poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 3

 -Kim jesteś? -powtórzyłam pytanie. Nie musiałam długo czekać na odpowiedz. Dziewczyna od razu się przedstawia i w przyjacielskim geście wyciągnęłam dłoń w moja stronę, a ja ją uścisnęłam i ogarnęła mnie fala ciepła, gdy tylko nasze dłonie zetknęły się ze sobą. Wiedziałam ze mogę jej zaufać. Po chwili zrozumiałam, że nie dotarło do me żadna z jej słów. Lekko się zarumieniałam, ale zapytałam
-Przepraszam, ale jak masz na imię?
-Alice White- odpowiedziała z szerokim uśmiechem, który nie znikał z jej twarzy od początku naszego spotkania.
-Ja mam na imię... -nie dokończam bo mi przerwano.
-Wiem jak masz na imię i kim jesteś- powiedziała
-Skąd wiesz?- zapytałam
-Ostatnio jesteś jednym z głównych tematów aniołów. -powiedziała
-Aniołów? - Zapytałam zaskoczona.
-Tak, teraz jesteś aniołem.
-Moment. - Zamyśliłam się. - Nie bardzo rozumiem o co w tym wszystkim chodzi.
-Spokojnie, wszystkiego się dowiesz. Nie wszystko na raz.
-Dobrze, w takim razie powiedz co o mnie wiesz?
-Masz na imię Sel Meredith. Masz 17 lat. Mieszkasz z rodzicami kilka metrów stąd. Nie masz rodzeństwa i żadnego zwierzaka. Lubisz pomagać i wolny czas najchętniej spędzasz ze swoimi przyjaciółkami. Czasami potrzebujesz pobyć przez dłuższy czas sama, aby wszystko przemyśleć i wiem, jak stałaś się aniołem  -powiedziała i uśmiechnęła się dumnie
-Całkiem sporo wiesz- powiedziałam- a ja o Tobie dalej nic, więc może...- dodałam po chwili
-Więc mam na imię Alice White i mam 19 lat. Od 15 roku życia jestem aniołem. Miałam wypadek z bratem na motorze, on niestety nie przeżył. -powiedziała, a w jej oczach zalśniła nuta smutku i cierpienia. Chyba nie chciała abym komentowała, gdyż mówiła dalej - Bardzo lubię dzieci, więc każdą wolną chwile poświęcam właśnie im, pomagając w domu dziecka 'Twój bezpieczny dom' może znasz. -powiedziała, a ja kiwnęłam głową, na znak potwierdzenia. - Lubię korzystać z chwili gdyż uważam, ze życie jest tylko jedna i trzeba wykorzystać je jak najlepiej.
-Również lubię dzieci i czasami odwiedzam ten ośrodek z mamą.
-To też wiem.
-Spodziewałam się tego. A może teraz powiesz mi coś od aniołach ? -zapytałam. Zawsze w towarzystwie mało znanych mi osób, byłam pod denerwowana i spięta. Czułam się nieswojo i dziwnie i nie mogłam dobierać odpowiednich słów.  Teraz było wręcz przeciwnie. Z Alice czułam się świetnie. Byłam spokojna i wyluzowana.
-Więc jest wiele grup aniołów. Są anioły stróże i te, które odpowiadają np z miłość, szczęście, zdrowie, pogodę, pory roku itp. Każdy z nas ma jakiś talent. Niektórzy przemieszają się w czasie, inni czytają w myślach, teleportują się, leczą rany, odbierają emocje i uczucia innych, część ma wizje przyszłości i tak dalej. Są również anioły ciemności, które po prostu się zagubiły i  wybrały złą drogę. One zaś robią wszystko by ludzie byli nieszczęśliwi. Najwięcej ludzi staje się aniołami ciemności gdy popełniają samobójstwo, inni przechodzą z dobrej strony na złą, a niektórzy po prostu już są tacy źli i jak wyrządzają dużo krywd stają się złymi aniołami. A tak w ogóle musimy się ukrywać przed ludźmi. Dlatego o naszym istnieniu wiedzę tylko nie liczni. Jest jedna najważniejsza zasada... anioł nie może związać się z człowiekiem.
-A co ze skrzydłami, kiedy znikną? -spytałam
-Możesz sama decydować kiedy się pojawiają. Musisz po prostu się skupić, nauczę się -powiedziała
-Okej, ale to teraz?
-Później, teraz pokażę Ci coś innego- powiedziała. Nagle znalazła się tuż obok mnie i złapała moją dłoń, jednak po chwili ja puściła. Nie wiedziałam o co jej chodzi i co zamierza zrobić ale pozwoliłam jej działać. Zagięła moją koszulkę, po czym delikatnym ruchem dłoni przetarła moją ranę, przynosząc ulgę. Cały ból zniknął. I znowu poczułam jej ciepłą rękę na swojej. Jej dotyk przepełniony czułością i troską. Cudowna harmonia, dotyczyła tej chwili. Nie zdążyłam się obejrzeć, a wzbiłyśmy się w powietrze. Dotyk dziewczyny dodawał mi otuchy. Moje ciało przepełniało szczęście i wolność. Ciepły wiatr rozwiewał moje włosy, przyprawiając ciało o drżenie, lecz to wszystko sprawiało, że traciłam zmysły. Ciągle trwałyśmy w uścisku i żadna z nas nie chciała tego zmieniać. Po chwili cały strach znikł. Poczułam się nieziemsko, taka wolna i niezależna.
Latanie mnie fascynowało od zawsze, ale nigdy nie wierzyłam, że człowiek może latać o własnych siłach. Przecież człowiek nie może latać, ale..., ale anioł tak. To wszystko wydawało się takie nierealne. A miasto z góry wyglądało tak niesamowicie, tak bajkowo. Wzbiłyśmy się wyżej, ponad chmury. Niesamowity widok. Cały świat z perspektywy lotu ptaka, wydawał się bajkowy po prostu taki nierzeczywisty. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Aby czas choć raz się zatrzymał, jednak było to niemożliwe, choć nigdy nic nie wiadomo. Wiedziałam, że kres tej chwili przybędzie prędzej czy później i te myśl mnie posmuciła. Zdałam sobie sprawę, że miałam zaraz wrócić do domu. Alice zauważyła, że coś jest nie tak.
-Wszystko w porządku? -zapytała
-Tak... to znaczy nie do końca. Muszę już wracać -powiedziałam. Alice zaśmiała się
-Będziemy tak latać codziennie -powiedziała. Jej słowa od razu poprawiły mi nastrój. Po chwili znów poczułam ziemię pod nogami. To było dziwne uczucie, może dlatego, że dużo czasu spędziłam w powietrzu.
-To ja już lecę- powiedziałam
-To do jutra maleńka- powiedziała dziewczyna i przygarnęła mnie do siebie zamykając w mocnym i czułym uścisku. W jej ramionach czułam się tak dobrze jak podczas latania. Ta chwila coś zmieniła ...we mnie. Poczułam się taka kochana i potrzebna. Byłam taka szczęśliwa jak nigdy przedtem. Może to dlatego, że Alis czuła to samo ? Nagle cały park rozświetliło jaskrawe świtało, bijące od nas. Nie wiedziałam czemu stało się coś takiego ale nie interesowało mnie to w tej chwili. Po 10 min byłam już w domu i miałam nadzieje, że nikt mnie nie zobaczy, jednak się nie udało.
-Czemu tak długo? -zapytała mama. Siedziała w salonie i zapatrzona była w telewizor. Normanie bym się wkurzyła, jedna teraz było mi to na rękę.
-Umm bo wpadłam na chwile do dziewczyn i wiesz jak to jest zagadałyśmy się - na chwile się zatrzymałam. Musiałam wymyślić jakieś wiarygodne kłamstwo. Wiem, że nie powinnam okłamywać rodziców,ale teraz było to konieczne.- No i wzięłam od nich notatki za dni w których nie byłam w szkole. A teraz muszę wszystko przepisać i jeszcze w poniedziałek jest klasówka z matematyki,  więc idę się już uczyć.
-To dobrze, ucz się ucz -powiedział tata
-Ale nie siedź za długo- dopowiedziała mama, a ja poszłam do swojego pokoju.
Gdy byłam już w środku, zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam przed moja toaletką. Chwilę patrzyłam na swoje odbicie. Miałam śnieżno białe skrzydła i cała promieniałam. Z każdą sekundą w moje głowie pojawiały się miliony nowych pytań. Zastanawiałam się co się stało przez te kilka dni. One odmieniły całe moje życie. Wszystko się zmieniło, ja się zmieniłam i nic już nie będzie tak jak przedtem. Teraz wszystko się zmieni. Te myśli mnie przerażały i wiedziałam, że tylko Alice może mi pomóc. Bałam się również tego, co się stanie gdy o tym wszystkim dowiedzą się przyjaciele, rodzina, sąsiedzi, znajomi...  Odrzucą mnie? Będę musiała wyjechać  z miasta, później może z kraju. Znów zaczęłam się martwic przyszłością i tym, co będzie zamiast cieszyć się chwilą tak jak to robiła ta niesamowita dziewczyna. Ona musiała mnie wiele nauczyć. Myślałam tak przez dłuższy czas aż w końcu poczułam, ze moje powieki są ociężałe, a umysł domaga się snu. Nie walczyłam ze zmęczeniem i położyłam się do łózka.


***


-Sel wstawaj za 30 min idziemy do kościoła - usłyszałam krzyk mamy.
-No racja, dziś niedziela, wiec idziemy do kościoła- Pomyślałam. Nagle przypomniał mi się wczorajszy wieczór; skrzydła, park, Alice, anioły.... zerwałam się z łózka i podbiegłam do lusterka. Skrzydeł już nie było, a ja pomimo strasznej fryzury i rozmazanego makijażu wyglądałam całkiem normalnie. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarne rurki i niebieska koszule. Po chwili udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, uczesałam się oraz pomalowałam. Po 20 min byłam gotowa do wyjścia.
Zeszłam na dół a mama wraz z tata jedli śniadanie.
-Dzień dobry- Przywitałam się z rodzicami.
-Jak się spało?- zapytał tata
-A dobrze dziękuje, a Tobie?
-Kręgosłup mnie całą noc bolał.
-A jak wyjadałeś z górnej szafki ciastka to już Cie nie bolał?- zapytała mama z cieniem złośliwości w glosie. Ja już nie mogłam powstrzymać śmiechu. Ahhh te ich problemy... Zjadłam kanapkę i wypiłam kilka łyków kawy rozpuszczalnej, która postawiła mnie na nogi. Wyszłam z kuchni, zaraz po mamie i poszłyśmy się ubrać gdy tata czekał już w samochodzie. Gdy razem z mama założyłyśmy buty, poszłyśmy do samochodu. Po 10 min byłyśmy na miejscu. Moje oczy ujrzały ogromny budynek, który odwiedzałam co niedziele. Jak zawsze kilka osób stało pod kościołem i rozmawiało. Przed budynkiem spotkaliśmy siostrę mamy Clare.
-Oh witaj Claro cóż za miłe spotkanie -powiedziała mama
-Hej ciociu- powiedziałam. Nie byłam zbyt szczęśliwa tym spotkaniem, gdyż moja ciocia była starą panna, która żyła tylko ze swoimi dwoma kotami.  Czasami potrafiła gadać takie nudne rzeczy o swoim życiu, ze aż czasami miałam ochotę po prostu uciec od niej jak najdalej się da, lecz wiele rzeczy mi to uniemożliwiało. Po (na szczęście) krótkiej rozmowie weszliśmy do kościoła i zajęliśmy miejsce. Usiedliśmy w takim miejscu, gdzie było widać cały kościół. Dziś poczułam się tak inaczej gdy weszliśmy do budynku. Intuicja podpowiadała mi że to wiąże się z tym wypadkiem i wszystkim wydarzeniami, które działy się później. 

.


6 komentarzy: