niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 6

Wzbiłam się powietrze i wywnioskowałam, że manewrowanie skrzydłami idzie mi coraz lepiej. Nagle moje ciało przebiegł dreszcz. Wiedziałam, że muszę jak najszybciej znaleźć Harry'ego. W moje głowie pojawił się obraz centrum, do którego zaraz się udałam. Gdy dotarłam na miejsce schowałam skrzydła i rozejrzałam się dookoła. Nagle zobaczyłam Harry'ego idącego nieświadomie prosto pod samochód, który zaraz miał minąć pasy, na które już prawie wkroczył chłopak.
-HARRY STÓJ! - krzyknęłam,a chłopak momentalnie się zatrzymał. Przed nim mignął samochód. Gdy zobaczyłam, że jest już okej, szybkim krokiem udałam się w stronę domu, aby uniknąć niepotrzebnych pytań ze strony Harry'ego, jednak się nie udało.
-Czemu zawsze tak nagle pojawiasz się  znikąd i ratujesz mi skórę? - Zapytał
-Nie wiem o czym mówisz, po prostu tędy przechodziłam.
-Tak jak ostatnio? -zapytał zirytowany
-Ostatnio to było co innego.
-Może w końcu powiesz mi do cholery o co tu chodzi?-warknął
-O nic, każdy zachował by się tak na moim miejscu.
-Oh, przestań ściemniać ! Ciągle za mną łazisz. Myślisz, że to takie fajne czy coś ?!
-To ja ratuję Ci życie, a ty zamiast podziękować wrzeszczysz na mnie ?! Za kogo ty się masz ?! Jesteś pieprzonym egoistą. -wykrzyczałam i odeszłam.
-Nie chcę Cię więcej widzieć- wrzasnął .
Byłam taka wściekłam, a zarazem zraniona. Martwiłam się o niego, chciałam aby był bezpieczny. Uratowałam mu już 2 razy życie, a on zamiast podziękować wrzeszczy na mnie... Zmieniłam się w anioła i wzleciałam w powietrze. Leciałam, sama nie wiem dokąd, po prostu chciałam stamtąd uciec, jak najdalej. Za miastem zobaczyłam niewielką, ale śliczną plaże. Postanowiłam, że tam na chwile zostanę. Gdy już wylądowałam  przykucnęłam na brzegu.
Zaczęłam rozmyślać, o tym, jak szybko moje cały życie się skomplikowało. Po policzkach spłynęła mi pojedyncza łza.
A jeszcze ten chłopak, dlaczego akurat on? Taki uparty, arogancki i bezczelny. Teraz on nie chce mnie wiedzieć, a ja dalej muszę go chronić, ale ciekawe jak. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu.
-Cześć, jak się trzymasz? - Odwróciłam głowę i zobaczyłam Dean'a
-Co ty tu robisz? -zapytałam zdziwiona, ocierając łzy.
-Wiem co się stało.
-Ale skąd? -zapytałam -A no tak, wizje -dodałam po chwili.
-Mhm -przytaknął -Mogę się dosiąść?
-Jasne - odpowiedziałam, a chłopak zajął miejsce obok mnie
-Wszystko się jakoś ułoży -szepnął
-No nie wiem, nie radzę sobie. Może po prostu nie jestem gotowa. Może po prostu Bóg się pomylił.
-Bóg nigdy się nie myli -odpowiedział -Musisz dać sobie czas i wszystko przemyśleć -powiedział i złapał moją dłoń.
-Chyba masz racje- Oparłam głowę o jego ramię.
-A ty masz swojego podopiecznego? -Zapytałam po dłuższej chwili, przerywając ciszę.
-Tak, to ośmioletnia Meggie.
-Opowiedz mi o niej - poprosiłam
-Więc jest przeuroczą, słodką, zabawną i modrą dziewczynką.
-Miałeś z nią dużo kłopotów ?
-Więcej niż Ci się wydaje - zaśmiał się
-Opowiedz mi
-No na przykład kiedyś prawie wpadła do studni, albo spadłaby z drabiny i raz wpadła do rzeki, ale nic jej się nie stało.
-Przebojowa dziewczynka- zaśmiał się
-I to jak -odpowiedział
-A jak jest z Twoimi wizjami ?-zapytałam
-Pojawiają się bardzo często. Jeśli np. myślę dość dużo o jednej osobie, to mogę zobaczyć co u niej się dzieje, a u Meggi widzę prawię wszystko -odpowiedział i spojrzał na mnie z tajemniczym uśmiechem
-No co? - spytałam, odwzajemniając uśmiech
-Ślicznie wyglądasz -powiedział
-Haha dzięki.
-Co tu się dzieje ?-usłyszeliśmy znajomy głos. To była Alice
-Cześć -powiedziałam i przytuliłam dziewczynę, wstając z ziemi.
-No heej - odpowiedziała. Gdy się odsunęłam, to Dean przytulił Alice.
-To o czym gadaliście?-zapytała
-Dean opowiadam mi o Meggi -powiedziałam.
-Tylko tyle? -zapytała zdziwiona
-A co miałem jeszcze opowiadać ?-zapytał chłopak
-No nic, nic -odpowiedziała niewinnie
-A ty co robiłaś ?-zapytałam
-Był wypadek, musiałam trochę pomóc. -odpowiedziała
-A co się stało ?- dopytywał Dean
-Był wypadek samochodowy. Kierowca jest w ciężkim stanie, ale wyjdzie z tego.
-To dobrze - powiedziałam
-Ja muszę iść- powiedział chłopak
-Gdzie?- Zapytała Alice
-Meggie.. -powiedział.
-To do zobaczenia -powiedziałam, nim wzbił się w powietrze. -Głodna jestem -dodałam po chwili
-To jak lecimy ? -zapytała
-Jasne - odpowiedziałam i poleciałyśmy do miasta. Po ok. 15 minutach dotarłyśmy do Nandos. Kiedy już zjadłyśmy postanowiłam, że wrócę już do domu.
-Ja już muszę wracać -powiedziałam
-Okej, to jutro się widzimy ?
-Pewnie - odpowiedziałam i przytuliłam Alice
-Do jutra - powiedziała, gdy szłam już w stronę domu. Było niedaleko, więc pobiegłam aby było szybciej. Pchnęłam drzwi wejściowe i weszłam do środka.
-Cześć mamo!- Krzyknęłam zdejmując buty.
-Cześć, gdzie byłaś? -zapytała
-W szkole, a później spotkałam się ze znajomymi - odpowiedziałam
-To dobrze -powiedziała
-A gdzie tata ?-zapytałam
-Pojechał do kolegów mecz oglądać- Powiedziała, lekko zirytowana.
-Haha, no dobra to ja idę do siebie - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Leżałam na łóżku, gdy zabrzęczał mi telefon.
'Wyjdź przed dom' -od Alex.
 Wstałam z łóżka i szybko wyszłam na podwórko. Przed domem stała Alex.
-Heej, dzięki- powiedziałam biorąc torbę z moimi książkami od Alex.
-Idziesz na spacer? - Zapytała.
-No mogę iść, tylko poczekajcie 5 min. - powiedziałam i wróciłam do domu. Założyłam buty i wzięłam sweterek z wieszaka.
-To gdzie idziemy ?-zapytałam
-Chyba do parku.
-No to do parku.
Po ok 8 min dotarliśmy na miejsce i usiedliśmy na ławce.
-Czemu wyszłaś ze szkoły? - Zapytała
-Źle się czułam.
-Rozumiem, ale już jest dobrze?
-Tak.
-No to się cieszę. - Uśmiechnęła się -Ej, a może pójdziemy w piątek do klubu? - Spytała po chwili ciszy.
-No można by było iść- powiedziałam
-Uczcimy zakończenie roku.
-No jeszcze trzeba z dziewczynami dogadać.
-A to jutro w szkole - powiedziała Alex.
Siedziałyśmy tak jeszcze jakiś czas, a ja powiedziałam Alex o tym, że poznałam Alice i Dean'a. Nie powiedziałam, że są aniołami. Powiedziałam tylko, że poznałam dziewczynę jak byłam w szpitalu, a Dean to jej przyjaciel.
-Muszę już iść. - Odezwałam się.
-Czemu ?-zapytała Alex
-Powiedziałam mamie, że zaraz wrócę.
-No dobra, ja też już muszę wracać.
Obie wróciłyśmy do domów. Siedziałam na łóżku gdy do pokoju weszła mama.
-I jak się bawiłaś ?
-Dobrze, jak zawsze - powiedziałam - A mogę w sobotę wyjść o klubu z dziewczynami ? -zapytałam
-Zobaczymy jak porozmawiam z ojcem -powiedziała
-A wrócił już ?-zapytałam
-Nie jeszcze nie.
-Już późno a jego jeszcze nie ma. Dzwonił czy coś ? -zapytałam
-No właśnie nie - odpowiedziała zmartwiona. I wtedy przypomniał mi się wypadek samochodowy, o którym opowiadała Alice....

5 komentarzy:

  1. Boże... Końcówka... Nie...
    Czy Ty chcesz nas zabic tym zakończeniem rozdziału?
    Przecież ja nie wytrzymam tutaj do następnego ;)
    Pisz szybko, weny życzę

    @AlrightLidia

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiktoria zakazuję Ci pisać, że on umrze, słyszysz? xD

    OdpowiedzUsuń
  3. KIEDY KOLEJNY ROZDZIAŁ ?! Nie mogę się doczekać <3 Bardzo wciągające to twoje opowiadanie *.* <3333
    Zapraszam też do siebie- http://onedirection11111.blogspot.com/ liczę że wpadniesz ^.^
    Pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! Genialny ! KIEDY NASTEPNY ROZDZIAL ???? DAJ JAK NAJSZYBCIEJ . PROSZE <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny będzie dziś wieczorem lub jutro rano/Ola xx

      Usuń