czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 2

Obudziłam się i poczułam niesamowitą ulgę.
-Uff, to był tylko zły sen - Pomyślałam, próbując opanować drżenie całego ciała. Zły koszmar, na którego wspomnienie, moje serce mimowolnie przyspieszało. Czemu akurat ten mężczyzna mi się przyśnił, czemu akurat teraz? Nigdy go wcześniej nie widziałam, nie słyszałam o nim, po prostu nie wiedziałam, że istnieje ktoś taki, więc dlaczego pojawił się tak nagle w mojej głowie, czemu dręczyły mnie jego problemy i uczucia? Nigdy nie zapamiętywałam swoich snów, a tym bardziej postaci, które się w nich pojawiały. Teraz było odwrotnie. Bardzo dobrze pamiętałam każdą rysę jego twarzy, każde gniewne spojrzenie, każdy krok. Wszystko. Bardzo dobrze pamiętałam również tę ciemność, która go otaczała, panował nastrój gryzy. Później znikąd pojawiła się grupa ludzi, nastał gwar. Wszystko wyglądało tak, jakby zaczynał się jakiś wyścig. Pomyślałam tak, gdy podjechało kilka motorów i ustawiło się w równym rzędzie. Tajemniczy mężczyzna znikną mi z oczu, wdarło się we mnie przerażenie... I naglę się obudziłam. Zastanawiała się dlaczego jeden sen wywołał u mnie  tyle emocji i tyle pytań i dlaczego tak się skończył, tego nie rozumiałam. Może po prostu nie było mi pisane zobaczyć zakończenie. Próbowałam nie dopuszczać do głowy myśli, że ten mężczyzna nie jest tylko bezlitosnym draniem, lecz wrażliwym chłopakiem, który po prostu się zagubił i wybrał złą drogę. Ale prawdą było to, że wierzyłam, iż gdzieś w nim jest dobro, ale po prostu uśpione. Nagle poczułam jakieś ciepło, a na twarzy zagościł uśmiech. Po chwili zobaczyłam uśmiechniętych rodziców, za szklanymi drzwiami. Wtedy zrozumiałam, że to oni byli powodem nagłej zmiany mojego nastroju.
-Mamy dwie dobre wiadomości- Powiedziała mama, siadając z tatą na moim łóżku.
-Jakie?-zapytałam
-Pierwsza to.....
-No mów-ponagliłam z uśmiechem
-Wychodzisz dziś ze szpitala-powiedziała mama
-Cudownie, a ta druga?
-Zobacz kto przyszedł. - Powiedziała i spojrzała w stronę drzwi, z których po chwili wyłoniła się wysoka, uśmiechnięta dziewczyna. Nawet przez sen bym ją rozpoznała. To była Evelyn. Byłam taka szczęśliwa, że w końcu ją widzę, naprawdę ze nią tęskniłam. Ona również wydawała się bardzo szczęśliwa.
-Heej, co ty tu robisz?-zapytałam, a rodzice opuścili salę. Byłam zdziwiona, gdyż Eve wyjechała rok temu na studia, nie widziałyśmy się od kilku miesięcy, a nie mówiła mi nic wcześniej, że przyjedzie.
-Przyjechałam zobaczyć co tu się dzieję, i dowiedziałam się o wypadku.
-Heh, to nic poważnego..., ale opowiadaj co tam u Cb, jak Ci idzie nauka i w ogóle.
Zawsze z Eve miałyśmy o czym rozmawiać, a w jej towarzystwie nigdy się niczym nie martwiłam, po prostu ona znajdowała rozwiązanie na wszystko. Przez te kilka miesięcy dalej nic się nie zmieniło. Dobrze się rozumiałyśmy ciągle wpadał jakiś temat do rozmowy. Miałyśmy wiele spraw do obgadania. Siedziałyśmy i gadałyśmy tak jakieś 2 godz, ale przerwał nam lekarz. Była już 12:00 więc był obchód.
Przyjaciółka opuściła salę, a doktor zrobił mi kilka badań i porozmawialiśmy chwilę.
-Widzę, że wszystko jest w porządku, więc wypisujemy Cię dziś do domu.-powiedział
-Tak się cieszę-powiedziałam, a lekarz poszedł odwiedzić innych  pacjentów. Wrócili rodzice, wraz z Eve. Wręczyli mi torbę z ciuchami i kosmetykami. Wzięłam ją i udałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi i zdjęłam ubrania. Dalej miałam na sobie ten  bandaż. Nikt nie mówił, że mam go nie ściągać, więc uznałam, że nic się nie stanie jak go usunę. Po chwili moja talia był już wolna, ale zobaczyłam rozcięcie, ciągnące się wzdłuż żeber. Trochę bolało, ale dało się znieść. Postanowiłam, że nie będę już marnować czasu i po chwili byłam już w kabinie prysznicowej. Wzięłam szybki prysznic, po czym osuszyłam ciało, uczesałam włosy i ubrałam się. Zajęło mi to 15 min. Wróciłam do sali. Rodzice spakowali moje rzeczy i razem udaliśmy się do recepcji. Po 10 min wyszliśmy ze szpitala.
-Mam jeszcze kilka spraw na mieście, więc muszę już iść, ale wpadnę wieczorem-powiedziała dziewczyna. Evelyn często wpadała wieczorami, gdyż jej rodzice mieszkali obok moich. A będąc w rodzinnym mieście mieszkała u nich, bo nie było sensu wynajmować mieszkania na kilka dni.
-Okej, będę czekać-powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę. Wraz z rodzicami udałam się do samochodu. Po jakimś czasie byliśmy już w domu.
-Sel, chodź na obiad-powiedziała mama.
-Nie jestem głodna-odpowiedziałam
-Ale jak to? Przecież w szpitalu nic jeść nie chciałaś-powiedziała zmartwiona
-Zjem później, dobrze?-zapytałam.
-No dobrze-powiedziała, a ja poszłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i tak leżałam. Chyba zasnęłam. Obudził mnie mój telefon, który brzęczał gdzieś w torbie. Zwlekłam się z łóżka i odnalazłam go. Wyświetliła mi się nazwa 'Alex'. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Siemanko-powiedziałam
-No siema, co robisz ? -zapytała
-A no nic, nudzę się, a ty?
-No też nic, więc może wpadniemy z ekipą?
-No okej, czekam.
-Dobra, to paa.
-Do zobaczenie - Powiedziałam i się rozłączyłam. Zeszłam na dół do mamy i poinformowałam ją o gościach.
-W barku są ciastka i inne słodycze, weź je-powiedziała mama
-Dzięki, kocham Cię-powiedziałam, wzięłam słodycze i wróciłam do siebie. Usłyszałam jeszcze jak mi odpowiada. Ogarnęłam pokój. Była już 16. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a po chwili 3 dziewczyny wbiły do mojego pokoju. Wszystkie mnie przytulił, tym samym sprawiając, że poczułam się cholernie szczęśliwa. Po odklejeniu się od siebie poczucie szczęścia się nie ulotniło, lecz opanowało cały mój pokój.
-Dobra to co robimy?-zapytałam
-Mamy film!-powiedziała Penny
-Jaki?-spytałam
-Ahh taki romantyczno-przygodowo-fantastyczny - Odpowiedziała Alex
-Lubię takie-powiedziałam
-Wiem, dlatego taki wybrałam-powiedziała Alex
-Okej to włączaj-powiedziała Natalie
Po chwili włączyłam film i położyłyśmy się wszystkie na łóżku, zjadając się słodyczami. Czas  mijał cholernie szybko, nienaturalnie szybko. Zawsze gdy byłyśmy w swoim towarzystwie, czas przybierał na prędkości. Ale teraz było idealnie, tak bezproblemowo. Skończyłyśmy oglądać film, była już 19:00.
-Dobra to co teraz robimy ?-zapytałam
-No nie wiem, ale musimy niedługo wracać-powiedziała Penny
-No okej, to może pograjmy w pytania?- zapytała Alex
-No dobra-powiedziałyśmy i zaczęłyśmy grę. Fajnie się grało, zawsze szczere odpowiedzi. Trafiały się co chwilę jakieś dziwne pytania , ale to sprawiało, że było jeszcze śmieszniej. Była już 21:30.
-Ja już muszę iść-powiedziała Natalie
-No, my też-powiedziały pozostałe dziewczyny.
-No dobra to was odprowadzę-powiedziałam. Ubrałyśmy się i wyszłyśmy z domu. Wcześniej poinformowałam mamę, że wychodzę na kilkanaście minut. Całą drogę się z czegoś śmiałyśmy i wygłupiałyśmy. Odprowadziłam dziewczyny do domów. Wracając do siebie, nagle moje serce przyspieszyło. Zignorowałam to i szłam dalej. Po chwili całe moje ciało dopadł silny ból. Przyklękłam i zaczęłam głęboko i powoli oddychać. Po kilku sekundach ból ustał, aby znów powrócić. Był prawie nie do zniesienia. Moje mięśnie zesztywniały, a całą resztę mojego ciała przeszył kujący ból. Po jakimś czasie wszystko ustało. Podniosłam się z ziemi i zrobiłam kilka kroków w stronę domu. Postanowiłam, że nie powiem nic o tym rodzicom,  gdyż nie chciałam ich martwić. Przechodząc obok kałuży przejrzałam się w niej. To co zobaczyłam zszokowało mnie tak, że nie mogłam się poruszyć. Na moich plecach widniały śnieżno-białe skrzydła. Po chwili oprzytomniałam i pobiegłam w stronę parku, mając nadzieję, że nikt mnie nie zobaczy.  Zatrzymałam się w głębi, opierając o drzewo. Nie mogłam w to uwierzyć. Drżącą rękę wsunęłam na plecy. Moje oczy się nie pomyliły. Miałam skrzydła. Byłam przerażona.
-Czekałam na Ciebie - Usłyszałam kobiecy głos. Brzmiał tak pięknie i był taki przyjemny, że całe uczucie przerażenia zniknęło.
-Kim jesteś, i gdzie jesteś ?-zapytałam rozglądając się dookoła.
-Spójrz w górę.
Zrobiłam tak i ujrzałam śliczną dziewczynę, która również miała skrzydła.
Po chwili zeskoczyła z drzewa i stanęła naprzeciwko mnie.
-Czekałam na Ciebie. - Powiedziała, a jej uśmiech stał się szerszy.




wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 1

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po sali w której się znajdowałam. Jasno różowe kolor ścian, jedno, rozchylone okno, białe szafki oraz niewygodne, łóżko na którym leżałam. W sali leżałam sama. Do lewej ręki miałam podłączoną kroplówkę, a wokół talii znajdował się mocno zaciśnięty bandaż.. Po takim wypadku powinno mnie wszystko boleć, a mnie bolała tylko głowa i ogólnie czułam się  dobrze. Przez uchylone drzwi do moje sali wdzierały się kawałki rozmowy lekarza z moimi rodzicami.
-To prawdziwy cud, że państwa córka żyje i nie odniosła większych obrażeń. Pierwszy raz w całym swoim życiu spotkałem się z takim przypadkiem. - Powiedział lekarz.
-Cuda się zdarzają. - Odpowiedział mój tata.
-Pan Bóg nas wysłuchał - Dopowiedziała moja mama i tak jakby poczuła mój wzrok na sobie, spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechając weszła do sali.
-Jak się czujesz kochanie?-zapytała. Emitowała od niej radość i szczęście, które od razu poczułam gdy tylko złapała moją dłoń. Wcześniej nie czułam nigdy czegoś takiego, ale podobało mi się to.
-Dobrze, trochę boli mnie głowa, ale ogólnie czuję się dobrze - Powiedziałam z uśmiechem.
Po chwili do sali wszedł tata.
-I jak wyliżesz się?-zapytał z uśmiechem.
-Haha, a jak inaczej - Zaśmiałam się
Tata przysiadł na łóżku obok mnie i  mamy, którą objął  ramieniem.
-Tak się cieszę, że jesteś teraz z nami - Powiedziała mama z uśmiechem i zaszkolonymi oczami. - Wczoraj, jak trzymałam Cię w ramionach, kiedy nie dawałaś żadnej oznaki życia, myślałam, że Cię straciliśmy - Widząc jej łzy, poczułam moce ukłucie gdzieś głęboko we mnie. Tata objął mamę ramieniem - Reanimowali Cię i po kilku  minutach powiedzieli, że to koniec. Nie mogłam w to uwierzyć. Mocno tuliłam Cię do siebie, wiedziałam, że nie możesz nas opuścić. I nagle otworzyłaś oczy. Byliśmy z ojcem najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Późnej podbiegli lekarze i ratownicy i zabrali Cię do szpitala. Twój stan jest już pod kontrolą i wszystko jest już dobrze.
-Nigdy nie mogłabym was opuścić. - Powiedziałam, a rodzice mocno mnie przytulili. Czułam ich uczucia, to ciepło i szczęście. Emitowali taką energię, która dawała mi siły. Wszystkie te uczucia docierały do mnie, a mój organizmy przyjmował je jak coś naturalnego. To było naprawdę niesamowite uczucie. Na twarzach rodziców pojawiły się uśmiechy, gdy delikatnie złapałam ich za dłonie. Mój dotyk jakoś ich uspokajał za każdym dotknięciem, wiedziałam, że czują taką ulgę.
-Nigdy więcej nas tak nie strasz-powiedział tata.
-Nigdy więcej-powiedziałam, a do sali wszedł  lekarz.
-Muszę zrobić krótki test.-powiedział
-Dobrze-odpowiedzieli rodzice i wolnym krokiem opuścili salę.
-Zadam Ci teraz kilka pytań, dobrze ?-zapytał
-Oczywiście-powiedziałam
-Więc jak masz na imię ?
-Selen Margerith.
-Ile masz lat ?
-17
-Kim byli Ci ludzie ?
-To moi rodzice, mama Adora i tata Nick.
-Dobrze, a jak się tu znalazłaś?
-Więc wczoraj wieczorem postanowiłam, że pójdę się przejść. Byłam taka zmyślona, że nie zauważyłam samochodu jadącego z nad przeciwka. Po chwili usłyszałam głośny klakson i pisk opon. Później poczułam silny ból w całym ciele. Później już nic nie pamiętam.
-Jest dobrze, ponieważ nie straciłaś pamięci. Dziś zrobimy jeszcze kilka badań kontrolnych i jak będzie dobrze to jutro wyjdziesz do domu.-powiedział lekarz i ciepło się uśmiechnął.
-Bardzo się cieszę-powiedziałam. Lekarz opuścił moją sale, a weszły 3 dziewczyny, które od razu rozpoznałam, a na twarzy pojawił mi się szeroki uśmiech. Były to moje najlepsze przyjaciółki.
-Siemka-wrzasnęły
-Cześć-odpowiedziałam, a one podeszły i mocno mnie przytuliły. Moja dusza została wypełniona cudownym uczuciem szczęścia. Nie wiedziałam, czemu czuję coś takiego i co się ze mną działo, za każdym razem, gdy ktoś mnie dotykał. Ale wiedziałam, że nie chciałam tego zmieniać.
-A ty nie masz co robić tylko pod samochody wpadasz?! - Zapytała zbulwersowana Alex. Wiedziałam, że żartuje, jak zawsze. Kochałam w niej to najbardziej, że wszystko potrafiła obrócić w żart.
-Haha nie, nie mam, wiesz?-odpowiedziałam pytanie na pytanie.
-To znajdź se coś do roboty, a nie Ci głupoty w głowie - Powiedziała Alex i wszystkie się zaśmiałyśmy.
- A tak na poważnie, to jak się czujesz? -zapytała jak zawsze zatroskana Natalie.
-Bywało gorzej-odpowiedziałam - Jak w ogóle dowiedziałyście się, że tu trafiłam?
-Hymm.. z internetu, telewizji, gazet, radia.... mam wymieniać dalej? -zapytała Penny
-Haha no wszędzie mówią coś takiego "17-letnia dziewczyna cudem uniknęła śmierci po spotkaniu z samochodem jadącym z prędkością 130km/h. Obecnie jest poddawana badaniom, ale jej stan jest pod kontrolą" -powiedziała Alex
-O cholera.
-E tam, ciesz się, sławna jesteś-powiedziała Penny
-Jasne-powiedziałam z sarkazmem-na szczęście jutro już wychodzę
- To dobrze-powiedziała Natalie
-To będzie trzeba imprezę zrobić. - Powiedziała z szerokim uśmiechem Alex
-Na imprezy znajdzie się czas, a gdzie poszli moi rodzice?-zapytałam
-Kupić Ci coś do jedzenia-powiedziała Penny
-Dobra my już musimy iść-powiedziały dziewczyny
-Okej, dzięki, że wpadłyście-powiedziałam i przytuliłyśmy się na pożegnanie. Znowu poczułam takie ciepło i szczęście, gdzieś głęboko we mnie. Gdy dziewczyny wyszły do sali przyszedł lekarz i zrobił kilka badań.Nie czułam nic, żadnych uczuć i emocji.  Może dlatego, że miał na sobie rękawiczki, a ja nie miałam kontaktu z jego skórą.  Po godzinie skończył i przyszli rodzice. Siedzieliśmy do 19;00 ale przyszła pielęgniarka i powiedziała, że czas odwiedzin dobiegł końca. Rodzice opuścili sale, czule się ze mną żegnając. Zostałam sama w sali. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i spojrzałam w okno. Zapadał zmrok. Wpatrywałam się w ciemno-granatowe niebo, na którym po jakimś czasie pojawiły się nieliczne gwiazdy. Nagle poczułam niepokój, jakąś obawę, strach. Owinęłam się mocno kołdrą próbując odpędzić od siebie te uczucia, lecz one nie chciały dać mi spokoju. W mojej  głowie zaistniał obraz dobrze zbudowanego, wysokiego chłopaka z burzą loków na głowie, z ciemno zielonymi oczami, o zadziwiającym odcieniu. Emitował od siebie wszystkie uczucia związane z nienawiścią. Ciągle widziałam go w najgorszym egzemplarzu, krótkie, pourywane scenki były bardzo drastyczne. Chłopak chciał wszystkich od siebie odsunąć, nie chciał aby ktokolwiek się do niego zbliżył. Był oschły i bezwzględny. Poczułam wszystkie uczucia, które się w nim gnieździły, te głębsze nie były związane tylko z nienawiścią, lecz z bólem i strachem. Nigdy wcześniej nie widziałam tego chłopaka, nawet o nim nie słyszałam więc dlaczego tak nagle pojawił się w mojej głowie. W jednej chwili poczułam, że staliśmy się jednością.... Nie wiedziałam co się ze mną działo. W ułamku sekundy zmieniło się coś we mnie, poczułam, że nie jestem już tą samą osobą co kiedyś. Przerażało mnie to, jak moje ciało reagowało na ludzi, którzy się do mnie zbliżają. Ale ten chłopak, nie znałam go, ale wiedziałam, że nie jest mi obojętny i że to dopiero początek naszej wspólnej przyszłości, coś podpowiadało mi, że tak to się nie skończy. Czułam, że on mnie potrzebował, tylko nie wiedziałam dlaczego. Chciałam go znaleźć ale nawet nie znałam jego imienia i nie wiedziałam czy to wszystko to sen czy jawa. Bardzo dobrze zapamiętałam jego twarz.


 

sobota, 25 maja 2013

Prolog

-Sel, słyszysz mnie? Proszę Cię, otwórz oczy, nie zostawiaj nas, błagam- Słyszałam zapłakany głos matki i ojca. Czułam ból w całym ciele, oraz ich dłonie, które mnie przytulały i obejmowały, cięgle błagając o jakąkolwiek odpowiedź na ich prośby. Nie mogłam się poruszyć jak również odezwać. Próbowałam krzyczeć z wewnątrz płuc,  lecz moje ciało nie współgrało z myślami i odmawiało posłuszeństwa. Nie wiedziałam co się dzieje, czułam się jak w złym śnie. Nagle poczułam mocne uderzenie w klatce piersiowej, później kolejne.... Po chwili cały ból znikną, głosy ucichły. Przed sobą zobaczyłam światło, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Coś mnie tam ciągnęło. Odwróciłam się i zobaczyłam dwojga młodych ludzi, bardzo kochających się, kobieta była w ciąży, a mężczyzna wyglądał na najszczęśliwszego pod słońcem. Później cały różowy pokoik i małą dziewczynkę w łóżeczku, której mama śpiewała do snu. Łzy w oczach dziewczynki, która pierwszy raz poszła do szkoły, a mama musiała ją tam zostawić. Pierwsze przyjaciółki, zabawy na podwórku... Pierwsza komunia święta. Później zobaczyłam, jak ta sama dziewczynka wpada w pokrzywy, wtedy zrozumiałam, że to ciągle ja. Życie odtwarzało się na moich oczach. Później zobaczyłam siebie jak zabrałam do domu szczeniaka, którego ktoś porzucił. To jak pomogłam starszej pani, której rozsypał się zakupy. Różne akcje charytatywne, w których zawsze brałam udział. Pomoc w schronisku i praca z dziećmi.  Przed oczami pojawił mi się nagle  tłum ludzi, karetki, policję, straż i moich rodziców, mocno tulących mnie do siebie i błagających o najmniejszy ruch, o jakiekolwiek słowo, ale ja nie mogłam nic powiedzieć, mnie już z nimi nie było. Obraz powoli zaczął znikać, a mnie otuliła idealna cisza, która współgrała z rytmem mojego serca. Znalazłam się w jakby w przejściu do innego wymiaru, w którym czułam się idealnie. Nie czułam złości,  bólu, smutku czy innych uczuć, których każdy z nas za wszelką cenę chciałby się pozbyć. Nagle ciszę przerwał głos, którego nigdy wcześniej nie słyszałam.
-Już wszystko dobrze, chodź.
-Dokąd? -zapytałam, nie wiedząc do kogo mówię.
-Do mnie, dołącz do mnie dziecko - Nagle zobaczyłam postać, która cała promieniała, wystawiając dłoń w moim kierunku. Wyglądał tak przyjaźnie, ludzie czekają całe życie na chwile taką jak ta. Ale coś mi nie pozwalało odejść. Cała moja dusza pragnęła aby złapać te dłoń i udać się z tajemniczą postacią, która wywoływała u mnie tylko te dobre uczucia.
-Ja, ja nie mogę, nie teraz. Moja rodzina mnie potrzebuje.
-Wiesz, że możesz tu już nigdy więcej nie wrócić?
-Wiem, ale nie mogę tu zostać, wiedząc, że oni tam cierpią z powodu mojego odejścia.
-Masz czyste serce dziecko, jesteś silniejsza niż myślisz, mam zadanie dla Ciebie. Wrócisz na ziemię, ale będziesz czuwać nad bezpieczeństwem pewnego chłopaka. Twoje życie już nigdy nie będzie takie samo.- Powiedziała ta postać i zniknęła. Nie zrozumiałam tych  słów, ale nie zdążyłam zapytać. Po chwili usłyszałam znów gwar, szum, szloch. Idealna cisz zniknęła jak również światłość, która z nią współgrała i całe to nieziemskie uczucie radości i szczęścia. Otworzyłam oczy i nagle zapomniałam o wszystkim co się ze mną działo.
-Dziecko ty żyjesz!-Powiedzieli uradowani rodzice, poprzez płacz. Tulili mnie mocno do siebie. Nie wiedziałam co się stało, pamiętałam tylko, że wyszłam z domu i wpadłam pod samochód.