***
-To co dziś na obiad? -spytałam, wchodząc do kuchni, gdzie mama szykowała coś do jedzenia.
-Robię kurczaka, chcesz mi pomóc? -spytała mama
-Mogę -powiedziałam i wzięłam się do roboty. Co chwile wraz z mama żartowałyśmy na różne tematy. Gdy skończyłyśmy robić obiad, zawołałam tatę i wszyscy razem spożyliśmy posiłek.
-Sel, my jedziemy do babci, jedziesz z nami? -zapytała mama
-Nie, zostanę w domu- powiedziałam
-Na pewno ?-upewniała się mama
-Tak, tak - powiedziałam z przekonaniem. Po chwili poszłam do swojego pokoju. Usiadłam w fotelu, po czym włączyłam laptopa, uruchamiając kilka programów. Zobaczyłam, że na Skype są moje przyjaciółki, więc postanowiłyśmy zrobić konferencje.
-Siemcia- powiedziała Alex
-Hejka, jak mija dzionek?- zapytałam z szerokim uśmiechem
-Witam, a dobrze - odpowiedziała Natalie
-U mnie też- powiedziała Penny
-A się rozgadałyście- zauważyłam
-Jak zawsze- powiedziała Alex. Nagle obraz u Penny się zatrzymał. Usłyszałam głośny śmiech Alex i po chwili wszystkie się śmiałyśmy.
-Ej żyjesz tam? -zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi od Penny
-Chyba już nie- zażartowała Alex. Później gadałyśmy około 2 godziny. Penny też wróciła, tłumacząc, że zaciął jej się komputer, ale my nie mogłyśmy powstrzymać się od żartowania z całej sytuacji. Czas leciał bardzo szybko. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki, po czym wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam naukę do matematyki, gdyż na jutro był zaplanowany sprawdzian. Gdy była już 19 przypomniałam sobie o spotkaniu z Alice. Uśmiech wkradł się na moją twarz, na samą myśl o tej dziewczynie. Poszłam do łazienki i doprowadziłam się porządku, poprawiając makijaż i fryzurę. Kiedy byłam już gotowa wyszłam z domu i udałam się w stronę parku. Jak dotarłam na miejsce, oprałam się o drzewo i czekałam na Alice. Nagle moje ciało przebiegł dreszcz, a serce przyspieszało. Mięśnie spięły się i już wiedziałam co to oznacza. Gdy wszystko ustąpiło, wsunęłam dłoń na plecy. Moje przeczucia mnie nie myliły, pojawiły się skrzydła. Nagle ktoś złapał moją dłoń. Od razu rozpoznałam ten dotyk, to była Alice. Wraz z nią przybyła fala szczęścia.
-Cześć !- krzyknęła, tuląc mnie mocna do siebie.
-Witaj, tęskniłam- powiedziałam, przytulając się mocniej.
-Za mną, czy za lataniem ? -zapytała z uśmiechem.
-Za wszystkim co się z tym wiąże -powiedziałam, a dziewczyna się zaśmiała. Jej śmiech był taki uroczy.
-To co dziś robimy? -spytałam
-Chcę Cie gdzieś zabrać- powiedziała
-Mogę wiedzieć gdzie?
-Nie, to niespodzianka. -powiedziała, a jej oczy zalśniły.
-Ah, no okej -przytaknęłam z uśmiechem
-Gotowa? -zapytała patrząc na mnie z podekscytowaniem
-Jeśli można być gotowym, nie wiedząc na co, to jestem -powiedziałam i znów dałam się ponieść. Dziewczyna złapała moją dłoń i wzbiłyśmy się w powietrze. Ta chwila niczym nie różniła się od naszego poprzedniego spotkania. Znów było tak niesamowicie. W górze łatwo było mi się zgubić i już po krótszym czasie straciłam orientacje w terenie. Teraz byłam zdana tylko na tę szaloną dziewczynie, po której można było się wszystkiego spodziewać. Nagle zaczęłyśmy zbliżać się ku ziemi.
Gdy już wylądowałyśmy, byłyśmy na wzgórzu. Stanęłam wraz z Alice na krawędzi i obydwie pogrążyłyśmy swój wzrok w oddali. Zobaczyłam spokojne morze, o ciemno granatowym odcieniu, którego fale delikatnie obijały się o skały. Na horyzoncie słońce łączyło się wraz z nim. Mogłam powiedzieć, że przez całe swoje życie nie wiedziałam nic piękniejszego.
-Cudowne -powiedziałam
-To tu zawsze moje problemy przestają mieć znaczenie- powiedziała Alice. Po jakimś czasie usiadłyśmy i siedziałyśmy w ciszy, ciesząc się chwilą.
-Ostatnio miałaś jakieś większe problemy z rodzicami, gdy wróciłaś tak późno? -zapytała
-Nie, po prostu powiedziałam, że zagadałam się z kumpelami.
-To dobrze. -Dziewczyna ciągle się rozglądała jakby na kogoś czekała.
-Czekasz na kogoś?- zapytałam
-Tak, na przyjaciela, chce Cię z nim poznać- powiedziała z szerokim uśmiechem.
-Okej, a on jest aniołem ?
-Tak, od 4 lat.
-Powiesz mi coś o nim?
-Dobrze, więc ma na imię Dean. Ma 20 lat. Jest aniołem stróżem i jego główną zdolnością są wizje. Widzi w nich jakiś element przyszłości danej osoby. Jest na prawdę miły, polubisz go.
-Mam nadzieję. Kiedy przyjdzie? -spytałam
-Zaraz powinien być, ale dość często się spóźnia
-No okej, to czekamy -powiedziałam. Nagle usłyszałam jakiś głos za nami.
-Cześć Alice, co słuchać? -zapytał chłopak. Dziewczyna wstała i podeszła do przybysza, który przytulił ją na powitanie. Zaraz po niej również wstałam i zobaczyłam wysokiego blondyna, który również miał skrzydła. Wyglądał cudownie, a jego oczy tak niebieskie, zdawały się patrzeć w duszę.
-To jest Sel. - powiedziała Alice i wskazała na mnie.
-Jestem Dean- powiedział chłopak i mocno mnie przytulił. Chwile przyglądałam mi się z zaciekawieniem. Nie ukrywam poczułam się troszkę niezręcznie.
-Miło mi Cię poznać- powiedziałam.
-Więc może opowiesz mi coś o sobie ? -zapytał chłopak. Wszyscy usiedliśmy na wzgórzu, a ja opowiedziałam w skrócie całą swoją historię, nie wdając się w szczegóły. Gdy skończyłam chłopak opowiedział o sobie. On stał się aniołem gdy miał 16 lat. Leciał z rodzicami samolotem i była awaria. Samolot rozbił się i przeżyło niewielu ludzi, w tym jego rodzina, ale on sam był w ciężkim stanie. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie, lecz on dostał drugą szanse i stał się aniołem. Dowiedziałam się wielu innych rzeczy na temat aniołów i ich zdolności oraz obowiązków. Rodzice Alice, jak również Dean'a wiedzieli, że ich dzieci są aniołami, gdyż sami im o tym powiedzieli, kiedy uznali, że są na to gotowi. Postanowiłam, że również powiem o tym swoim rodzicom, ale jeszcze nie teraz. Siedzieliśmy tak dłuższy czas i było naprawdę wspaniale. Czułam się bardzo dobrze w ich towarzystwie, lecz nagle moje serce przyspieszyło, a oddech znacznie przyspieszył. Ogarnęło mnie przerażenie i strach, tak jakby zaraz miało stać się coś złego osobie bardzo ważnej dla mnie.
-Wszystko w porządku? -zapytał Dean
-Tak. To znaczy nie - powiedziałam
-Co się dzieje ? -spytała Alice
-Bo ja, no nie wiem, po prostu, umm- wydukałam coś, co nie miało najmniejszego sensu, ale dziewczyna chyba zrozumiała.
-Chodzi o Twojego podopiecznego?
-Kogo?
-Osoby, której musisz chronić. - I wtedy wszystko mi się rozjaśniło, przypomniał się ten sen. Tak, to chłopak ze snu ma kłopoty.
-Coś mu grozi? -zapytał Dean.
-Nie wiem, ale czuje, że muszę go znaleźć- powiedziałam
-To leć, na co czekasz? -zapytała Alice
-No ale jak go znajdę? -zapytała, a moje ciało zaczęło drżeć
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz- powiedział Dean.
-Ale leć już, nim będzie za późno- powiedziała dziewczyna. Zeskoczyłam ze wzgórza i po chwili wzbiłam się wysoko w powietrze. Nie wiedziałam co mam robić, ale starałam się skupić na chłopaku z mojego snu. Po chili przypomniałam sobie miejsce, w którym go widziałam. Postanowiłam, że właśnie tam polecę. Po krótkim czasie byłam w jakiejś ciemnej uliczce. Skupiłam się, aby schować skrzydła i udało się. Widziałam grupkę ludzi, postanowiłam podejść do nich. Z każdym kolejnym krokiem wiedziałam, że zbliżam się do celu. Było bardzo głośno i tłoczno. Wywnioskowałam, że wszyscy właśnie opuścili klub, najwyraźniej aby coś zobaczyć. Widziałam coraz więcej ludzi opuszczających obskurny budynek. Większość było pijanych i ledwo stali na nogach. Co chwile słyszałam głośniejsze krzyki, jakby kogoś dopingowali. Próbowałam przedrzeć się przez tłum ludzi, a kiedy udało mi się, zobaczyłam dwoje mężczyzn w tym chłopaka z moich snów, który miał zakrwawioną prawą rękę, a z jego wargi sączyła się krew. Widok na chwile mnie sparaliżował. Ale teraz właśnie on okładał twarz przeciwnika.
-Skończ z nim Harry!- usłyszałam jakiś krzyk. Wywnioskowałam, że ten tajemniczy mężczyzna, ma na imię Harry. Bez dłuższego namysłu podeszłam do niego. Trzymał mocno zaciśniętą dłoń na szyi mężczyzny, dociskając go tym do ściany. Gdy byłam wystarczająco blisko, położyłam dłoń na jego ramieniu. Cała nienawiść tak jakby zniknęła wraz z moim dotykiem. Chłopak momentalnie odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Zostaw go - powiedziałam. Chłopak dalej trzymał mężczyznę przy ścianie, ale jego oczy wpatrywał się już we mnie. - Już wystarczy, chodź- powiedziałam spokojnie i złapałam go za dłoń. Harry puścił tamtego faceta, który upadł głośno na ziemię i udał się ze mną. Był mi uległy może dlatego, że było coś w moim dotyku, a może po prostu dlatego, że byłam aniołem. Najważniejsze było to, że jest już bezpieczny.
Piękny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńJak czytam ten tekst to wszystko pojawia się w mojej głowie i wtedy czuję moc wyobraźni.
Piękna rzecz ♥
Boski rozdział *.* Weny życzę @AlrightLidia
OdpowiedzUsuńYoooy . Jakie to jest genialne *.* SZOK <3
OdpowiedzUsuń