaże.
-Na plażę? A co tam niby takiego ciekawego?
Bo co niby aż tak ważnego jest na plaży, że muszę z nią tam lecieć? Denerwuje mnie trochę to, że nie może mi powiedzieć tylko musi być taka tajemnicza. No cóż zaraz wszystkiego się dowiem.
-Za dużo pytań zadajesz. - Zaśmiała się. - Jak już tam będziemy to dowiesz się wszystkiego.
-Dobra to lecimy. Ty przodem.
Dziewczyna wzleciała w górę, a ja leciałam tuż za nią. Zastanawiałam się co takiego chce mi pokazać. Plaża była niedaleko gdy byłyśmy na miejscu Alice nie odzywała się tylko szła w kierunku dużego drzewa.
-Alice! - Krzyknęłam, ale nie zareagowała i szła dalej. - No weź poczekaj na mnie. Gdzie ty idziesz? - Dziewczyna ciągle szła aż w końcu zatrzymała się przed tym drzewem.
-Jesteśmy - Odwróciła się i spojrzała na mnie.
- Niby gdzie? Chciałaś mi pokazać drzewo? - Spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem, a ona zaśmiała się.
Mogłam teraz siedzieć w domu z Alex, ale nie... Oglądam sobie drzewo.
-Patrz. - Powiedziała i zdjęła z szyi swój naszyjnik przedstawiający klucz z małymi skrzydełkami. Przyłożyła go do pnia, odsunęła się kawałek i spojrzała na mnie. Nie wiedziałam w ogóle o co chodzi. Patrzyłam tylko to na Alice to na to drzewo. W końcu kluczyk zaczął się świecić a zaraz po tym na drzewie robiła się coraz większa świetlista plama. Odsunęłam się trochę. Alice to zobaczyła, uśmiechnęła się do mnie i od razu chwyciła moją dłoń prowadząc mnie w kierunku tego światła.
-Ej, czekaj - Zatrzymałam się. - Co to jest?
-To przejście.
-Dokąd?
-Do świata aniołów. - Odpowiedziała i zaraz potem weszłyśmy w to oślepiające światło. Zamknęłam oczy, a gdy już nie czułam tak oślepiającego światła otworzyłam je. Przez chwilę widziałam tylko biel, ale zaraz potem moim oczom ukazało się dużo ludzi, a raczej aniołów. Wszędzie były tylko anioły. Było tu tak jak w normalnym świecie tylko tak bardziej... biało i zamiast różnokolorowo ubranych ludzi były tu ubrane na biało anioły. Spojrzałam na Alice i zobaczyłam, że jej ciuchy zmieniły się w białą sukienkę. Spojrzałam w dół i okazało się, że moje ciuchy również zamieniły się w śliczną białą sukienkę. To było trochę dziwne. Stałam tak i patrzyłam się na to wszystko przez dobre kilka minut aż poczułam, że ktoś mnie szturcha.
-Podoba Ci się? - Zapytała Alice.
-Cudownie. - Odpowiedziałam tylko, bo nic więcej nie mogłam z siebie wydusić.
-Chodź oprowadzę Cię - Zaproponowała i pociągnęła mnie za rękę żebym poszła za nią. Pokazywała mi wszystko i poznałam kilku nowych aniołów. Pokazała mi miejsce gdzie anioły obserwują dobrych ludzi i tam sprawdzają czy nadają się na anioły. I także takie miejsce gdzie obserwują tych złych ludzi i wysyłają im na pomoc jakiegoś anioła, który przez jakiś czas próbuje zmienić złego człowieka w dobrego. Świat aniołów jest niesamowitym miejscem i nigdy bym nie pomyślała, że istnieje coś takiego. Nasza wycieczka trwała dobrych kilka godzin i już zaczęły boleć mnie nogi.
-Trochę się zmęczyłam. - Powiedziałam do Alice.
-A wiesz, że ja też. Chodźmy na kawę. - Zaproponowała.
-Dobry pomysł. - Uśmiechnęłam się i poszłam za Alice. Usiadłam przy stoliku i czekałam aż Alice przyniesie nam kawę. Nagle zauważyłam znajomą postać.
-Dean! - Krzyknęła gdy chłopak był już blisko i miałam pewność, że to on. Ostatnio widziałam go wczoraj i wtedy nie był w dobrym humorze. Mam nadzieję, że już mu przeszło.  Chłopak zobaczył mnie od razu do mnie podszedł i przytulił na powitanie. Czyli już mu przeszło.
-Widzę, że Alice pokazała Ci nasz świat. Jak Ci się podoba?
-Tu jest na prawdę niesamowicie. To wszystko co te anioły tu robią jest cudowne. No łał, aż brak mi słów żeby to opisać. - Powiedziałam z emocjami.
Dean uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy.
-Jesteś taka pełna życia i zarażasz tym wszystkich dookoła.
-Haha, dzięki - Uśmiechnęłam się i spojrzałam w dół.
-O hej Dean. - Usłyszałam głos Alice.
-Cześć - Przywitał się Dean.
-Proszę to twoja kawa. - Podała mi kubek. - Wiesz, jest taki mały problem i ja muszę iść pomóc kilku aniołom, ale Dean się tobą zaopiekuję.
-No dobrze, ale ja nie potrzebuję opieki. - Zaśmiałam się.
Alice tylko przytuliła mnie na pożegnanie i szybko zniknęła gdzieś w tłumie aniołów. Bycie aniołem ma też swoje wady. Właściwie zaletą jest tylko to, że można latać. A no i jeszcze te śliczne sukienki, a mężczyźni mają takie białe garniturki.
-To ja już chyba pójdę do domu. - Wstałam z krzesła, a Dean zrobił to samo.
-To ja Cię odprowadzę. - Zaproponował.
-Ale nie musisz. Masz na pewno wiele spraw na głowie.
-Ale ja chcę. A zresztą i tak nie mam nic innego do roboty.
-No dobrze. W takim razie chodźmy, ale ty prowadzisz, bo ja nie wiem gdzie jest wyjście.
-A no właśnie. Masz już swój naszyjnik? - Zapytał
-Ale jaki naszyjnik?
-Naszyjnik, czyli klucz otwierający wejście tu. No wiesz taki, którym Alice otworzyła drzwi w drzewie. Dzięki niemu można też stąd wyjść. Zaraz pójdę po niego dla Ciebie.
-Okej, zaczekam tu. - Usiadłam z powrotem na krześle i dokończyłam moją kawę, a po chwili Dean już wrócił. - Ale szybko. - Powiedziałam i podeszłam do niego.
-To niedaleko. Odwróć się to Ci go założę.
Tak zrobiłam. Dean założył mi naszyjnik, a gdy tylko go zapiął mały kluczyk ze skrzydełkami zabłysnął na mojej szyi na chwilę.
-Teraz musisz tylko go dotknąć i wykonać taki ruch i wtedy się stąd wydostaniesz. - Powiedział i chwycił swój naszyjnik i zrobił nim małe kółeczko po czym zniknął w kłębie białego dymu. Zrobiłam to samo i za chwilę poczułam tylko lekkie szarpnięcie i ból. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że leżę na ziemi obok tego drzewa. Nad sobą zobaczyłam Dean'a, który zaczął się ze mnie śmiać.
-A może byś mi tak pomógł?
-Przepraszam, już. - Podał mi rękę i pomógł wstać z ziemi.
-Ałła, moje plecy. - Powiedziałam i zaczęłam gładzić bolące miejsce.
-Za pierwszym razem też się wywaliłem. -Zaśmiał się. - Mocno boli?
-Nie, tylko trochę. Możemy już iść.
-Okej. Lecimy czy pieszo?
-Wolałabym się przejść. To przecież blisko.
-No jak wolisz, ale moglibyśmy też polecieć, a potem wejść do Ciebie przez okno. Ja lubię wchodzić przez okno.
-Zauważyłam, ale zaczynam się Ciebie trochę bać.
-Nie ma czego, przecież jestem jak aniołek. - Powiedział i oboje się zaśmieliśmy.
-A o co Ci wczoraj chodziło? Byłeś radosny, a później nagle taki zdenerwowany. - Postanowiłam, że o to zapytam, bo nie dawało mi to spokoju. Zauważyłam jak twarz Dean'a znów robi się poważna.
-Ale to na prawdę nie ważne. Drobnostka. - Odpowiedział spuszczając wzrok.
-Skoro drobnostka to możesz mi powiedzieć.
-Nie. - Odpowiedział stanowczo.
-Dobra, nie będę nalegać. Nie chcę żeby Ci coś znowu odwaliło. - Powiedziałam i zaczęłam iść szybciej.
-Nooo Sel, poczekaj. - Dean chwycił mnie za ramię i odwrócił do siebie.
-Sel! - Usłyszałam nagle znajomy głos za swoimi plecami. Nie, błagam żeby to tylko nie był Harry. Odwróciłam się i zobaczyłam właśnie jego.
-Cześć Sel, właśnie do Ciebie szedłem, bo chciałem się zapytać czy gdzieś razem wyskoczymy. - Przerwał na chwilę. - O hej, jestem Harry. - Spojrzał na Dean'a i podał mu swoją dłoń.
-Dean- Przedstawił się i uścisnął dłoń Harry'ego.
-Jakiś twój znajomy? - Skierował pytanie do mnie.
-Nie, bo... emm... Dean to mój chłopak. - Powiedziałam na wydechu i spojrzałam na Dean'a. Wyglądał na trochę zmieszanego. Za to Harry od razu posmutniał.

-Ah, rozumiem... To ja już pójdę. - Powiedział i odszedł szybkim krokiem i po chwili zniknął za zakrętem. Złapałam się za głowę. Czy ja zawszę muszę tak namieszać. Weszłam szybko do swojego domu i usłyszałam za sobą krzyk Dean'a, ale to zignorowałam i weszłam do swojego pokoju. Wiedziałam, że Dean zaraz tu wejdzie przez okno. Nie myliłam się już po chwili siedział obok mnie.
-Dzięki Dean, że nie zaprzeczyłeś czy coś.
-Nie ma za co Sel, ale po co to zrobiłaś?
-Może Harry zrozumie, że nie może się ze mną spotykać.
-Ja myślę, że i tak nie da za wygraną.
-To się okaże.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy gdy Dean wstał.
-Idziesz już? -  Zapytałam i stanęłam niedaleko chłopaka.
-Tak. Już późno.
-Okej. Jeszcze raz dziękuje. Jesteś dobrym przyjacielem. - Spojrzałam na niego, a jego wyraz twarzy zrobił się dość poważny i jakby trochę smutny.
-Chciałbym być kimś więcej Sel. - Jego słowa mnie zamurowały. Stałam i patrzyłam się na niego, a on lekko się zbliżył. - Wiem, że ty też tego chcesz, ale nie dopuszczasz do siebie tej myśli. - Pogładził ręką mój policzek i zaczął się zbliżać. Był coraz bliżej mnie. Już czułam jego oddech na swoich ustach.



10 KOM = NEXT ;*