Co ja zrobiłam? Mogłam tak na niego nie wrzeszczeć. Teraz pewnie nie będzie się do mnie odzywał. I co ja mam teraz zrobić? On wcale nie jest dla mnie nikim. Wcale nie chciałam tego powiedzieć. Sama nie wiem co mnie opętało. On jest moim przyjacielem i muszę go przeprosić. Muszę z nim porozmawiać i to jak najszybciej. Polecę teraz i go poszukam bo tak już nie usnę. Ale jak ja go znajdę? Przecież może być wszędzie. Najpierw poszukam na plaży. W końcu bywa tam często. Wstałam z łóżka i przetarłam twarz, która była mokra od łez po czym wyszłam z domu. Szybko poleciałam na plaże. Myślałam tylko o tym żeby przeprosić Dean'a. Mam nadzieję, że mi wybaczy. Gdy już wylądowałam zaczęłam się rozglądać i chodzić w kółko po całej plaży. Pusto. Nie było nikogo. Usiadłam na ziemi i znów zaczęły płynąć mi łzy. A co jeżeli on już nigdy nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Nie znajdę go. On wie gdzie jestem i może ode mnie uciekać.
-Szukasz kogoś? - Usłyszałam znajomy głos za swoimi plecami. To Dean. Szybko wstałam i mocno przytuliłam chłopaka.
-Boże Dean jak dobrze, że tu jesteś... ja przepraszam... ja...
-No dobrze już spokojnie. Usiądź.- Powiedział i oboje usiedliśmy.
-Przepraszam- Powiedziałam jeszcze raz.
-Już dobrze.
-Nie Dean, nie jest dobrze. Nie powinnam tak na Ciebie naskakiwać. Ale nie gniewaj się, ja po prostu... no wiesz, nie mogę...
-Nie tłumacz się Sel, ja wszystko rozumiem, wiem że niedługo pokochasz Harry'ego, chociaż wcale tego nie chcesz.
-Ja nie mogę go pokochać, a tym bardziej on mnie. To wszystko jest takie trudne. Czasami myślę, że lepiej by było gdybym wtedy zginęła w tym wypadku.- Schowałam twarz w dłonie, a Dean niepewnie mnie objął. Wtuliłam się w niego i wtedy poczuł się pewniej.
-Nie mów tak. Nic nie dzieje się bez przyczyny Sel.
-Dean?- Spojrzałam na chłopaka.
-Tak ?
-Ale między nami jest już okej, prawda? Dalej będziemy się przyjaźnić?
-Tak. -Odpowiedział po chwili milczenia.- Idź już do domu. Powinnaś się trochę przespać.
-Dobrze- Wstałam- To do zobaczenia Dean.
-Do zobaczenia- Odpowiedział mi i wzbił się w powietrze. Szybko chciałam być w domu więc postanowiłam, że też polecę. Noc była ciepła. Wiał lekki wiatr. Było trochę ciemno więc za bardzo nie wiedziałam czy dobrze lecę, ale jakoś udało mi się dotrzeć do domu. Położyłam się do łóżka i pomimo zmęczenia długo nie mogłam zasnąć. W końcu usnęłam, ale nie spałam długo. O 7 rano do pokoju weszła moja mama.
-Dzień dobry Sel - Krzyknęła na powitanie.
-Mamooo - wyjęczałam- Czemu ty mnie budzisz tak wcześnie? Wakacje są. Daj mi spać.
-No właśnie. Są wakacje, więc możesz mi pomóc na podwórku.
-A co ja mam Ci pomagać?
-Dzisiaj przyjeżdża do nas rodzina, rozstawimy basen, trzeba krzesła powynosić, stoły i grilla rozłożyć. Dużo roboty jest.
Kompletnie zapomniałam, że zawsze w pierwszy dzień wakacji przyjeżdża do nas prawie cała rodzina. Ciekawie jest. Można się na prawdę dobrze bawić, ale w rodzinie mamy też dużo dzieci, które biegają po całym podwórku i wrzeszczą.
-No dobra- Powiedziałam i wstałam z łóżka- Zaraz przyjdę. -Podeszłam do szafy i wyjęłam krótkie spodenki oraz koszulkę na ramiączka, które po chwili wciągnęłam na siebie. Włosy związałam w koczka i zrobiłam lekki makijaż. Po 20 minutach poszłam do mamy.
-To od czego zaczynamy ?-zapytałam
-Może skosisz trawę ?-zapytała mama
-No mogę, a naprawiliście już kosiarkę?
-Ojciec ją naprawił- odpowiedziała, a ja poszłam do garażu i wyciągnęłam kosiarkę. Podłączyłam kabel do prądu i zaczęłam koszenie. Mieliśmy dość duże podwórko więc skończyłam dopiero po 30 minutach. Kosiarkę schowałam do garażu i wyjęłam basen.
-Mamo pomożesz mi go rozłożyć ?
-No to przynieś mi go tu -powiedziała. Po chwili razem z mamą przygotowałyśmy basen i nalałyśmy wodę, aby się już nagrzała.
-Jak było wczoraj w klubie ?-zapytała
-Super, wytańczyłam się i w ogóle- powiedziałam
-A o której wróciłaś ?-zapytała
-Jakoś o 5 nad ranem- odpowiedziałam z niewinnym uśmieszkiem.- a wy co wczoraj robiliście?
-Pojechaliśmy do cioci Gemmy.
-I co u niej słychać ?-zapytałam
-Wszystko po staremu -powiedziała.
Później wzięliśmy się za rozstawianie stołów i grilla. Była już 14:40.
-A gdzie jest tata ?-zapytałam
-Pojechał zrobić zakupy -odpowiedziała
-A to dobrze. -powiedziałam. Po chwili wrócił tata. Pomogłam mu rozpakować zakupy. Było już po 15 i wszystko było już gotowe, a goście mieli przybyć na 16:00, więc teraz pozostało nam czekać. Poszłam do swojego pokoju i postanowiłam się przebrać. Ubrałam się w TO poprawiłam makijaż i rozpuściłam włosy. Była już 15:45 i usłyszałam pukanie do drzwi. Po woli zaczęli schodzić się goście.
-Sel, chodź do nas !- usłyszałam krzyk mamy. Wyszłam z pokoju i poszłam na ogród. Zauważyłam, że przyszła już ciocia Gemma z mężem i dwójką swoich niesfornych dzieci, które już chlapały się wodą w basenie.
-Cześć Selen, ale ty wyrosłaś -powiedziała ciocia i mnie objęła.
-Rosnę jak na drożdżach - zaśmiałam się. Następnie przyszła babcia z dziadkiem, ze strony taty. Później brat mamy i cała reszta rodziny. Wszyscy usiedli do stołu, a ja wraz z mamą podawałyśmy jedzenie. W końcu też usiadłyśmy. Wujek zaczął opowiadać historię jak to on nie ujeździł dzikiego rumaka. Była się z czego śmiać, bo większość historii wujka było komicznych. Nie zdążyłam się obejrzeć, a już był wieczór. Tata rozpalił grilla i zabawił się w kucharza hehe. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-To ja zobaczę kto to- powiedziałam i udałam się w stronę drzwi. Gdy je otworzyłam byłam w lekkim szoku. To był Harry.
-Cześć- powiedział, z szerokim uśmiechem.
-Hej, co ty tu robisz ?-zapytałam lekko zdenerwowana.
-Myślałem, że może gdzieś pójdziemy - zaproponował
-Dziś nie mogę, mam gości. Przyjechała rodzina i .. sam rozumiesz.
-A jutro ?-zapytał
-Umówiłam się ze znajomymi -powiedziałam. Chciałam go jak najszybciej spławić. Nie mogłam spędzać z nim czasu, bo później mogłabym tego żałować.
-No dobra, ale następnym razem mnie nie spławisz- zaśmiał się - To do zobaczenia -powiedział
-Mhm, pa -odpowiedziałam i wróciłam do gość. Źle czułam się z powodu tego, jak go potraktowałam. To nie było miłe, ale tak było dla nas lepiej. Nie mogłam pozwolić, aby między nami zaiskrzyło. Najgorsze było to, że naprawdę lubiłam spędzać z nim czas i dobrze czułam się w jego towarzystwie. Moje rozmyślanie przerwał brzęczący telefon. Dzwoniła Alex.
-No cześć- powiedziała
-Siemanko, co tam ?-zapytałam, wstając od stołu.
-A no nic, a może się spotkamy ?-zapytała
-No wiesz, teraz mam grilla i wpadła rodzina- odpowiedziałam.
-A jest dużo jedzenia ?-zapytała
-Bardzo, jak chcesz to wpadaj- zaproponowałam.
-Będę za jakieś 5 min
-Okej, czekam -powiedziałam i się rozłączyłam. Tak jak powiedziała Alex, przyszła po 5 minutach.
-Dzień dobry -powiedziała, jak weszłyśmy na ogród.
-Dzień dobry -odpowiedzieli wszyscy. Alex była u nas bardzo mile widzianym gościem, a moi rodzice bardzo ją lubili. Po chwili usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy jeść. Później tata włączył muzykę i wszyscy zaczęli tańczyć.
-Przy rytmach disco polo tańczy się najlepiej !-krzyknął mój już nieco pijany wujek. Co chwilę wraz z Alex śmiałyśmy się z mojej rodziny, gdyż na prawdę było z czego. Było już jakoś po 21.
-Ja już muszę iść -powiedziała Alex
-Tak szybko ?-zapytałam
-Siedzę tu już jakieś 2 godziny. -powiedziała
-Jakoś szybko minęło-powiedziałam
-No dobra to ja już będę się zbierać, a co robisz w poniedziałek ?
-Nie mam jeszcze planów -odpowiedziałam
-To może pójdziemy do miasta ?-zapytała
-No okej, to do poniedziałku -odpowiedziałam i pożegnałam się z przyjaciółką. Postanowiłam, że pójdę już do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i nagle poczułam na plecach powiew ziemnego powietrza.
-Idziemy na spacer ?-usłyszałam znajomy głos. To był Dean. Szybko wstałam z łóżka i wpadłam w objęcia chłopaka.
-Cześć Dean -powiedziałam.-Możemy iść, tylko powiem rodzicom, że wychodzę.
-To ja poczekam na zewnątrz -powiedział i wyskoczył przez okno. Zeszłam szybko do rodziców i powiedziałam, że wychodzę. Mama kiwnęła głową, ale zastanawiałam się czy dlatego, że usłyszała, iż wychodzę i się zgodziła, czy dlatego, że jej organizm przepełniony były alkoholem. Wyszłam przed domu, rozejrzałam się i nigdzie nie widziałam chłopaka. Nagle ktoś objął mnie w pasie i przytulił.
-Tu jesteś, idziemy ?-zapytałam
-Nie chcesz lecieć ? -zapytał zdziwiony
-Zawsze latamy, teraz możemy się przejść -powiedziałam
-No dobra
-Co u Meggie ?-zapytałam
-Wszystko w porządku, a co u Harry'ego ?
-Też w porządku. Wpadł dzisiaj, ale musiałam go spławić- powiedziałam z wyrzutem.
-Nie przejmuj się, wiesz dobrze, że nie możecie spędzać razem czasu. -powiedział pocieszająco.
-Ja wiem, ale on nie -powiedziałam
-Kiedyś zrozumie
-Mam nadzieję. A powiedz mi, jak ty wchodzisz przez okno, skoro zawsze jest zamknięte ?-zapytałam
-Jeśli odpowiem, straci to swój urok- powiedział z tajemniczym uśmiechem.
-Jaki tajemniczy -zaśmiałam się -To gdzie idziemy ?
-A gdzie chcesz iść? -zapytał
-No nie daleko, bo jestem zmęczona, od rana na nogach i jeszcze nie wyspałam się po imprezie- powiedziałam.
-No to chodź- powiedział i wziął mnie na plecy.
-Haha, jesteś nienormalny -zaśmiałam się
-Ale za to mnie kochasz -zaśmiał się razem ze mną.
-Może pójdziemy do mnie ?-zapytał
-No nie wiem, jest już późno i w ogóle- zaczęłam marudzić
-Czy ty się boisz iść do mnie do domu ? -zapytał
-A mam czego ?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Uważam, że nie -powiedział
-A ja jestem innego zdania -zażartowałam
-Wiem gdzie pójdziemy -powiedział chłopak
-Powiesz mi gdzie ?-zapytałam
-Sama zobaczysz -odpowiedział.
-A widziałeś się dziś z Alice ?
-Nie. Ma teraz dużo roboty. Wiesz jej talent zdarza się bardzo rzadko -powiedział
-Ah no tak -przytaknęłam. Po chwili dotarliśmy do starej piekarni i usiedliśmy na schodach. Miejsce było trochę mroczne, ale nie bałam się, bo nie byłam sama.
Zawiał lekki wiatr, a ja zadrżałam.
-Zimno Ci ?-zapytał chłopak
-Nie -skłamałam
-Masz -powiedział, nakładając na mnie swoją bluzę.
-Ale Tobie będzie zimno -powiedziałam i chciałam oddać bluzę, ale Dean mnie powstrzymał.
-Jeśli się do mnie przytulisz to nie będzie -powiedział zaczepnie
-No dobra, ale zrobię to tylko dlatego abyś nie zmarzł. -powiedziałam i przytuliłam się do Dean'a.
-Cieplej ?-zapytałam
-Pewnie -odpowiedział.
-Wiesz Sel, mam pytanie ...- zaczął tajemniczo Dean
-To od czego zaczynamy ?-zapytałam
-Może skosisz trawę ?-zapytała mama
-No mogę, a naprawiliście już kosiarkę?
-Ojciec ją naprawił- odpowiedziała, a ja poszłam do garażu i wyciągnęłam kosiarkę. Podłączyłam kabel do prądu i zaczęłam koszenie. Mieliśmy dość duże podwórko więc skończyłam dopiero po 30 minutach. Kosiarkę schowałam do garażu i wyjęłam basen.
-Mamo pomożesz mi go rozłożyć ?
-No to przynieś mi go tu -powiedziała. Po chwili razem z mamą przygotowałyśmy basen i nalałyśmy wodę, aby się już nagrzała.
-Jak było wczoraj w klubie ?-zapytała
-Super, wytańczyłam się i w ogóle- powiedziałam
-A o której wróciłaś ?-zapytała
-Jakoś o 5 nad ranem- odpowiedziałam z niewinnym uśmieszkiem.- a wy co wczoraj robiliście?
-Pojechaliśmy do cioci Gemmy.
-I co u niej słychać ?-zapytałam
-Wszystko po staremu -powiedziała.
Później wzięliśmy się za rozstawianie stołów i grilla. Była już 14:40.
-A gdzie jest tata ?-zapytałam
-Pojechał zrobić zakupy -odpowiedziała
-A to dobrze. -powiedziałam. Po chwili wrócił tata. Pomogłam mu rozpakować zakupy. Było już po 15 i wszystko było już gotowe, a goście mieli przybyć na 16:00, więc teraz pozostało nam czekać. Poszłam do swojego pokoju i postanowiłam się przebrać. Ubrałam się w TO poprawiłam makijaż i rozpuściłam włosy. Była już 15:45 i usłyszałam pukanie do drzwi. Po woli zaczęli schodzić się goście.
-Sel, chodź do nas !- usłyszałam krzyk mamy. Wyszłam z pokoju i poszłam na ogród. Zauważyłam, że przyszła już ciocia Gemma z mężem i dwójką swoich niesfornych dzieci, które już chlapały się wodą w basenie.
-Cześć Selen, ale ty wyrosłaś -powiedziała ciocia i mnie objęła.
-Rosnę jak na drożdżach - zaśmiałam się. Następnie przyszła babcia z dziadkiem, ze strony taty. Później brat mamy i cała reszta rodziny. Wszyscy usiedli do stołu, a ja wraz z mamą podawałyśmy jedzenie. W końcu też usiadłyśmy. Wujek zaczął opowiadać historię jak to on nie ujeździł dzikiego rumaka. Była się z czego śmiać, bo większość historii wujka było komicznych. Nie zdążyłam się obejrzeć, a już był wieczór. Tata rozpalił grilla i zabawił się w kucharza hehe. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-To ja zobaczę kto to- powiedziałam i udałam się w stronę drzwi. Gdy je otworzyłam byłam w lekkim szoku. To był Harry.
-Cześć- powiedział, z szerokim uśmiechem.
-Hej, co ty tu robisz ?-zapytałam lekko zdenerwowana.
-Myślałem, że może gdzieś pójdziemy - zaproponował
-Dziś nie mogę, mam gości. Przyjechała rodzina i .. sam rozumiesz.
-A jutro ?-zapytał
-Umówiłam się ze znajomymi -powiedziałam. Chciałam go jak najszybciej spławić. Nie mogłam spędzać z nim czasu, bo później mogłabym tego żałować.
-No dobra, ale następnym razem mnie nie spławisz- zaśmiał się - To do zobaczenia -powiedział
-Mhm, pa -odpowiedziałam i wróciłam do gość. Źle czułam się z powodu tego, jak go potraktowałam. To nie było miłe, ale tak było dla nas lepiej. Nie mogłam pozwolić, aby między nami zaiskrzyło. Najgorsze było to, że naprawdę lubiłam spędzać z nim czas i dobrze czułam się w jego towarzystwie. Moje rozmyślanie przerwał brzęczący telefon. Dzwoniła Alex.
-No cześć- powiedziała
-Siemanko, co tam ?-zapytałam, wstając od stołu.
-A no nic, a może się spotkamy ?-zapytała
-No wiesz, teraz mam grilla i wpadła rodzina- odpowiedziałam.
-A jest dużo jedzenia ?-zapytała
-Bardzo, jak chcesz to wpadaj- zaproponowałam.
-Będę za jakieś 5 min
-Okej, czekam -powiedziałam i się rozłączyłam. Tak jak powiedziała Alex, przyszła po 5 minutach.
-Dzień dobry -powiedziała, jak weszłyśmy na ogród.
-Dzień dobry -odpowiedzieli wszyscy. Alex była u nas bardzo mile widzianym gościem, a moi rodzice bardzo ją lubili. Po chwili usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy jeść. Później tata włączył muzykę i wszyscy zaczęli tańczyć.
-Przy rytmach disco polo tańczy się najlepiej !-krzyknął mój już nieco pijany wujek. Co chwilę wraz z Alex śmiałyśmy się z mojej rodziny, gdyż na prawdę było z czego. Było już jakoś po 21.
-Ja już muszę iść -powiedziała Alex
-Tak szybko ?-zapytałam
-Siedzę tu już jakieś 2 godziny. -powiedziała
-Jakoś szybko minęło-powiedziałam
-No dobra to ja już będę się zbierać, a co robisz w poniedziałek ?
-Nie mam jeszcze planów -odpowiedziałam
-To może pójdziemy do miasta ?-zapytała
-No okej, to do poniedziałku -odpowiedziałam i pożegnałam się z przyjaciółką. Postanowiłam, że pójdę już do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i nagle poczułam na plecach powiew ziemnego powietrza.
-Idziemy na spacer ?-usłyszałam znajomy głos. To był Dean. Szybko wstałam z łóżka i wpadłam w objęcia chłopaka.
-Cześć Dean -powiedziałam.-Możemy iść, tylko powiem rodzicom, że wychodzę.
-To ja poczekam na zewnątrz -powiedział i wyskoczył przez okno. Zeszłam szybko do rodziców i powiedziałam, że wychodzę. Mama kiwnęła głową, ale zastanawiałam się czy dlatego, że usłyszała, iż wychodzę i się zgodziła, czy dlatego, że jej organizm przepełniony były alkoholem. Wyszłam przed domu, rozejrzałam się i nigdzie nie widziałam chłopaka. Nagle ktoś objął mnie w pasie i przytulił.
-Tu jesteś, idziemy ?-zapytałam
-Nie chcesz lecieć ? -zapytał zdziwiony
-Zawsze latamy, teraz możemy się przejść -powiedziałam
-No dobra
-Co u Meggie ?-zapytałam
-Wszystko w porządku, a co u Harry'ego ?
-Też w porządku. Wpadł dzisiaj, ale musiałam go spławić- powiedziałam z wyrzutem.
-Nie przejmuj się, wiesz dobrze, że nie możecie spędzać razem czasu. -powiedział pocieszająco.
-Ja wiem, ale on nie -powiedziałam
-Kiedyś zrozumie
-Mam nadzieję. A powiedz mi, jak ty wchodzisz przez okno, skoro zawsze jest zamknięte ?-zapytałam
-Jeśli odpowiem, straci to swój urok- powiedział z tajemniczym uśmiechem.
-Jaki tajemniczy -zaśmiałam się -To gdzie idziemy ?
-A gdzie chcesz iść? -zapytał
-No nie daleko, bo jestem zmęczona, od rana na nogach i jeszcze nie wyspałam się po imprezie- powiedziałam.
-No to chodź- powiedział i wziął mnie na plecy.
-Haha, jesteś nienormalny -zaśmiałam się
-Ale za to mnie kochasz -zaśmiał się razem ze mną.
-Może pójdziemy do mnie ?-zapytał
-No nie wiem, jest już późno i w ogóle- zaczęłam marudzić
-Czy ty się boisz iść do mnie do domu ? -zapytał
-A mam czego ?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Uważam, że nie -powiedział
-A ja jestem innego zdania -zażartowałam
-Wiem gdzie pójdziemy -powiedział chłopak
-Powiesz mi gdzie ?-zapytałam
-Sama zobaczysz -odpowiedział.
-A widziałeś się dziś z Alice ?
-Nie. Ma teraz dużo roboty. Wiesz jej talent zdarza się bardzo rzadko -powiedział
-Ah no tak -przytaknęłam. Po chwili dotarliśmy do starej piekarni i usiedliśmy na schodach. Miejsce było trochę mroczne, ale nie bałam się, bo nie byłam sama.
Zawiał lekki wiatr, a ja zadrżałam.
-Zimno Ci ?-zapytał chłopak
-Nie -skłamałam
-Masz -powiedział, nakładając na mnie swoją bluzę.
-Ale Tobie będzie zimno -powiedziałam i chciałam oddać bluzę, ale Dean mnie powstrzymał.
-Jeśli się do mnie przytulisz to nie będzie -powiedział zaczepnie
-No dobra, ale zrobię to tylko dlatego abyś nie zmarzł. -powiedziałam i przytuliłam się do Dean'a.
-Cieplej ?-zapytałam
-Pewnie -odpowiedział.
-Wiesz Sel, mam pytanie ...- zaczął tajemniczo Dean
Notka pod rozdział xd :
Następny rozdział pojawi się za tydzień, ponieważ ja jadę na biwak, a z Wiki chcemy napisać go razem więc jak wrócę w przyszłym tygodniu to go napiszemy ;p. Pamiętajcie też, że musi być 10 komentarzy/ Alex
Czytasz=komentujesz <3
Czytasz=komentujesz <3