sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 9

Co ja zrobiłam? Mogłam tak na niego nie wrzeszczeć. Teraz pewnie nie będzie się do mnie odzywał. I co ja mam teraz zrobić? On wcale nie jest dla mnie nikim. Wcale nie chciałam tego powiedzieć. Sama nie wiem co mnie opętało. On jest moim przyjacielem i muszę go przeprosić. Muszę z nim porozmawiać i to jak najszybciej. Polecę teraz i go poszukam bo tak już nie usnę. Ale jak ja go znajdę? Przecież może być wszędzie. Najpierw poszukam na plaży. W końcu bywa tam często. Wstałam z łóżka i przetarłam twarz, która była mokra od łez po czym wyszłam z domu. Szybko poleciałam na plaże. Myślałam tylko o tym żeby przeprosić Dean'a. Mam nadzieję, że mi wybaczy. Gdy już wylądowałam zaczęłam się rozglądać i chodzić w kółko po całej plaży. Pusto. Nie było nikogo. Usiadłam na ziemi i znów zaczęły płynąć mi łzy. A co jeżeli on już nigdy nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Nie znajdę go. On wie gdzie jestem i może ode mnie uciekać.
-Szukasz kogoś? - Usłyszałam znajomy głos za swoimi plecami. To Dean. Szybko wstałam i mocno  przytuliłam chłopaka.
-Boże Dean jak dobrze, że tu jesteś... ja przepraszam... ja...
-No dobrze już spokojnie. Usiądź.- Powiedział i oboje usiedliśmy.
-Przepraszam- Powiedziałam jeszcze raz.
-Już dobrze.
-Nie Dean, nie jest dobrze. Nie powinnam tak na Ciebie naskakiwać. Ale nie gniewaj się, ja po prostu... no wiesz, nie mogę...
-Nie tłumacz się Sel, ja wszystko rozumiem, wiem że niedługo pokochasz Harry'ego, chociaż wcale tego nie chcesz.
-Ja nie mogę go pokochać, a tym bardziej on mnie. To wszystko jest takie trudne. Czasami myślę, że lepiej by było gdybym wtedy zginęła w tym wypadku.- Schowałam twarz w dłonie, a Dean niepewnie mnie objął. Wtuliłam się w niego i wtedy poczuł się pewniej.
-Nie mów tak. Nic nie dzieje się bez przyczyny Sel.
-Dean?- Spojrzałam na chłopaka.
-Tak ?
-Ale między nami jest już okej, prawda? Dalej będziemy się przyjaźnić?
-Tak. -Odpowiedział po chwili milczenia.- Idź już do domu. Powinnaś się trochę przespać.
-Dobrze- Wstałam- To do zobaczenia Dean.
-Do zobaczenia- Odpowiedział mi i wzbił się w powietrze. Szybko chciałam być w domu więc postanowiłam, że też polecę. Noc była ciepła. Wiał lekki wiatr. Było trochę ciemno więc za bardzo nie wiedziałam czy dobrze lecę, ale jakoś udało mi się dotrzeć do domu. Położyłam się do łóżka i pomimo zmęczenia długo nie mogłam zasnąć. W końcu usnęłam, ale nie spałam długo. O 7 rano do pokoju weszła moja mama.
-Dzień dobry Sel - Krzyknęła na powitanie.
-Mamooo - wyjęczałam- Czemu ty mnie budzisz tak wcześnie? Wakacje są. Daj mi spać. 
-No właśnie. Są wakacje, więc możesz mi pomóc na podwórku. 
-A co ja mam Ci pomagać?
-Dzisiaj przyjeżdża do nas rodzina, rozstawimy basen, trzeba krzesła powynosić, stoły i grilla rozłożyć. Dużo roboty jest.
Kompletnie zapomniałam, że zawsze w pierwszy dzień wakacji przyjeżdża do nas prawie cała rodzina. Ciekawie jest. Można się na prawdę dobrze bawić, ale w rodzinie mamy też dużo dzieci, które biegają po całym podwórku i wrzeszczą. 
-No dobra- Powiedziałam i wstałam z łóżka- Zaraz przyjdę. -Podeszłam do szafy i wyjęłam krótkie spodenki oraz koszulkę na ramiączka, które po chwili wciągnęłam na siebie. Włosy związałam w koczka i zrobiłam lekki makijaż. Po 20 minutach poszłam do mamy.
-To od czego zaczynamy ?-zapytałam
-Może skosisz trawę ?-zapytała mama
-No mogę, a naprawiliście już kosiarkę?
-Ojciec ją naprawił- odpowiedziała, a ja poszłam do garażu i wyciągnęłam kosiarkę. Podłączyłam kabel do prądu i zaczęłam koszenie. Mieliśmy dość duże podwórko więc skończyłam dopiero po 30 minutach. Kosiarkę schowałam do garażu i wyjęłam basen.
-Mamo pomożesz mi go rozłożyć ?
-No to przynieś mi go tu -powiedziała. Po chwili razem z mamą przygotowałyśmy basen i nalałyśmy wodę, aby się już nagrzała.
-Jak było wczoraj w klubie ?-zapytała
-Super, wytańczyłam się i w ogóle- powiedziałam
-A o której wróciłaś ?-zapytała
-Jakoś o 5 nad ranem- odpowiedziałam z niewinnym uśmieszkiem.- a wy co wczoraj robiliście?
-Pojechaliśmy do cioci Gemmy.
-I co u niej słychać ?-zapytałam
-Wszystko po staremu -powiedziała.
Później wzięliśmy się za rozstawianie stołów i grilla. Była już 14:40.
-A gdzie jest tata ?-zapytałam
-Pojechał zrobić zakupy -odpowiedziała
-A to dobrze. -powiedziałam. Po chwili wrócił tata. Pomogłam mu rozpakować zakupy. Było już po 15 i wszystko było już gotowe, a goście mieli przybyć na 16:00, więc teraz pozostało nam czekać. Poszłam do swojego pokoju i postanowiłam się przebrać. Ubrałam się w TO poprawiłam makijaż i rozpuściłam włosy. Była już 15:45 i usłyszałam pukanie do drzwi. Po woli zaczęli schodzić się goście.
-Sel, chodź do nas !- usłyszałam krzyk mamy. Wyszłam z pokoju i poszłam na ogród. Zauważyłam, że przyszła już ciocia Gemma z mężem i dwójką swoich niesfornych dzieci, które już chlapały się wodą w basenie.
-Cześć Selen, ale ty wyrosłaś -powiedziała ciocia i mnie objęła.
-Rosnę jak na drożdżach - zaśmiałam się. Następnie przyszła babcia z dziadkiem, ze strony taty. Później brat mamy i cała reszta rodziny. Wszyscy usiedli do stołu, a ja wraz z mamą podawałyśmy jedzenie. W końcu też usiadłyśmy. Wujek zaczął opowiadać historię jak to on nie ujeździł dzikiego rumaka. Była się z czego śmiać, bo większość historii wujka było komicznych. Nie zdążyłam się obejrzeć, a już był wieczór. Tata rozpalił grilla i zabawił się w kucharza hehe. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-To ja zobaczę kto to- powiedziałam i udałam się w stronę drzwi. Gdy je otworzyłam byłam w lekkim szoku. To był Harry.
-Cześć- powiedział, z szerokim uśmiechem.

-Hej, co ty tu robisz ?-zapytałam lekko zdenerwowana.
-Myślałem, że może gdzieś pójdziemy - zaproponował
-Dziś nie mogę, mam gości. Przyjechała rodzina i .. sam rozumiesz.
-A jutro ?-zapytał
-Umówiłam się ze znajomymi -powiedziałam. Chciałam go jak najszybciej spławić. Nie mogłam spędzać z nim czasu, bo później mogłabym tego żałować.
-No dobra, ale następnym razem mnie nie spławisz- zaśmiał się - To do zobaczenia -powiedział
-Mhm, pa -odpowiedziałam i wróciłam do gość. Źle czułam się z powodu tego, jak go potraktowałam. To nie było miłe, ale tak było dla nas lepiej. Nie mogłam pozwolić, aby między nami zaiskrzyło. Najgorsze było to, że naprawdę lubiłam spędzać z nim czas i dobrze czułam się w jego towarzystwie. Moje rozmyślanie przerwał brzęczący telefon. Dzwoniła Alex.
-No cześć- powiedziała
-Siemanko, co tam ?-zapytałam, wstając od stołu.
-A no nic, a może się spotkamy ?-zapytała
-No wiesz, teraz mam grilla i wpadła rodzina- odpowiedziałam.
-A jest dużo jedzenia ?-zapytała
-Bardzo, jak chcesz to wpadaj- zaproponowałam.
-Będę za jakieś 5 min
-Okej, czekam -powiedziałam i się rozłączyłam. Tak jak powiedziała Alex, przyszła po 5 minutach.
-Dzień dobry -powiedziała, jak weszłyśmy na ogród.
-Dzień dobry -odpowiedzieli wszyscy. Alex była u nas bardzo mile widzianym gościem, a moi rodzice bardzo ją lubili. Po chwili usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy jeść. Później tata włączył muzykę i wszyscy zaczęli tańczyć.
-Przy rytmach disco polo tańczy się najlepiej !-krzyknął mój już nieco pijany wujek. Co chwilę wraz z Alex śmiałyśmy się z mojej rodziny, gdyż na prawdę było z czego. Było już jakoś po 21.
-Ja już muszę iść -powiedziała Alex
-Tak szybko ?-zapytałam
-Siedzę tu już jakieś 2 godziny. -powiedziała
-Jakoś szybko minęło-powiedziałam
-No dobra to ja już będę się zbierać, a co robisz w poniedziałek ?
-Nie mam jeszcze planów -odpowiedziałam
-To może pójdziemy do miasta ?-zapytała
-No okej, to do poniedziałku -odpowiedziałam i pożegnałam się z przyjaciółką. Postanowiłam, że pójdę już do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i nagle poczułam na plecach powiew ziemnego powietrza.
-Idziemy na spacer ?-usłyszałam znajomy głos. To był Dean. Szybko wstałam z łóżka i wpadłam w objęcia chłopaka.
-Cześć Dean -powiedziałam.-Możemy iść, tylko powiem rodzicom, że wychodzę.
-To ja poczekam na zewnątrz -powiedział i wyskoczył przez okno. Zeszłam szybko do rodziców i powiedziałam, że wychodzę. Mama kiwnęła głową, ale zastanawiałam się czy dlatego, że usłyszała, iż wychodzę i się zgodziła, czy dlatego, że jej organizm przepełniony były alkoholem. Wyszłam przed domu, rozejrzałam się i nigdzie nie widziałam chłopaka. Nagle ktoś objął mnie w pasie i przytulił.
-Tu jesteś,  idziemy ?-zapytałam
-Nie chcesz lecieć ? -zapytał zdziwiony
 -Zawsze latamy, teraz możemy się przejść -powiedziałam
-No dobra
-Co u Meggie ?-zapytałam
-Wszystko w porządku, a co u Harry'ego ?
-Też w porządku. Wpadł dzisiaj, ale musiałam go spławić- powiedziałam z wyrzutem.
-Nie przejmuj się, wiesz dobrze, że nie możecie spędzać razem czasu. -powiedział pocieszająco.
-Ja wiem, ale on nie -powiedziałam
-Kiedyś zrozumie
-Mam nadzieję. A powiedz mi, jak ty wchodzisz przez okno, skoro zawsze jest zamknięte ?-zapytałam
-Jeśli odpowiem,  straci to swój urok- powiedział z tajemniczym uśmiechem.
-Jaki tajemniczy -zaśmiałam się -To gdzie idziemy ?
-A gdzie chcesz iść? -zapytał
-No nie daleko, bo jestem zmęczona, od rana na nogach i jeszcze nie wyspałam się po imprezie- powiedziałam.
-No to chodź- powiedział i wziął mnie na plecy.
-Haha, jesteś nienormalny -zaśmiałam się
-Ale za to mnie kochasz -zaśmiał się razem ze mną.
-Może pójdziemy do mnie ?-zapytał
-No nie wiem, jest już późno i w ogóle- zaczęłam marudzić
-Czy ty się boisz iść do mnie do domu ? -zapytał
-A mam czego ?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Uważam, że nie -powiedział
-A ja jestem innego zdania -zażartowałam
-Wiem gdzie pójdziemy -powiedział chłopak
-Powiesz mi gdzie ?-zapytałam
-Sama zobaczysz -odpowiedział.
-A widziałeś się dziś z Alice ?
-Nie. Ma teraz dużo roboty. Wiesz jej talent zdarza się bardzo rzadko -powiedział
-Ah no tak -przytaknęłam.  Po chwili dotarliśmy do starej piekarni i usiedliśmy na schodach. Miejsce było trochę mroczne, ale nie bałam się, bo nie byłam sama.

Zawiał lekki wiatr, a ja zadrżałam.
-Zimno Ci ?-zapytał chłopak
-Nie -skłamałam
-Masz -powiedział, nakładając na mnie swoją bluzę.
-Ale Tobie będzie zimno -powiedziałam i chciałam oddać bluzę, ale Dean mnie powstrzymał.
-Jeśli się do mnie przytulisz to nie będzie -powiedział zaczepnie
-No dobra, ale zrobię to tylko dlatego abyś nie zmarzł. -powiedziałam i przytuliłam się do Dean'a.
-Cieplej ?-zapytałam
-Pewnie -odpowiedział.
-Wiesz Sel, mam pytanie ...- zaczął tajemniczo Dean





Notka pod rozdział xd :
Następny rozdział pojawi się za tydzień, ponieważ ja jadę na biwak, a  z Wiki chcemy napisać go razem więc jak wrócę w przyszłym tygodniu to go napiszemy ;p. Pamiętajcie też, że musi być 10 komentarzy/ Alex

Czytasz=komentujesz <3





czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 8

-Co ty tu robisz ? -Zapytałam po chwili, odsuwając się od Harry'ego.
-Zjawiam się jak jestem potrzebny, tak jak zawsze ty to robisz.  To przeznaczenie. - odpowiedział.
-Przeznaczenie powiadasz.
-A ty już wychodzisz? Zdawało mi się, że przed chwilą przyszłaś- Zapytał zmieniając temat.
-Chciałam się po prostu przewietrzyć- odpowiedziałam
-To chcesz wyjść na chwilę, czy wrócić na sale?
-Możemy już wrócić.- Nie potrzebowałam już przerwy, ponieważ całe poprzednie uczucie zniknęło więc mogłam już normalnie funkcjonować.
-Więc chodź, to będzie nasza piosenka - Powiedział, po czym złapał moją dłoń i pociągnął na salę. Na środku parkietu zobaczyłam Alex w objęciach tego jej blondyna. Muszę przyznać, na prawdę słodko razem wyglądali. Po chwili Harry kiwną do DJ'a i puścili piosenkę Ed'a Sheerana - Kiss Me. Puścili "naszą piosenkę".  Na myśl o tych słowach poczułam, że wkradło się we mnie jakieś tajemnicze ciepło. To było coś cudownego. Pierwszy raz w życiu tak się poczułam. Nagle chłopak obrócił mnie i przyciągnął do siebie. Ręce położył na mojej tali, a moje powędrowały na jego ramiona. Zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Przez chwilę zdawało mi się, że po prostu śnię. Przecież tak nie wyglądał rzeczywistość. Poczułam się jakby wszystko dookoła nas ucichło. Tak jakbyśmy byli tylko my, a w tle grała muzyka, która tak dopasowała się do tej chwili. Zatraciłam się w jego oczach. I te jego ciepłe dłonie, jego obłędny zapach i to spojrzenie. To wszystko było takie magiczne. Nagle zbliżył swoje usta do mojego ucha. Delikatne powietrze wydobywające się z jego warg, drażniło moją skórę.
-Przepraszam- szepnął. Nagle serce zabiło mi mocniej. Bardzo dobrze wiedziałam, że  przepraszał, za swoje ostatnie zachowanie. Nie mogłam się na niego złościć, bo każdy zareagował by podobnie na jego miejscu.
-Już w porządku- odpowiedziałam. Chłopak przytulił mnie mocno do siebie, zamykając mnie tym w swoich ramionach, tak jakby bał się, że gdzieś zniknę.
-Ja nigdzie się nie wybieram -szepnęłam. Nagle muzyka przyspieszyła, tak jak wszyscy na parkiecie. Chłopak objął mnie ramieniem i zaczął prowadzić w stronę stolików.
-Gdzie idziemy ?-zapytałam
-Przedstawię Cię moim znajomym.
-Widzę, że Twój kolega poznał bliżej moją przyjaciółkę Alex- zaśmiałam się patrząc na wirującą na parkiecie Alex wraz z tym jej blondynem.
-To jest Niall -powiedział
-Ładne imię.
Po chwili dotarliśmy do jednego ze stolików, przy którym siedziały cztery obce mi osoby, ale czułam że ich i Harry'ego dużo łączyło.
-To jest Sel- powiedział Harry wskazując na mnie.
-Hej -przywitałam się
-Cześć jestem Eleanor- Przedstawiła się dziewczyna o długich, brązowych i lekko falowanych włosach. Była piękna i wydawała się miła. Nadawałaby się na anioła. Heh.
-Ja jestem Louis. -Powiedział, tak mi się wydaję chłopak Eleanor. Czułam jakby ta para była kimś mi znanym. Dziwne uczucie, bo ich na pewno nie znałam.
-Liam.
-Zayn, miło mi.
-Mi również - odpowiedziałam i uścisnęłam każdego dłoń. Wraz z Harry'm zajęliśmy miejsca. Czułam się trochę niezręcznie. Tylko siedziałam i nic nie mówiłam. Zawsze się tak zachowywałam w towarzystwie osób, których nie znam za dobrze, po prostu byłam nieśmiała.
-Spięta jakaś jesteś. Przyniosę Ci coś do picia - powiedział Zayn.
-Weź mi piwo - Wtrącił się Harry
-To mi też - powiedział Louis. Gdy Zayn poszedł po napoje, przyszli Niall i Alex. Chłopak zapoznał Alex ze wszystkimi i zajęli miejsca.
-Niezłe ciacho wyrwałaś- Szepnęła mi na ucho Alex śmiejąc się. Rzeczywiście Harry był nieziemsko przystojny, ale ja mam go tylko chronić przed niebezpieczeństwem. Nie mogę pozwolić żeby on się we mnie zakochał.
-Twój blondyn też jest niezły. Ej, a gdzie jest Natalie i Penny ? -zapytałam
-Nie wiem, trzeba będzie ich poszukać- powiedziała
-No to zaraz pójdziemy -powiedziałam
-Ok
Po kilku minutach wrócił Zayn i podał każdemu napój. Wypiłam drinka i momentalnie zakręciło mi się w głowie. Szybko się wyluzowałam i zaczęłam dobrze bawić. Ciągle ktoś żartował i wszyscy się śmieliśmy.
-Dobra to chodź ich poszukamy - powiedziałam do Alex
-No dobra- odpowiedziała. Wstałam z kanapy i już chciałam iść ale Harry mnie zatrzymał.
-Gdzie idziesz? -Zapytał zaniepokojony.
-Muszę znaleźć przyjaciółki - powiedziałam
-Wrócisz zaraz ?-zapytał
-Powinnam - odpowiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem - No wrócę, wrócę- zaśmiałam się. Chłopak mnie puścił i wraz z Alex zaczęłyśmy szukać dziewczyn. Nie było trudno znaleźć Natalie. Było widać, że dużo wypiła na przykład z jej tańca. Tańczyła jak jakiś poparzony kot , jak tylko ją zobaczyłyśmy, wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
-Siemanko, jak się bawicie ?-zapytała Natalie
-Hah bardzo dobrze- powiedziałam
-Ostro zabalowałaś -zauważyła Alex
-E tam, kilka drinków.
-Nieźle się trzymasz -powiedziałam
-No na pewno lepiej niż Penny, wypiła 2 drinki i zgona ma. Hahaha- Zaśmiała się.
-Ej, to my idziemy zobaczyć co tam u niej  -powiedziałam
-A ty baw się dalej - powiedziała Alex i udałyśmy się do łazienek.
-Penny jesteś tu ?-zapytała Alex
-Dziewczyny, bo mi chyba coś ...- nie dokończyła, a słychać było jak wymiotuje. -...zaszkodziło -dodała po chwili.
-Lepiej już? -zapytałam
-Tak już tak, ale wyglądam strasznie - powiedziała
-Jakoś się ogarnie -powiedziała do mnie Alex i wróciłyśmy na sale. Nagle pomyślałam o Harry i poczułam, że coś jest nie tak. Szybko podbiegłam do stolika w którym wcześniej siedzieliśmy, ale Harry'ego tam nie było.
-Gdzie on jest ?-zapytałam zdenerwowana.
-Spokojnie, wyszedł przed lokal, ale... -Louis nie dokończył , bo wybiegłam na zewnątrz, przeciskając się przez tłumy ludzi. Gdy byłam już tam byłam, zobaczyłam Harry'ego jak kłóci się z jakimś typkiem. Po chwili zaczęli się przepychać. Szybko podbiegłam do nich i i od razu rozdzieliłam.
-Już wystarczy. Nie psujmy sobie wieczoru- powiedziałam. Ten koleś od razu odpuścił i odszedł.
-Już spokojnie Harreh - powiedziałam czule, kładąc dłonie na torsie chłopaka. Jego mięśnie był napięte, czułam jak bardzo jest zdenerwowany. Ale po chwili się uspokoił , złapał moje dłonie i delikatnie ucałował.
-Zawsze przychodzisz jak Cię potrzebuje.- Uśmiechnął się- Jesteś moim aniołem stróżem.
-Nie no co ty. Przecież anioły nie istnieją- Powiedziałam z lekkim zdenerwowaniem w głosie, a Harry tylko się zaśmiał.
-Nie mam ochoty tam wracać- powiedział  spokojnie.
-Nie musimy, poczekaj chwile to pójdę po swoje rzeczy  - zaproponowałam
-Pójdę z Tobą -powiedział. Po chwili wróciliśmy do klubu. Harry wziął moje rzeczy, a ja pożegnałam przyjaciółki.
-Dobra ja już idę -powiedziałam do Alex
-A czemu ?-zapytała
-Zmęczona jestem i w ogóle.
-No dobra
-A ty wiesz, szalej z umiarem -zaśmiałam się, przytulając przyjaciółkę.
-To do jutra -powiedziała
-Papa - powiedziałam i wyszłam z Harrym z lokalu. Po kilkunastu sekundach dotarliśmy do jego samochodu.
-Piłeś coś?- Zapytałam
-Nie. Spokojnie mogę prowadzić.
-A to piwo?
-Miałem zamiar wypić, ale tego nie zrobiłem- Uśmiechnął się- To co koniec pytań? Możemy jechać?
-No możemy.
-To gdzie jedziemy? -zapytał chłopak, zajmując miejsce kierowcy.
-Odwieziesz mnie do domu? -zapytałam
-Myślałem, że może gdzieś pojedziemy -powiedział
-Jestem już zmęczona - Odpowiedziałam chociaż wcale nie czułam zmęczenia.
-To innym razem -powiedział i włączył silnik. Po chwili wyjechaliśmy spod klubu. 
-Więc gdzie mieszkasz? -zapytał
-Na Miracles Street 4 -powiedziałam
-To niedaleko -zauważył chłopak 
-No tak -potwierdziłam. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu.  
-To tutaj, dzięki- Powiedziałam odpinając pas.
-Ładny masz dom- Stwierdził.
-Dziękuje. No to ja już pójdę- Otworzyłam drzwi i wysiadłam z auta.
-Poczekaj - Harry również wysiadł z auta  i stanął obok mnie.- Zobaczymy się jeszcze?
-Na pewno Harry. - Powiedziałam i nagle zawładnęło mną dziwne uczucie.
-Co się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczyła coś strasznego.
-Nie jedź główną ulicą.-powiedziałam
-Ale...
-Po prostu tamtędy nie jedź. Pojedziesz tędy- Przerwałam mu i wskazałam na drogę za moim domem.
-No dobrze.- Przytaknął i nie zadawał już więcej pytań.
-No to cześć- Powiedziałam i ruszyłam w stronę domu.
-Pa- Usłyszałam z swoimi plecami. Weszłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi,  po czym poszłam do swojego pokoju i wyjrzałam przez okno żeby sprawdzić czy Harry mnie posłuchał. Na szczęście posłuchał. Czułam, że mogę być spokojna, bo jemu już nic nie grozi. 
-Co by się stało gdyby pojechał tamtą drogą? - Usłyszałam za sobą głos i momentalnie się odwróciłam.
-O Boże, Dean. Co ty tu robisz?- Zapytałam zszokowana.
-Pomyślałem sobie, że może chciałabyś... no wiesz, przejść się gdzieś czy coś. - Powiedział i podszedł do mnie bliżej. Zdecydowanie za blisko. 
-No wiesz Dean. Mogłabym, ale jest już późno. Chciałabym się trochę przespać.- Odpowiedziałam i usiadłam na łóżku i zaraz Dean siedział już obok mnie.
-Rozumiem- westchnął - No to co by się stało gdyby tamtędy pojechał?
-Miałby wypadek.
-Dobrze, że wyczułaś to wcześniej. 
Dean przysunął się do mnie tak, że nasze ciała się stykały.
-Co ty robisz?- Spytałam z lekko podniesionym głosem i wstałam z łóżka.
-No nic, ja...
-A w ogóle to dlaczego tak po prostu wszedłeś do mojego domu?! Myślisz, że możesz tu tak przychodzić- Nie ukrywałam tego, że byłam trochę zdenerwowana.
-Chciałem Cie po prostu odwiedzić, czy to źle?!
-To mogłeś przyjść rano.
-Jak ty się zachowujesz, a tak w ogóle nie powinnaś spędzać z Harrym tak dużo czasu. Jesteś tylko jego aniołem nikim więcej. 
-Co?!- Krzyknęłam- Wiesz co, nie powinno Cię to obchodzić. Opiekuję się Harrym i jest dla mnie ważny to ty jesteś dla mnie nikim!- Wykrzyczałam to i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego co ja powiedziałam.- Dean ja...
-Dobrze, przynajmniej już wiem co o mnie sądzisz- Powiedział i poszedł w stronę okna.- Ale nie możesz być z Harrym. Zapamiętaj to.- Powiedział i odleciał. Zostawił mnie samą. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać.




10 KOM=NEXT <3







wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 7

CZYTAJ TEKST POD ROZDZIAŁEM.


Szybko wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do mojego taty. Nie odbierał. Zadzwoniłam jeszcze raz i nadal nic. Zaczęłam się coraz bardziej martwić. Zastanawiałam się czy powiedzieć mamie, że słyszałam o jakimś wypadku. Lepiej nie, bo będzie się martwić, a tata może po prostu jest u kolegi i nie słyszy telefonu. Nie mam pewności, że to akurat on uczestniczył w tym wypadku. Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się co mam zrobić gdy nagle usłyszałam czyjś głos na podwórku. Ktoś szedł w stronę mojego domu. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam w oddali jakąś postać. Przyglądałam się chwile i stwierdziłam, że to tata, ale szedł jakoś... dziwnie. Był już blisko i usłyszałam, że podśpiewuje coś pod nosem. No tak, był wypity. Mogłam się tego spodziewać. Ze swoim kolegą zawsze lubi sobie wypić. No nic, najważniejsze że nic mu nie jest. Mama na pewno zrobi mu awanturę. Zeszłam na dół żeby pomóc mu wejść do domu.
-Tato!- Krzyknęłam, a on odwrócił się w moją stronę.
-Adora? To ty kochanie?- Zapytał.
-Nie, tato. To ja Selen. Chodź do domu.- Chwyciłam tatę za rękę i poprowadziłam do domu.
-Masz ciepłą rękę i taką gładką.- stwierdził- A tak w ogóle to jesteś bardzo podobna do mamy...
-No przecież jestem jej córką- przerwałam mu
-Nie przerywaj jak dorosły mówi- skarcił mnie i w tym momencie weszliśmy do środka.
-Eh, z tobą to same problemy- Powiedziała mama gdy tylko zobaczyła tatę i zaraz zaprowadziła go do sypialni żeby poszedł spać.


*Piątek- zakończenie roku*

-Mamo!
-Słucham?
-Mogę tak iść na zakończenie roku?- Spytałam wchodząc do salonu ubrana w TO i obróciłam się kilka razy.
-Pięknie kochanie, tylko po co Ci te okulary?
-Chciałam wyglądać mądrzej- Uśmiechnęłam się
-Bez okularków też jesteś mądra- Uśmiechnęła się do mnie i poczochrała moje włosy.
-Ej! Długo układałam tą grzywkę- powiedziałam wkurzona, a mama tylko się zaśmiała.
-Idź już, bo nie zdążysz.
-Okej, to pa.
Przeczesałam jeszcze grzywkę palcami i popsikałam lakierem następnie wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Zobaczyłam, że tata wchodzi do samochodu, więc od razu do niego podbiegłam.
-Hej tato, gdzie jedziesz?- zapytałam z uśmiechem.
-Do miasta, bo matka chcę żebym naprawił zlew w łazience więc muszę kupić kilka drobiazgów.
Tata już dawno miał naprawić ten cieknący zlew w łazience. Dobrze, że w końcu się za to zabrał, bo mama przypominała mu o tym codziennie. No ale lepiej późno niż wcale.
-To możesz mnie podwieźć, prawda?
-Wskakuj- Powiedział po chwili namyślenia.
Weszłam do samochodu i zapięłam pasy. Lubię jeździć z tatą samochodem. Zawsze jest tak zabawnie. Całą drogę potrafimy rozmawiać i śmiać się ze wszystkiego. Do szkoły było blisko toteż w 5 minut dojechaliśmy na miejsce.
-Dzięki tato, to pa.
-Tylko dobre świadectwo przynieś.- Powiedział tata z uśmiechem.
-No jasne, najlepsze- zaśmiałam się- A jeszcze jedno. Dzisiaj wrócę trochę później, ponieważ idę z dziewczynami do klubu.
-No dobra tylko nie za późno i nie wypij za dużo.
-No wiadomo tato. Przecież jestem aniołkiem.- Uśmiechnęłam się zdając sobie sprawę z tego jakie znaczenie ma teraz wypowiedziane przeze mnie zdanie. W końcu na prawdę jestem aniołkiem.
-Baw się dobrze.- Powiedział tata, a ja zamknęłam drzwi od samochodu i weszłam do szkoły. Na korytarzu zobaczyłam już moje przyjaciółki, które rozmawiały i śmiały się z czegoś. Jak zawsze były radosne. Pomachały do mnie, a ja podeszłam i się przytuliłyśmy.
-Szybko minął ten rok, nie sądzicie?- Powiedziała Penny po chwili ciszy.
-Bardzo szybko- Potwierdziła Alex- Ale nareszcie wakacje. To co będziemy robić?- Spytała, a ja przypomniałam sobie, że moje wakacje nie będą takie same jak poprzednie. Teraz jestem aniołem i nie mogę prowadzić normalnego życia. Będę musiała opiekować się Harry'm i okłamywać przyjaciółki. Chyba będę musiała powiedzieć im prawdę. Nie zniosę tego, że będę musiała kłamać tak długo. Ale boje się tego jak to przyjmą. Mogą być przerażone, ale w końcu to moje przyjaciółki i powinnam być z nimi szczera.
-Ej, gdzie odleciałaś?- Szturchnęła mnie Natalie.
-A zastanawiałam się po prostu co możemy robić w te wakacje. Mamy przecież dla siebie aż 2 miesiące.- Powiedziałam z lekko wymuszonym uśmiechem wiedząc, że to co mówię wcale nie jest prawdą.
-Dobra chodźcie, zaraz rozdanie świadectw.- Powiedziała Penny i wszystkie poszłyśmy na sale. Cała uroczystość trwała 45 minut. Wszystkie te przemowy pożegnalne, które słyszy się co roku aż w końcu rozdanie świadectw. Później zaczęliśmy się żegnać z całą klasą oraz nauczycielami, a następnie opuściłyśmy ten budynek, w którym spędziłyśmy 10 miesięcy.  
-WAKACJE!- Krzyknęła najgłośniej jak potrafiła Natalie wychodząc ze szkoły- Zawsze chciałam to zrobić.- Powiedziała z uśmiechem.
Alex zaczęła się śmiać, a ja razem z nią.
-Dobra, to gdzie tak właściwie idziemy?- Zapytała Penny.
-Do tego klubu dwie ulice dalej- Odpowiedziałam.
-A no to nie daleko, chodźcie.
Klub rzeczywiście nie był daleko. Chciałam się dzisiaj dobrze bawić. Tylko żeby Harry nie wpadł znów w jakieś kłopoty, bo ja naprawdę nie chcę już kłamać. Na razie nie wyczuwałam żadnego zagrożenia. Mam nadzieję, że tak będzie do końca dnia.
-Co chcesz do picia?- Zapytała Alex
-Emmm... No właściwie to mi obojętnie. Zamów to samo co sobie.
-Oks.
-To co dziewczęta, może pojedziemy nad jezioro na kilka dni jakoś za tydzień.- Zaproponowała Natalie.
-Świetny pomysł- krzyknęła Penny.- Najlepiej pod namioty.
-Ej, nie głupi pomysł- Powiedziała Alex gdy tylko wróciła z naszymi napojami.-A co ty na to Sel?
-No, bo ja... nie sądzę żeby to był dobry pomysł.
-Czemu? Przecież to świetny pomysł! Wyobraź to sobie- Powiedziała Penny popijając swojego drinka.
-No właśnie i ja będę z tobą w namiocie, a Penny z Natalie.
-Zastanowię się jeszcze, a teraz może trochę potańczymy?- Zaproponowałam żeby odejść od tego tematu, bo wiedziałam, że na pewno nie będę mogła wyjechać na tak długo, no chyba że Harry byłby ze mną, a to niemożliwe.
-Okej- Odpowiedziały równo Natalie i Penny.
-Idziesz Alex? Na co ty się tak patrzysz?- Alex siedziała i gapiła się w jeden punkt.
-Nie na co, ale na kogo.- Powiedziała i wstała z fotela.- Widzisz tego blondaska?
-Uuuu słodziak- Powiedziała Natalie.
-Jest mój!- Wrzasnęła Alex.
-No spoko, tylko spokojnie- Powiedziała Natalie przez śmiech.
Spojrzałam na tego chłopaka i poczułam coś dziwnego. Jakby coś mnie z nim łączyło. Albo coś łączyło jego i Harry'ego. Czy to możliwe żeby Harry tu był. Poczułam narastające uczucie ciepła.
-To ja zaraz wrócę.- Powiedziała Alex i poszła w stronę blondyna. Pomyślałam, że wyjdę na chwilę na zewnątrz żeby się przewietrzyć, bo zrobiło mi się gorąco. Nie czułam, że Harry'emu coś grozi. Sama nie wiem co czułam. To chyba przez tego chłopaka. On na pewno zna Harry'ego. Byłam już blisko wyjścia i nagle straciłam równowagę i poleciałam do przodu. Przygotowałam się na to, że zaraz będę miała bliższe spotkanie z podłogą lecz zamiast tego poczułam czyjeś ciepłe ramiona. Spojrzałam w górę i zobaczyłam burzę brązowych loków oraz zielone oczy wpatrujące się we mnie.
-Harry?- Spytałam lekko zszokowana, a uczucie które mnie dręczyło odeszło. Teraz czułam już tylko spokój.
-Teraz to ja Cię uratowałem- Powiedział i uśmiechnął się.



Dobra to teraz tak:
-Następny rozdział będzie jak pod rozdziałem pojawi się 10 komentarzy.
-Jeżeli czytasz to dodaj się do obserwujących (patrz po prawej stronie)
-Chcesz żeby Cię informować o kolejnych rozdziałach? To wejdź w zakładkę informowani.
-Ten rozdział napisałam ja (czyli Alex), a następny napisze Vicki. ( I już zawsze będziemy pisać tak na przemian)
To wszystko. Pamiętajcie:
10KOM= NEXT

PRZEPRASZAM, ŻE TAKI KRÓTKI, ALE OBIECUJĘ, ŻE NASTĘPNE BĘDĄ DŁUŻSZE
<3






niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 6

Wzbiłam się powietrze i wywnioskowałam, że manewrowanie skrzydłami idzie mi coraz lepiej. Nagle moje ciało przebiegł dreszcz. Wiedziałam, że muszę jak najszybciej znaleźć Harry'ego. W moje głowie pojawił się obraz centrum, do którego zaraz się udałam. Gdy dotarłam na miejsce schowałam skrzydła i rozejrzałam się dookoła. Nagle zobaczyłam Harry'ego idącego nieświadomie prosto pod samochód, który zaraz miał minąć pasy, na które już prawie wkroczył chłopak.
-HARRY STÓJ! - krzyknęłam,a chłopak momentalnie się zatrzymał. Przed nim mignął samochód. Gdy zobaczyłam, że jest już okej, szybkim krokiem udałam się w stronę domu, aby uniknąć niepotrzebnych pytań ze strony Harry'ego, jednak się nie udało.
-Czemu zawsze tak nagle pojawiasz się  znikąd i ratujesz mi skórę? - Zapytał
-Nie wiem o czym mówisz, po prostu tędy przechodziłam.
-Tak jak ostatnio? -zapytał zirytowany
-Ostatnio to było co innego.
-Może w końcu powiesz mi do cholery o co tu chodzi?-warknął
-O nic, każdy zachował by się tak na moim miejscu.
-Oh, przestań ściemniać ! Ciągle za mną łazisz. Myślisz, że to takie fajne czy coś ?!
-To ja ratuję Ci życie, a ty zamiast podziękować wrzeszczysz na mnie ?! Za kogo ty się masz ?! Jesteś pieprzonym egoistą. -wykrzyczałam i odeszłam.
-Nie chcę Cię więcej widzieć- wrzasnął .
Byłam taka wściekłam, a zarazem zraniona. Martwiłam się o niego, chciałam aby był bezpieczny. Uratowałam mu już 2 razy życie, a on zamiast podziękować wrzeszczy na mnie... Zmieniłam się w anioła i wzleciałam w powietrze. Leciałam, sama nie wiem dokąd, po prostu chciałam stamtąd uciec, jak najdalej. Za miastem zobaczyłam niewielką, ale śliczną plaże. Postanowiłam, że tam na chwile zostanę. Gdy już wylądowałam  przykucnęłam na brzegu.
Zaczęłam rozmyślać, o tym, jak szybko moje cały życie się skomplikowało. Po policzkach spłynęła mi pojedyncza łza.
A jeszcze ten chłopak, dlaczego akurat on? Taki uparty, arogancki i bezczelny. Teraz on nie chce mnie wiedzieć, a ja dalej muszę go chronić, ale ciekawe jak. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu.
-Cześć, jak się trzymasz? - Odwróciłam głowę i zobaczyłam Dean'a
-Co ty tu robisz? -zapytałam zdziwiona, ocierając łzy.
-Wiem co się stało.
-Ale skąd? -zapytałam -A no tak, wizje -dodałam po chwili.
-Mhm -przytaknął -Mogę się dosiąść?
-Jasne - odpowiedziałam, a chłopak zajął miejsce obok mnie
-Wszystko się jakoś ułoży -szepnął
-No nie wiem, nie radzę sobie. Może po prostu nie jestem gotowa. Może po prostu Bóg się pomylił.
-Bóg nigdy się nie myli -odpowiedział -Musisz dać sobie czas i wszystko przemyśleć -powiedział i złapał moją dłoń.
-Chyba masz racje- Oparłam głowę o jego ramię.
-A ty masz swojego podopiecznego? -Zapytałam po dłuższej chwili, przerywając ciszę.
-Tak, to ośmioletnia Meggie.
-Opowiedz mi o niej - poprosiłam
-Więc jest przeuroczą, słodką, zabawną i modrą dziewczynką.
-Miałeś z nią dużo kłopotów ?
-Więcej niż Ci się wydaje - zaśmiał się
-Opowiedz mi
-No na przykład kiedyś prawie wpadła do studni, albo spadłaby z drabiny i raz wpadła do rzeki, ale nic jej się nie stało.
-Przebojowa dziewczynka- zaśmiał się
-I to jak -odpowiedział
-A jak jest z Twoimi wizjami ?-zapytałam
-Pojawiają się bardzo często. Jeśli np. myślę dość dużo o jednej osobie, to mogę zobaczyć co u niej się dzieje, a u Meggi widzę prawię wszystko -odpowiedział i spojrzał na mnie z tajemniczym uśmiechem
-No co? - spytałam, odwzajemniając uśmiech
-Ślicznie wyglądasz -powiedział
-Haha dzięki.
-Co tu się dzieje ?-usłyszeliśmy znajomy głos. To była Alice
-Cześć -powiedziałam i przytuliłam dziewczynę, wstając z ziemi.
-No heej - odpowiedziała. Gdy się odsunęłam, to Dean przytulił Alice.
-To o czym gadaliście?-zapytała
-Dean opowiadam mi o Meggi -powiedziałam.
-Tylko tyle? -zapytała zdziwiona
-A co miałem jeszcze opowiadać ?-zapytał chłopak
-No nic, nic -odpowiedziała niewinnie
-A ty co robiłaś ?-zapytałam
-Był wypadek, musiałam trochę pomóc. -odpowiedziała
-A co się stało ?- dopytywał Dean
-Był wypadek samochodowy. Kierowca jest w ciężkim stanie, ale wyjdzie z tego.
-To dobrze - powiedziałam
-Ja muszę iść- powiedział chłopak
-Gdzie?- Zapytała Alice
-Meggie.. -powiedział.
-To do zobaczenia -powiedziałam, nim wzbił się w powietrze. -Głodna jestem -dodałam po chwili
-To jak lecimy ? -zapytała
-Jasne - odpowiedziałam i poleciałyśmy do miasta. Po ok. 15 minutach dotarłyśmy do Nandos. Kiedy już zjadłyśmy postanowiłam, że wrócę już do domu.
-Ja już muszę wracać -powiedziałam
-Okej, to jutro się widzimy ?
-Pewnie - odpowiedziałam i przytuliłam Alice
-Do jutra - powiedziała, gdy szłam już w stronę domu. Było niedaleko, więc pobiegłam aby było szybciej. Pchnęłam drzwi wejściowe i weszłam do środka.
-Cześć mamo!- Krzyknęłam zdejmując buty.
-Cześć, gdzie byłaś? -zapytała
-W szkole, a później spotkałam się ze znajomymi - odpowiedziałam
-To dobrze -powiedziała
-A gdzie tata ?-zapytałam
-Pojechał do kolegów mecz oglądać- Powiedziała, lekko zirytowana.
-Haha, no dobra to ja idę do siebie - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Leżałam na łóżku, gdy zabrzęczał mi telefon.
'Wyjdź przed dom' -od Alex.
 Wstałam z łóżka i szybko wyszłam na podwórko. Przed domem stała Alex.
-Heej, dzięki- powiedziałam biorąc torbę z moimi książkami od Alex.
-Idziesz na spacer? - Zapytała.
-No mogę iść, tylko poczekajcie 5 min. - powiedziałam i wróciłam do domu. Założyłam buty i wzięłam sweterek z wieszaka.
-To gdzie idziemy ?-zapytałam
-Chyba do parku.
-No to do parku.
Po ok 8 min dotarliśmy na miejsce i usiedliśmy na ławce.
-Czemu wyszłaś ze szkoły? - Zapytała
-Źle się czułam.
-Rozumiem, ale już jest dobrze?
-Tak.
-No to się cieszę. - Uśmiechnęła się -Ej, a może pójdziemy w piątek do klubu? - Spytała po chwili ciszy.
-No można by było iść- powiedziałam
-Uczcimy zakończenie roku.
-No jeszcze trzeba z dziewczynami dogadać.
-A to jutro w szkole - powiedziała Alex.
Siedziałyśmy tak jeszcze jakiś czas, a ja powiedziałam Alex o tym, że poznałam Alice i Dean'a. Nie powiedziałam, że są aniołami. Powiedziałam tylko, że poznałam dziewczynę jak byłam w szpitalu, a Dean to jej przyjaciel.
-Muszę już iść. - Odezwałam się.
-Czemu ?-zapytała Alex
-Powiedziałam mamie, że zaraz wrócę.
-No dobra, ja też już muszę wracać.
Obie wróciłyśmy do domów. Siedziałam na łóżku gdy do pokoju weszła mama.
-I jak się bawiłaś ?
-Dobrze, jak zawsze - powiedziałam - A mogę w sobotę wyjść o klubu z dziewczynami ? -zapytałam
-Zobaczymy jak porozmawiam z ojcem -powiedziała
-A wrócił już ?-zapytałam
-Nie jeszcze nie.
-Już późno a jego jeszcze nie ma. Dzwonił czy coś ? -zapytałam
-No właśnie nie - odpowiedziała zmartwiona. I wtedy przypomniał mi się wypadek samochodowy, o którym opowiadała Alice....

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 5

Ciągnęłam Harry'ego za rękę wzdłuż ciemnego korytarza, który prowadził na zewnątrz. Zatrzymaliśmy się przed parkingiem samochodowym i wtedy puściłam jego dłoń. Wyciągnęłam z kieszeni chusteczkę i przyłożyłam ją do jego wargi ocierając sączącą się z niej krew.
-Który to twój samochód?- zapytałam go nadal trzymając chusteczkę przy jego wardze.
-Ten czarny.- Chłopak wskazał na samochód.
-To jedź już do domu.- Powiedziałam tylko i zaczęłam się cofać.
-Ale poczekaj, kim ty jesteś? I czemu tu przyszłaś? I  jak...
-Nie ważne.- Przerwałam mu.- Jedź już do domu Harry.
-Skąd...
-Nie czas na pytania, jedź do domu.- Znowu mu przerwałam po czym odwróciłam się i zaczęłam iść szybciej.
-Stój!- krzyknął- Powiedz mi chociaż jak masz na imię.
-Selen- Powiedziałam nie odwracając się i poszłam dalej aż doszłam do zakrętu. Skręciłam w jakąś uliczkę i skupiłam się na tym żeby moje skrzydła znów się pojawiły. Udało się.
-Jestem coraz lepsza.- Powiedziałam cicho sama do siebie.
Wleciałam na jakiś budynek, ponieważ chciałam sprawdzić czy Harry mnie posłuchał i rzeczywiście wróci teraz do domu. Będąc już na górze spojrzałam w to miejsce gdzie przed chwilą stałam z Harrym. Właśnie stamtąd odjeżdżał. Czyli, że jednak mnie posłuchał. Postanowiłam, że do domu wrócę na piechotę, gdyż nie umiem jeszcze tak dobrze latać i wolę nie ryzykować. Zleciałam na dół i schowałam skrzydła. Rozejrzałam się dookoła czy aby nikt mnie nie widział. Pusto. Na szczęście do mojego domu było blisko więc w 10 minut byłam na miejscu.

***

Obudził mnie krzyk mamy:
-Sel! A ty do szkoły nie idziesz?
Zerwałam się szybko z łóżka i spojrzałam na zegarek. 7:30. No pięknie. Za 10 minut powinnam wyjść z domu i iść po Alex. Na pewno spóźnię się na pierwszą lekcje, ale to nie szkodzi, bo już końcówka roku szkolnego. Tylko, że akurat dzisiaj na pierwszej lekcji mam sprawdzian z matematyki, który decyduje o mojej ocenie. Wzięłam szybko jakieś ubrania z szafy i pobiegłam do łazienki. Gdy schodziłam po schodach zadzwonił mój telefon.
-Tak?- Powiedziałam przykładając słuchawkę do ucha.
-No siemka Sel, o której po mnie przyjdziesz?- Spytała Alex.
-Ah, no bo trochę mi się zaspało, więc jak nie przyjdę za 10 minut to nie czekaj na mnie tylko idź.
-No dobrze.- Powiedziała i rozłączyła się.
Weszłam do łazienki i szybko się ubrałam. Stanęłam przed lustrem i spięłam włosy w wysokiego kucyka. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Chwyciłam moje trampki i wychodząc z domu ubrałam je. Szłam szybko chodnikiem w stronę domu Alex. Z daleka zobaczyłam już, że na mnie czeka, więc do niej pomachałam i podbiegłam.
-Hejka- Powiedziałam na powitanie, przytulając ją.- Poczekałaś na mnie- Uśmiechnęłam się do niej.
-No poczekałam, a co miałam zrobić- Zaśmiała się- A teraz chodź, bo się spóźnimy.

*W szkole*

Usiadłam w swojej ławce i czekałam aż pani rozda sprawdziany. Trochę się stresowałam, bo nie miałam dużo czasu do nauki.
-Ej, umiesz coś?- Spytała się Penny.
-No trochę.- odpowiedziałam.
-Już nie rozmawiajcie dziewczęta.- Przerwała nam nauczycielka kładąc sprawdzian na moją ławkę. Podpisałam się i zaczęłam rozwiązywać zadania. Rozwiązywałam właśnie przedostatnie zadanie, gdy usłyszałam jakby wołanie. Słyszałam jak ktoś mnie woła. Rozejrzałam się po klasie, ale każdy był zajęty pisaniem sprawdzianu. Chyba coś mi się ubzdurało. Wróciłam do pisania.
-Spójrz przez okno- Znowu usłyszałam ten głos. Zaraz, czy tylko ja go słyszę? Spojrzałam najpierw na klasę. Chyba nikt nic nie słyszy. Możliwe, że to moja wyobraźnia, ale i tak skierowałam wzrok w stronę okna. Zobaczyłam Alice, która opierała się o drzewo, gdy mnie zobaczyła pomachała do mnie. Skierowałam wzrok w stronę kartki. Co ona tam robi? I czemu ma skrzydła? Nie boi się, że ktoś ją zobaczy.
-Przepraszam- spojrzałam na nauczycielkę.
-Tak, Selen? Jakiś problem z zadaniami?
-Nie, tylko chciałam się spytać czy mogłabym wyjść do toalety, bo jakoś źle się poczułam.
-No dobrze, ale będziesz musiała oddać mi sprawdzian.
-No dobrze.
Oddałam sprawdzian i udałam się do wyjścia. Spojrzałam na to miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stała dziewczyna. Nie było jej. Rozejrzałam się jeszcze dookoła.
-Hej!- Usłyszałam głośne powitanie Alice za moimi plecami i gwałtownie się odwróciłam.
-O Boże, ale mnie przestraszyłaś. Co ty tu robisz? I dlaczego masz skrzydła? Schowaj się, bo jeszcze ktoś Cię zobaczy.
Dziewczyna zaśmiała się.
-Z czego ty się śmiejesz?- Zapytałam lekko poddenerwowana.
-Chodź- Podała mi dłoń- Usiądź to wszystko Ci wyjaśnię- Wskazała dłonią na schody i usiadłyśmy na nie obie.
-Więc?- Ponagliłam ją.
-No więc jak jestem aniołem to inni ludzie mnie nie widzą. Tylko inne anioły są w stanie mnie dostrzec.
-Co? I ty dopiero teraz mi o tym mówisz?! A ja myślałam, że muszę się ukrywać.- Szturchnęłam ją lekko w ramie, a ona się zaśmiała.
-Zmień się w anioła, bo ludzie pomyślą, że rozmawiasz sama ze sobą.- Powiedziała przez śmiech.
-Ah, no tak- Przybiłam sobie ręką w czoło i zaraz się przemieniłam.- No już, a teraz mi powiedz jak ze mną rozmawiałaś? Przecież byłaś daleko, a ja tak dobrze Cię słyszałam.
-Telepatia- Odpowiedziała krótko.
-Naprawdę? Ja też tak mogę?
-Każdy anioł tak umie. Możesz też mówić tak do Harry'ego, ponieważ jesteś jego aniołem stróżem i tak mówisz mu co jest dobre a co złe.
-Wspaniale- Uśmiechnęłam się- Ale wiesz, że ja muszę już wracać do szkoły. Nie mogę tak sobie wychodzić w czasie lekcji.
-Sel, teraz jesteś aniołem. To jest najważniejsze.
-Rozumiem- Spuściłam głowę w dół patrząc w trawnik.
-A jak tam Harry?- Spytała
-A dobrze, wczoraj wrócił do domu tak jak mu kazałam.
-Czyli na razie sobie radzisz?
-Tak, ale trochę ciężko będzie mi zmienić całe swoje życie. Teraz nie mogę spotykać się z przyjaciółkami tak często. Muszę zawsze być gotowa żeby chronić Harry'ego.
-Takie już jest nasze życie Sel, przyzwyczaisz się. A co do Harry'ego. Niewiele brakowało żeby on stał się aniołem ciemności. Jest bardzo zagubiony. musisz mu pomóc.
-Wiem o tym. - Powiedziałam i ogarnęło mnie przerażenie.
-Co jest Sel? Chodzi o Harry'ego?
-Tak- Odpowiedziałam i wstałam ze schodów.
-No to leć- Powiedziała Alice i również wstała- Spotkamy się później.
-Do zobaczenia- Powiedziałam i oddaliłam się od niej. Czemu Harry tak często musi pakować się w jakieś kłopoty?
 











poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 4

***
-To co dziś na obiad? -spytałam, wchodząc do kuchni, gdzie mama szykowała coś do jedzenia.
-Robię kurczaka, chcesz mi pomóc? -spytała mama
-Mogę -powiedziałam i wzięłam się do roboty. Co chwile wraz z mama żartowałyśmy na różne tematy.  Gdy skończyłyśmy robić obiad, zawołałam tatę i wszyscy razem spożyliśmy posiłek.
-Sel, my jedziemy do babci, jedziesz z nami? -zapytała mama
-Nie, zostanę w domu- powiedziałam
-Na pewno ?-upewniała się mama
-Tak, tak - powiedziałam z przekonaniem. Po chwili poszłam do swojego pokoju. Usiadłam w fotelu, po czym włączyłam laptopa, uruchamiając kilka programów. Zobaczyłam, że na Skype są moje przyjaciółki, więc postanowiłyśmy zrobić konferencje.
-Siemcia- powiedziała Alex
-Hejka, jak mija dzionek?- zapytałam z szerokim uśmiechem
-Witam, a dobrze - odpowiedziała Natalie
-U mnie też- powiedziała Penny
-A się rozgadałyście- zauważyłam
-Jak zawsze- powiedziała Alex. Nagle obraz u Penny się zatrzymał. Usłyszałam głośny śmiech Alex i po chwili wszystkie się śmiałyśmy.
-Ej żyjesz tam? -zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi od Penny
-Chyba już nie- zażartowała Alex. Później gadałyśmy około 2 godziny. Penny też wróciła, tłumacząc, że zaciął jej się komputer, ale my nie mogłyśmy powstrzymać się od żartowania z całej sytuacji. Czas leciał bardzo szybko. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki, po czym wróciłam do swojego pokoju  i zaczęłam naukę do matematyki, gdyż na jutro był zaplanowany sprawdzian. Gdy była już 19 przypomniałam sobie o spotkaniu z Alice. Uśmiech wkradł się na moją twarz,  na samą myśl o tej dziewczynie. Poszłam do łazienki i doprowadziłam się porządku, poprawiając makijaż i fryzurę. Kiedy byłam już gotowa wyszłam z domu i udałam się w stronę parku. Jak dotarłam na miejsce, oprałam się o drzewo i czekałam na Alice. Nagle moje ciało przebiegł dreszcz, a serce przyspieszało. Mięśnie spięły się i już wiedziałam co to oznacza. Gdy wszystko ustąpiło, wsunęłam dłoń na plecy. Moje przeczucia mnie nie myliły, pojawiły się skrzydła. Nagle ktoś złapał moją dłoń. Od razu rozpoznałam ten dotyk, to była Alice. Wraz z nią przybyła fala szczęścia.
-Cześć !- krzyknęła, tuląc mnie mocna do siebie.
-Witaj, tęskniłam- powiedziałam, przytulając się mocniej.
-Za mną, czy za lataniem ? -zapytała z uśmiechem.
-Za wszystkim co się z tym wiąże -powiedziałam, a dziewczyna się zaśmiała.  Jej śmiech był taki uroczy.
-To co dziś robimy? -spytałam
-Chcę Cie gdzieś zabrać- powiedziała
-Mogę wiedzieć gdzie?
-Nie, to niespodzianka. -powiedziała, a jej oczy zalśniły.
-Ah, no okej -przytaknęłam z uśmiechem
-Gotowa? -zapytała patrząc na mnie z podekscytowaniem
-Jeśli można być gotowym, nie wiedząc na co, to jestem -powiedziałam i znów dałam się ponieść. Dziewczyna złapała moją dłoń i wzbiłyśmy się w powietrze. Ta chwila niczym nie różniła się od naszego poprzedniego spotkania. Znów było tak niesamowicie. W górze łatwo było mi się zgubić i już po krótszym czasie straciłam orientacje w terenie. Teraz byłam zdana tylko na tę szaloną dziewczynie, po której można było się wszystkiego spodziewać. Nagle zaczęłyśmy zbliżać się ku ziemi.
Gdy już wylądowałyśmy, byłyśmy na wzgórzu. Stanęłam wraz z Alice na krawędzi i obydwie pogrążyłyśmy swój wzrok w oddali. Zobaczyłam spokojne morze, o ciemno granatowym odcieniu, którego fale delikatnie obijały się o skały. Na horyzoncie słońce łączyło się wraz z nim. Mogłam powiedzieć, że przez całe swoje życie nie wiedziałam nic piękniejszego.
-Cudowne -powiedziałam
-To tu zawsze moje problemy przestają mieć znaczenie- powiedziała Alice. Po jakimś czasie usiadłyśmy i siedziałyśmy w ciszy, ciesząc się chwilą.
-Ostatnio miałaś jakieś większe problemy z rodzicami, gdy wróciłaś tak późno? -zapytała
-Nie, po prostu powiedziałam, że zagadałam się z kumpelami.
-To dobrze. -Dziewczyna ciągle się rozglądała jakby na kogoś czekała.
-Czekasz na kogoś?- zapytałam
-Tak, na przyjaciela, chce Cię z nim poznać- powiedziała z szerokim uśmiechem.
-Okej, a on jest aniołem ?
-Tak,  od 4 lat.
-Powiesz mi coś o nim?
-Dobrze, więc ma na imię Dean. Ma 20 lat. Jest aniołem stróżem i jego główną zdolnością  są wizje. Widzi w nich jakiś element przyszłości danej osoby. Jest na prawdę miły, polubisz go.
-Mam nadzieję. Kiedy przyjdzie? -spytałam
-Zaraz powinien być, ale dość często się spóźnia
-No okej, to czekamy -powiedziałam. Nagle usłyszałam jakiś głos za nami.
-Cześć Alice, co słuchać? -zapytał  chłopak. Dziewczyna wstała i podeszła do przybysza, który przytulił ją na powitanie. Zaraz po niej również wstałam i zobaczyłam wysokiego blondyna, który również miał  skrzydła. Wyglądał cudownie, a jego oczy tak niebieskie, zdawały się patrzeć w duszę.
-To jest Sel. -  powiedziała Alice i wskazała na mnie.
-Jestem Dean- powiedział chłopak i mocno mnie przytulił. Chwile przyglądałam mi się z zaciekawieniem. Nie ukrywam poczułam się troszkę niezręcznie.
-Miło mi Cię poznać- powiedziałam.
-Więc może opowiesz mi coś o sobie ? -zapytał chłopak. Wszyscy usiedliśmy na wzgórzu, a ja opowiedziałam w skrócie całą swoją historię, nie wdając się w szczegóły. Gdy skończyłam chłopak opowiedział o sobie. On stał się aniołem gdy miał 16 lat. Leciał z rodzicami samolotem i była awaria. Samolot rozbił się i przeżyło niewielu ludzi, w tym jego rodzina, ale on sam był w ciężkim stanie. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie, lecz on dostał drugą szanse i stał się aniołem. Dowiedziałam się wielu innych rzeczy na temat aniołów i ich zdolności oraz obowiązków. Rodzice Alice, jak również Dean'a wiedzieli, że ich dzieci są aniołami, gdyż sami im o tym powiedzieli, kiedy uznali, że są na to gotowi. Postanowiłam, że również powiem o tym swoim rodzicom, ale jeszcze nie teraz. Siedzieliśmy tak dłuższy czas i było naprawdę wspaniale. Czułam się bardzo dobrze w ich towarzystwie, lecz nagle moje serce przyspieszyło, a oddech znacznie przyspieszył. Ogarnęło mnie przerażenie i strach, tak jakby zaraz miało stać się coś złego osobie bardzo ważnej dla mnie.
-Wszystko w porządku? -zapytał Dean
-Tak. To znaczy nie - powiedziałam
-Co się dzieje ? -spytała Alice
-Bo ja, no nie wiem, po prostu, umm- wydukałam coś, co nie miało najmniejszego sensu, ale dziewczyna chyba zrozumiała.
-Chodzi o Twojego podopiecznego?
-Kogo?
-Osoby, której musisz chronić. - I wtedy wszystko mi się rozjaśniło, przypomniał się ten sen. Tak, to chłopak ze snu ma kłopoty.
-Coś mu grozi? -zapytał Dean.
-Nie wiem, ale czuje, że muszę go znaleźć- powiedziałam
-To leć, na co czekasz? -zapytała Alice
-No ale jak go znajdę? -zapytała, a moje ciało zaczęło drżeć
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz- powiedział Dean.
-Ale leć już, nim będzie za późno- powiedziała dziewczyna. Zeskoczyłam ze wzgórza i po chwili wzbiłam się wysoko w powietrze. Nie wiedziałam co mam robić, ale starałam się skupić na chłopaku z mojego snu. Po chili przypomniałam sobie miejsce, w którym go widziałam. Postanowiłam, że właśnie tam polecę. Po krótkim czasie byłam w jakiejś ciemnej uliczce. Skupiłam się, aby schować skrzydła i udało się. Widziałam grupkę ludzi, postanowiłam podejść do nich. Z każdym kolejnym krokiem wiedziałam, że zbliżam się do celu. Było bardzo głośno i tłoczno. Wywnioskowałam, że wszyscy właśnie opuścili klub, najwyraźniej aby coś zobaczyć. Widziałam coraz więcej ludzi opuszczających obskurny budynek. Większość było pijanych i ledwo stali na nogach. Co chwile słyszałam głośniejsze krzyki, jakby kogoś dopingowali. Próbowałam przedrzeć się przez tłum ludzi, a kiedy udało mi się, zobaczyłam dwoje mężczyzn w tym chłopaka z moich snów, który miał zakrwawioną prawą rękę, a z jego wargi sączyła się krew. Widok  na chwile mnie sparaliżował. Ale teraz właśnie on okładał twarz przeciwnika.
-Skończ z nim Harry!- usłyszałam jakiś krzyk. Wywnioskowałam, że ten tajemniczy mężczyzna, ma na imię Harry. Bez dłuższego namysłu podeszłam do niego. Trzymał mocno zaciśniętą dłoń  na szyi mężczyzny, dociskając go tym do ściany. Gdy byłam wystarczająco blisko, położyłam dłoń na jego ramieniu. Cała nienawiść tak jakby zniknęła wraz z moim dotykiem. Chłopak momentalnie odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Zostaw go - powiedziałam. Chłopak dalej trzymał mężczyznę przy ścianie, ale jego oczy wpatrywał się już we mnie. - Już wystarczy, chodź-  powiedziałam spokojnie i złapałam go za dłoń.  Harry puścił tamtego faceta, który upadł głośno na ziemię i udał się ze mną.  Był mi uległy może dlatego, że było coś w moim dotyku, a może po prostu dlatego, że byłam aniołem. Najważniejsze było to, że jest już bezpieczny.




poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 3

 -Kim jesteś? -powtórzyłam pytanie. Nie musiałam długo czekać na odpowiedz. Dziewczyna od razu się przedstawia i w przyjacielskim geście wyciągnęłam dłoń w moja stronę, a ja ją uścisnęłam i ogarnęła mnie fala ciepła, gdy tylko nasze dłonie zetknęły się ze sobą. Wiedziałam ze mogę jej zaufać. Po chwili zrozumiałam, że nie dotarło do me żadna z jej słów. Lekko się zarumieniałam, ale zapytałam
-Przepraszam, ale jak masz na imię?
-Alice White- odpowiedziała z szerokim uśmiechem, który nie znikał z jej twarzy od początku naszego spotkania.
-Ja mam na imię... -nie dokończam bo mi przerwano.
-Wiem jak masz na imię i kim jesteś- powiedziała
-Skąd wiesz?- zapytałam
-Ostatnio jesteś jednym z głównych tematów aniołów. -powiedziała
-Aniołów? - Zapytałam zaskoczona.
-Tak, teraz jesteś aniołem.
-Moment. - Zamyśliłam się. - Nie bardzo rozumiem o co w tym wszystkim chodzi.
-Spokojnie, wszystkiego się dowiesz. Nie wszystko na raz.
-Dobrze, w takim razie powiedz co o mnie wiesz?
-Masz na imię Sel Meredith. Masz 17 lat. Mieszkasz z rodzicami kilka metrów stąd. Nie masz rodzeństwa i żadnego zwierzaka. Lubisz pomagać i wolny czas najchętniej spędzasz ze swoimi przyjaciółkami. Czasami potrzebujesz pobyć przez dłuższy czas sama, aby wszystko przemyśleć i wiem, jak stałaś się aniołem  -powiedziała i uśmiechnęła się dumnie
-Całkiem sporo wiesz- powiedziałam- a ja o Tobie dalej nic, więc może...- dodałam po chwili
-Więc mam na imię Alice White i mam 19 lat. Od 15 roku życia jestem aniołem. Miałam wypadek z bratem na motorze, on niestety nie przeżył. -powiedziała, a w jej oczach zalśniła nuta smutku i cierpienia. Chyba nie chciała abym komentowała, gdyż mówiła dalej - Bardzo lubię dzieci, więc każdą wolną chwile poświęcam właśnie im, pomagając w domu dziecka 'Twój bezpieczny dom' może znasz. -powiedziała, a ja kiwnęłam głową, na znak potwierdzenia. - Lubię korzystać z chwili gdyż uważam, ze życie jest tylko jedna i trzeba wykorzystać je jak najlepiej.
-Również lubię dzieci i czasami odwiedzam ten ośrodek z mamą.
-To też wiem.
-Spodziewałam się tego. A może teraz powiesz mi coś od aniołach ? -zapytałam. Zawsze w towarzystwie mało znanych mi osób, byłam pod denerwowana i spięta. Czułam się nieswojo i dziwnie i nie mogłam dobierać odpowiednich słów.  Teraz było wręcz przeciwnie. Z Alice czułam się świetnie. Byłam spokojna i wyluzowana.
-Więc jest wiele grup aniołów. Są anioły stróże i te, które odpowiadają np z miłość, szczęście, zdrowie, pogodę, pory roku itp. Każdy z nas ma jakiś talent. Niektórzy przemieszają się w czasie, inni czytają w myślach, teleportują się, leczą rany, odbierają emocje i uczucia innych, część ma wizje przyszłości i tak dalej. Są również anioły ciemności, które po prostu się zagubiły i  wybrały złą drogę. One zaś robią wszystko by ludzie byli nieszczęśliwi. Najwięcej ludzi staje się aniołami ciemności gdy popełniają samobójstwo, inni przechodzą z dobrej strony na złą, a niektórzy po prostu już są tacy źli i jak wyrządzają dużo krywd stają się złymi aniołami. A tak w ogóle musimy się ukrywać przed ludźmi. Dlatego o naszym istnieniu wiedzę tylko nie liczni. Jest jedna najważniejsza zasada... anioł nie może związać się z człowiekiem.
-A co ze skrzydłami, kiedy znikną? -spytałam
-Możesz sama decydować kiedy się pojawiają. Musisz po prostu się skupić, nauczę się -powiedziała
-Okej, ale to teraz?
-Później, teraz pokażę Ci coś innego- powiedziała. Nagle znalazła się tuż obok mnie i złapała moją dłoń, jednak po chwili ja puściła. Nie wiedziałam o co jej chodzi i co zamierza zrobić ale pozwoliłam jej działać. Zagięła moją koszulkę, po czym delikatnym ruchem dłoni przetarła moją ranę, przynosząc ulgę. Cały ból zniknął. I znowu poczułam jej ciepłą rękę na swojej. Jej dotyk przepełniony czułością i troską. Cudowna harmonia, dotyczyła tej chwili. Nie zdążyłam się obejrzeć, a wzbiłyśmy się w powietrze. Dotyk dziewczyny dodawał mi otuchy. Moje ciało przepełniało szczęście i wolność. Ciepły wiatr rozwiewał moje włosy, przyprawiając ciało o drżenie, lecz to wszystko sprawiało, że traciłam zmysły. Ciągle trwałyśmy w uścisku i żadna z nas nie chciała tego zmieniać. Po chwili cały strach znikł. Poczułam się nieziemsko, taka wolna i niezależna.
Latanie mnie fascynowało od zawsze, ale nigdy nie wierzyłam, że człowiek może latać o własnych siłach. Przecież człowiek nie może latać, ale..., ale anioł tak. To wszystko wydawało się takie nierealne. A miasto z góry wyglądało tak niesamowicie, tak bajkowo. Wzbiłyśmy się wyżej, ponad chmury. Niesamowity widok. Cały świat z perspektywy lotu ptaka, wydawał się bajkowy po prostu taki nierzeczywisty. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Aby czas choć raz się zatrzymał, jednak było to niemożliwe, choć nigdy nic nie wiadomo. Wiedziałam, że kres tej chwili przybędzie prędzej czy później i te myśl mnie posmuciła. Zdałam sobie sprawę, że miałam zaraz wrócić do domu. Alice zauważyła, że coś jest nie tak.
-Wszystko w porządku? -zapytała
-Tak... to znaczy nie do końca. Muszę już wracać -powiedziałam. Alice zaśmiała się
-Będziemy tak latać codziennie -powiedziała. Jej słowa od razu poprawiły mi nastrój. Po chwili znów poczułam ziemię pod nogami. To było dziwne uczucie, może dlatego, że dużo czasu spędziłam w powietrzu.
-To ja już lecę- powiedziałam
-To do jutra maleńka- powiedziała dziewczyna i przygarnęła mnie do siebie zamykając w mocnym i czułym uścisku. W jej ramionach czułam się tak dobrze jak podczas latania. Ta chwila coś zmieniła ...we mnie. Poczułam się taka kochana i potrzebna. Byłam taka szczęśliwa jak nigdy przedtem. Może to dlatego, że Alis czuła to samo ? Nagle cały park rozświetliło jaskrawe świtało, bijące od nas. Nie wiedziałam czemu stało się coś takiego ale nie interesowało mnie to w tej chwili. Po 10 min byłam już w domu i miałam nadzieje, że nikt mnie nie zobaczy, jednak się nie udało.
-Czemu tak długo? -zapytała mama. Siedziała w salonie i zapatrzona była w telewizor. Normanie bym się wkurzyła, jedna teraz było mi to na rękę.
-Umm bo wpadłam na chwile do dziewczyn i wiesz jak to jest zagadałyśmy się - na chwile się zatrzymałam. Musiałam wymyślić jakieś wiarygodne kłamstwo. Wiem, że nie powinnam okłamywać rodziców,ale teraz było to konieczne.- No i wzięłam od nich notatki za dni w których nie byłam w szkole. A teraz muszę wszystko przepisać i jeszcze w poniedziałek jest klasówka z matematyki,  więc idę się już uczyć.
-To dobrze, ucz się ucz -powiedział tata
-Ale nie siedź za długo- dopowiedziała mama, a ja poszłam do swojego pokoju.
Gdy byłam już w środku, zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam przed moja toaletką. Chwilę patrzyłam na swoje odbicie. Miałam śnieżno białe skrzydła i cała promieniałam. Z każdą sekundą w moje głowie pojawiały się miliony nowych pytań. Zastanawiałam się co się stało przez te kilka dni. One odmieniły całe moje życie. Wszystko się zmieniło, ja się zmieniłam i nic już nie będzie tak jak przedtem. Teraz wszystko się zmieni. Te myśli mnie przerażały i wiedziałam, że tylko Alice może mi pomóc. Bałam się również tego, co się stanie gdy o tym wszystkim dowiedzą się przyjaciele, rodzina, sąsiedzi, znajomi...  Odrzucą mnie? Będę musiała wyjechać  z miasta, później może z kraju. Znów zaczęłam się martwic przyszłością i tym, co będzie zamiast cieszyć się chwilą tak jak to robiła ta niesamowita dziewczyna. Ona musiała mnie wiele nauczyć. Myślałam tak przez dłuższy czas aż w końcu poczułam, ze moje powieki są ociężałe, a umysł domaga się snu. Nie walczyłam ze zmęczeniem i położyłam się do łózka.


***


-Sel wstawaj za 30 min idziemy do kościoła - usłyszałam krzyk mamy.
-No racja, dziś niedziela, wiec idziemy do kościoła- Pomyślałam. Nagle przypomniał mi się wczorajszy wieczór; skrzydła, park, Alice, anioły.... zerwałam się z łózka i podbiegłam do lusterka. Skrzydeł już nie było, a ja pomimo strasznej fryzury i rozmazanego makijażu wyglądałam całkiem normalnie. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarne rurki i niebieska koszule. Po chwili udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, uczesałam się oraz pomalowałam. Po 20 min byłam gotowa do wyjścia.
Zeszłam na dół a mama wraz z tata jedli śniadanie.
-Dzień dobry- Przywitałam się z rodzicami.
-Jak się spało?- zapytał tata
-A dobrze dziękuje, a Tobie?
-Kręgosłup mnie całą noc bolał.
-A jak wyjadałeś z górnej szafki ciastka to już Cie nie bolał?- zapytała mama z cieniem złośliwości w glosie. Ja już nie mogłam powstrzymać śmiechu. Ahhh te ich problemy... Zjadłam kanapkę i wypiłam kilka łyków kawy rozpuszczalnej, która postawiła mnie na nogi. Wyszłam z kuchni, zaraz po mamie i poszłyśmy się ubrać gdy tata czekał już w samochodzie. Gdy razem z mama założyłyśmy buty, poszłyśmy do samochodu. Po 10 min byłyśmy na miejscu. Moje oczy ujrzały ogromny budynek, który odwiedzałam co niedziele. Jak zawsze kilka osób stało pod kościołem i rozmawiało. Przed budynkiem spotkaliśmy siostrę mamy Clare.
-Oh witaj Claro cóż za miłe spotkanie -powiedziała mama
-Hej ciociu- powiedziałam. Nie byłam zbyt szczęśliwa tym spotkaniem, gdyż moja ciocia była starą panna, która żyła tylko ze swoimi dwoma kotami.  Czasami potrafiła gadać takie nudne rzeczy o swoim życiu, ze aż czasami miałam ochotę po prostu uciec od niej jak najdalej się da, lecz wiele rzeczy mi to uniemożliwiało. Po (na szczęście) krótkiej rozmowie weszliśmy do kościoła i zajęliśmy miejsce. Usiedliśmy w takim miejscu, gdzie było widać cały kościół. Dziś poczułam się tak inaczej gdy weszliśmy do budynku. Intuicja podpowiadała mi że to wiąże się z tym wypadkiem i wszystkim wydarzeniami, które działy się później. 

.