czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 13

-I co zamierzasz zrobić? - Spytała w końcu Alice.
-Powiedzieć prawdę Alice. I Dean'owi i Harry'emu.
-Uważam, że podjęłaś słuszną decyzję - Powiedziała Alice.
-Dzięki - Odpowiedziałam i przytuliłam się do dziewczyny. Po chwili dotarłyśmy na plażę.
-Alice, boję się - Szepnęłam po chwili.
-Czego?
-Reakcji Harry'ego i Dean'a.
-Wszystko będzie dobrze - Powiedziała, uśmiechając się.
-Skoro tak mówisz.
Chwile siedziałyśmy na plaży, rozmawiając o wszystkim i on niczym. Po pewnym czasie wróciłyśmy do domu.
-Do zobaczenia - Powiedziała Alice.
-Pa - Odpowiedziałam i przytuliłam się do dziewczyny. Weszłam do domu, a później do swojego pokoju.
Podeszłam do szafy i wzięłam piżamę, po czym udałam się do łazienki. Po szybki prysznicu wróciłam do pokoju. Sen szybko odciągnął mnie od rzeczywistości.

***

Przebudziłam się i spojrzałam na telefon. Była już 10:00. Przeciągnęłam się i zeszłam z łóżka. Z szafy wyciągnęłam jakieś ubrania i wciągnęłam je na siebie. Włosy związałam w koczka i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam do kuchni, w której mama robiła śniadanie, a tata pił kawę.
-Dzień dobry - Powiedziałam.
-Cześć skarbie, jak się spało? - Zapytała mama.
-Dobrze, jak zawsze. Co na śniadanie?
-Jajecznica. Za chwilę będzie - Odpowiedziała mama, a ja usiadłam przy stole.
-A co z tym waszym wyjazdem nad morze?
-Ustaliliśmy z tatą, że pojedziemy w piątek.
-A to za dwa dni - Zauważyłam.
-Musimy się przecież tylko spakować - Powiedział tata.
-No racja. - Przytaknęłam, a mama podałam śniadanie. Po 20 minutach skończyliśmy jeść. Postanowiłam, że najpierw prawdę wyznam Dean'owi.  Wiem, że to nie będzie łatwe, ale mam nadzieję, że zrozumie. Lubię go i nadal chciałabym się z nim przyjaźnić.
-Sel, jedziesz z nami na zakupy? - Zapytała mama.
-Z chęcią - Powiedziałam. Może zakupy jakoś pomogą mi choć na chwilę zapomnieć o problemach.
-To ja idę się przebrać i zaraz ruszamy - Powiedziała mama i wyszła z kuchni. Ja udałam się do swojego pokoju. Wzięłam torbę i założyłam buty, po czym zeszłam na dół. Tata już czekał w samochodzie, a mama przeglądała się w lustrze.
-A mówisz, że to ja się ciągle stroję - Burknęłam.
-Kobieta zawsze musi dobrze wyglądać - Zaśmiał się - No to chodź, już idziemy - Dodała i udałyśmy się do samochodu.
-To gdzie najpierw?-zapytałam
-Do galerii handlowej - Powiedziała mama.
-Tato, a ty też idziesz?
-Nie, muszę jechać po część do samochodu.
-Ah, no okej.
 Jechaliśmy około 10 minut. Gdy dotarliśmy na miejsce, opuściłyśmy wóz i wraz z mamą weszłyśmy do pierwszego sklepu. Tan akurat był z butami.
-Co sądzisz o tych, Sel? - zapytała mama, pokazując mi czarne szpilki.
-No fajne są - Odpowiedziałam. Mama zaczęła przymierzać różne buty, a ja chodziłam po sklepie. Jakoś nie miałam ochoty na szał zakupów.
-Sel, wybrałaś sobie jakieś? - Zapytała mama.
-Jeszcze nie - Odpowiedziałam obojętnie i zaczęłam oglądać buty. Najbardziej spodobały mi się różowe trampki z ćwiekami.
-Patrz mamo na te - Powiedziałam i pokazałam jej buty.
-No fajne są, a przymierz je - Powiedziała, a ja wykonałam polecenie.
-Wygodne, fajne. Podobają mi się.
-No mi też, więc bierzemy.
Po chwili podeszłyśmy do kasy. Mama zapłaciła za nasze buty i wyszłyśmy ze sklepu. Następnie odwiedziłyśmy kilka sklepów z odzieżą. Mama kupiła sobie jakieś ciuchy na wyjazd i ja również znalazłam coś dla siebie. Wpadłyśmy jeszcze do sklepów z kosmetykami, a pod koniec do cukierni. Mama zamówiła dla nas lody, a sobie wzięła jeszcze kawę. Usiadłyśmy przy stoliku i czekałyśmy aż zrealizują nasze zamówienie. Nagle w oddali zobaczyłam Alice. Dziewczyna chyba też mnie dostrzegła więc jej pomachałam, a ona odmachała i podeszła do naszego stolika.
-Cześć, Sel - Powiedziała.
-Mamo to jest Alice, moja przyjaciółka, Alice to moja mama - Przedstawiłam.
-Dzień dobry, miło mi panią poznać.
-Mi również, może się dosiądziesz? - Zapytała, a Alice tak uczyniła. Poczułam, że moja mama od razu ją polubiła.
-Więc jak się poznaliście? - Zapytała mama.
-Pewnego dnia. Na spacerze, w parku -powiedziała Alice
-A długo się przyjaźnicie?
-Kilka miesięcy.
Dalej rozmowa się jakoś potoczyła.  Mama świetnie dogadywał się z Alice. Czas mijał na prawdę szybko i w miłej atmosferze.
-Ja już muszę się zbierać - Powiedziała Alice.
-Do zobaczenia - Powiedziałam.
-Do widzenia - Powiedziała moja mama. Dziewczyna uśmiechnęła się i odeszła.
-Nigdy nie wspominałaś nic o Alice - Zauważyła mama.
-A tak jakoś wyszło.
-To na prawdę miłą i sympatyczna dziewczyna.
-Wiem. Zadzwonić po tatę, aby przyjechał? - Zapytałam zmieniając temat.
-No dobra - Odpowiedziała. Wybrałam numer do taty i czekałam, aż odbierze. Po kilku sygnałach nareszcie odebrał.
-Hallo - Usłyszałam jego głos.
-Cześć tato. Możesz już po nas przyjechać. - Oznajmiłam.
-No dobra, a gdzie jesteście? - Zapytał.
-W kawiarni, na przeciwko galerii.
-To będę za 5 minut. - Powiedział i się rozłączył. Wyszłam z mamą z kawiarni i czekałyśmy na tatę. Tak jak mówił przyjechał po 5 minutach. Wraz z mamą wrzuciłyśmy zakupy do bagażnika i wsiadłyśmy do samochodu. Po kilku minutach dotarłyśmy do domu. Mama rozpakowała zakupy, a ja postanowiłam, że porozmawiam z Dean'em. Trochę bałam się tej rozmowy, bo nie chcę już nigdy nie zobaczyć Dean'a. Chciałabym nadal się z nim widywać.
-Cześć, księżniczko - usłyszałam nagle czyjś szept i poczułam ciepłe ramiona, obejmujące moją talię. Odwróciłam się i zobaczyłam Dean'a.
-Cześć, Dean - Powiedziałam i odsunęłam się trochę od chłopaka. - Co tu robisz?
-Chciałem Cię zobaczyć. - Uśmiechnął się. - A tak na serio to zostawiłaś wczoraj u mnie swoją bluzę, proszę. - Powiedział dając mi bluzę do ręki, a ja ją wzięłam i powiesiłam na krześle.
-Musimy porozmawiać - Powiedziałam poważnie.
-O czym? - Zapytał i usiedliśmy na łóżku.
-Wiesz, Dean... bo ja... - Zaczęłam się jąkać.
-Nic do mnie nie czujesz? To o to chodzi?
-Co? Ale skąd ty to wiesz? - Zdziwiło mnie to, że Dean wiedział od razu o co mi chodzi.
-Sel ja mam wizje i w nich coś widziałem. Nie mogę powiedzieć Ci co, ale ja chciałem spróbować z tobą. Moje wizje nie zawsze są prawdą wszystko może się zmienić. Ja myślałem, że może nam się uda, że może coś do mnie poczujesz, ale widzę, że nie i doskonale to rozumiem, ale moje uczucie do Ciebie nie minęło. Będę na Ciebie czekał Sel.
Poruszyło mnie trochę to co powiedział Dean. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Oh Dean... Ja... Ja nie wiem co powiedzieć... To...
-Nic nie musisz mówić Sel - Powiedział i się uśmiechnął. - To co przyjaźń?
-Przyjaźń. - Potwierdziłam.
-Dean ?
-Tak.
-Miałeś racje, jeśli chodzi o Harry'ego. Zależy mi na nim i to nie tylko jak na podopiecznym i uważam, że powinnam powiedzieć mu prawdę. No wiesz, o tym, że jestem aniołem i nie mogę być z nim. Myślisz, że jak zareaguje?
-Uważam, że na pewno go to lekko zszokuje, ale może wszystko zrozumie. A jeżeli nie to możesz też poprosić o zmianę podopiecznego. Może nawet sam Harry będzie tego chciał. No nie wiem, jak mu powiesz to się dowiemy.
-A to mnie pocieszyłeś.
-Ale wszystko się jakoś ułoży - powiedział, uśmiechając się
-Mam nadzieję - Powiedziałam i nagle poczułam coś dziwnego. Nagły strach, ale o wiele większy niż zwykle. W końcu zobaczyłam w mojej głowie Harry'ego i wtedy zamarłam.
-Sel, co się stało? - Spytał Dean gdy zobaczył jak zbladłam. Byłam w zbyt wielkim szoku żeby odpowiedzieć, ale w końcu podniosłam się z łóżka.
-Sel co jest? - Ponowił pytanie.
-Chodzi o Harry'ego. - Odpowiedziałam załamanym głosem. - On... On...
-Spokojnie Sel, powiedz o co chodzi?
-Harry chce popełnić samobójstwo.

15 KOM = NEXT

środa, 17 lipca 2013

Rozdział 12

Wróciłam do domu i położyłam się na łóżku.  Nie miałam ochoty nic już dzisiaj robić. Chciałam przeleżeć cały dzień tu na łóżku.
-Hej piękna. - Usłyszałam za sobą głos Dean'a. Co on tu robi? A no tak. Przecież miałam się dzisiaj z nim spotkać. Całkiem o tym zapomniałam. Nie mam teraz za bardzo ochoty na spotkanie z nim, ale też za bardzo nie mam wyboru.
-No hej - Powiedziałam bez emocji.
-Co jest? - Zapytał i usiadł koło mnie.
-Nic po prostu jestem trochę zmęczona, ale to nic. To co idziemy gdzieś?
-A może chciałabyś iść do mnie? Już tak długo się znamy, a nawet nie wiesz gdzie mieszkam. To co ty na to?
-No dobra. A daleko mieszkasz?
-Jak polecimy to w 5 minut będziemy na miejscu. - Powiedział i podszedł do okna. - To jak? Lecisz? - Spojrzał się na mnie.
-No lecę, lecę.
Wstałam z łóżka i chwyciłam moją bluzę gdyż zrobiło się trochę chłodno i również podeszłam do okna. Dean chwycił moją rękę i razem polecieliśmy. Nie odzywałam się całą drogę. Myślałam o tym co mam zrobić. Kiedyś pewnie będę musiała powiedzieć Dean'owi, że ja nadal nic do niego nie czuję. Właściwie to muszę zrobić to jak najszybciej, bo nie chcę żeby narobił sobie przedniej nadziei. Widzę, że mu się podobam, ale ja wolałabym żeby był tylko moim przyjacielem.
-Jesteśmy. - Powiedział Dean i wylądowaliśmy przed nie dużym domkiem.
-Do siebie pewnie też wchodzisz przez okno. - Powiedziałam patrząc na jego dom i szukając okna, które mogło prowadzić do jego pokoju.
-Skąd wiedziałaś? - Zaśmiał się
-Zgadywałam.
-Ale dzisiaj wejdziemy przez drzwi. - Powiedział i znów chwycił moją rękę podchodząc do drzwi. Wyjął z kieszeni klucze po czym umieścił jeden z nich w zamku i przekręcił. Drzwi otworzyły się, a Dean puścił mnie przodem. Weszłam do środka. Przedpokój był przestronny i ładnie urządzony. Na ścianie znajdowało się duże lustro, a obok niego stały półki na buty oraz wieszak na ubrania. Ściany były w kolorze brązu, a na nich wisiały liczne obrazki przedstawiające kwiaty.
-Ładnie tu. - Powiedziałam i jeszcze raz zmierzyłam pomieszczenie wzrokiem.
-Dzięki. Moja mama wszystko urządzała. - Powiedział i pomógł mi zdjąć bluzę i powiesił ją na wieszaku.
-Twoi rodzice są w domu? - Zapytałam.
-Nie. Pracują do późna. - Odpowiedział. - Chodźmy do mojego pokoju. - Powiedział i poszłam za nim po schodach na górę. Dean otworzył drzwi prowadzące do jego pokoju i wpuścił mnie do środka. Jego pokój nie był duży, ale panował w nim porządek i również był ładnie urządzony.
-Usiądź sobie. - Powiedział i wskazał na łóżko. - Chcesz obejrzeć jakiś film? - Zapytał i wziął laptopa z biurka.
-Okej, a jaki?
-Lubisz filmy fantastyczne?
-Tak, nawet bardzo.
-To mam taki jeden dobry. - Powiedział i zaczął szukać filmu na swoim laptopie. - Okej, znalazłem. To zanim zaczniemy to może chcesz coś do picia, albo jedzenia?
-A wiesz możesz przynieść jakiś sok.
-Dobra, a może zrobię też popcorn?
-Byłoby super.
-To ja zaraz wrócę. - Powiedział i wyszedł z pokoju.
Rozejrzałam się trochę po pomieszczeniu i na biurku zobaczyłam szkicownik. Podeszłam tam i wzięłam go do ręki. Zaczęłam przeglądać szkice. Na większości były anioły, ale nie było widać ich twarzy. Przeglądałam dalej aż jedna kartka spadła mi na ziemie. Schyliłam się i ją podniosłam. Rysunek przedstawiał... mnie?
Chyba tak. Dziewczyna była rzeczywiście do mnie podobna. Czyli byłam to ja. Jako anioł. Miałam na sobie sukienkę, a moje włosy były rozpuszczone i ułożone lepiej niż w rzeczywistości.
-Jestem. - Do pokoju wszedł Dean. - Widzę, że znalazłaś moje szkice.
-Tak, są piękne.
-Nie przesadzaj. Nie są aż takie dobre.
Żartujesz? Cudowne są, a czy na tym jestem ja? - Wzięłam do ręki rysunek i pokazałam Dean'owi.
-Tak, podoba Ci się?
-Najlepszy ze wszystkich.
-Dzięki - Uśmiechnął się. - To oglądamy?
-No oglądamy.
Usiadłam na łóżku, a Dean podał mi popcorn i  usiadł koło mnie. Położył laptopa na kolanach po czym  włączył film. Na początku był trochę nudny, ale potem gdy akcja się rozkręciła okazał się ciekawy i momentami zabawny. Co jakiś czas wybuchaliśmy śmiechem. Po ponad godzinie film się skończył.
-Podobał Ci się? - Zapytał Dean odkładając laptopa na biurko po czym wrócił i znowu usiadł koło mnie na łóżku.
-Świetny był. - Powiedziałam z uśmiechem.
Po chwili zaczęliśmy rozmawiać o najśmieszniejszych momentach z filmu i nie zauważyłam nawet, że siedzi już tak blisko mnie, że nasze ciała się stykają. Spojrzałam na niego i wtedy nasz wzrok się spotkał. Chłopak zaczął zbliżać się w moją stronę żeby mnie pocałować. Nie wiedziałam co robić. Czy pocałować go czy nie. Ja już na prawdę sama nie wiedziałam czego chcę, ale doszłam do wniosku, że lubię Dean'a, ale tylko jako przyjaciela i wydaje mi się, że raczej nie możemy być razem.
-Muszę iść. - Poderwałam się szybko z łóżka.
-Ale czemu? - Spytał Dean ze smutkiem w głosie.
-Harry mnie potrzebuję. Przepraszam, ale na prawdę muszę iść.
-Rozumiem. - Podszedł do mnie i objął mocno ramieniem - To cześć. Do następnego razu.
-Pa - Odpowiedziałam i wyszłam z jego pokoju oknem. Poleciałam do domu, bo tak na prawdę Harry wcale nie potrzebował mojej pomocy. Wymyśliłam to żeby uniknąć pocałunku. Nie chciałam go całować. Raz się zdarzyło, ale nic wtedy nie czułam. Już miałam wchodzić do domu gdy zobaczyłam Alice.
-Cześć Alice. Do mnie idziesz?
-No właśnie się wybierałam, bo coś dawno się nie widziałyśmy. - Uśmiechnęła się. Podziwiam ją, zawsze jest uśmiechnięta. Podeszłam do niej i się przytuliłyśmy.
-Co jest? Jakaś taka posmutniała jesteś? Czy mi się wydaje? - Zapytała. Ona zawsze wyczuje mój zły nastrój.
-Ach... - Westchnęłam. - Dużo by opowiadać.
-Chodźmy na plaże. Po drodze wszystko mi opowiesz.
-No dobra. - Przytaknęłam, bo inaczej dziewczyna nie dałaby mi spokoju. Ruszyłyśmy w stronę plaży, a ja zastanawiałam się co mam jej powiedzieć.
-To mów co się stało.
-No więc...
-Więc? - Pośpieszała mnie.
-Całowałam się z Dean'em. - Powiedziałam na jednym wydechu.
-Co?! Serio?! - Aż zatrzymała się z tego entuzjazmu. - Zauważyłam, że mu się podobasz. Ale to chyba dobrze, że się z nim całowałaś. Dlaczego jesteś taka przygnębiona?
-No właśnie nie dobrze. Ja nic do niego nie czuje. Próbowałam się jakoś do niego przekonać, ale naprawdę nie mogę. Ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył. - Powiedziałam i przez głowę przeszła mi myśl jakby to było całować się z Harrym. Chciałabym posmakować jego ust. Boże, o czym ja myślę? Dałam sobie mentalnego policzka za to, że w ogóle ta myśl przeszła mi przez głowę. Nie mogę być z Harrym i dobrze o tym wiem.
-Czegoś nie rozumiem. Skoro nic do niego nie czujesz to dlaczego go całowałaś?
-No dobra, czuje coś, ale nie do Deana tylko do Harry'ego. Myślałam, że jakoś zapomnę o Harrym jak będę z Dean'em, ale tak nie jest.
-Sel, ale wiesz, że anioły i ludzie nie mogą być razem.
-Ja wiem, ale Harry nie.
-No tak.
-Myślisz, że mogę powiedzieć mu prawdę? No wiesz, że jestem aniołem?
-Zrobisz jak uważasz Sel, ale nie wiem czy to coś zmieni. Może Harry zrozumie, ale czy tobie nie będzie ciężko?
Nic nie odpowiedziałam. Zastanawiałam się co mam zrobić. Może jak powiem Harry'emu prawdę to on wszystko zrozumie i przestanie się mną interesować, ale mogę też nic nie mówić i poprosić o zmianę podopiecznego. Wtedy już nigdy nie zobaczę Harry'ego, a on o mnie zapomni.
-I co zamierzasz zrobić? - Spytała w końcu Alice.



Troszkę się skomplikowało ;> Sel ma trudny wybór, albo powie Harry'emu prawdę albo po prostu o nim zapomni. I jeszcze Dean. Jemu też musi wyznać prawdę. Ciekawe jak zareaguje?
A wy jak myślicie? Czy Sel powie Harry'emu prawdę? 
Piszcie ;3
I pamiętajcie:
15 kom = next ^^/ Alex ;*

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 11

 Już czułam jego oddech na swoich ustach. Po chwili jego wargi zetknęły się z moim. Dean był czuły i delikatny. Odwzajemniłam ten pocałunek, ale nie czułam nic szczególnego. Oczywiście czułam coś do Dean'a ale wiedziałam ze to nie ma żadnych szans na przetrwanie. Po chwili odsunęliśmy się od siebie 
-To do zobaczenia - Powiedział z szerokim uśmiechem. 
-D-do zobaczenia - Wydukałam gdyż nadal byłam w lekkim szoku, a po chwili zmusiłam się do uśmiechu. Chłopak opuścił mój pokoju tak jak wszedł, czyli oknem, które zaraz po jego wyjściu zamknęłam i opadłam na łóżko. Zaczęłam  rozmyślać o dzisiejszym dniu, który był na prawdę udany, z wyjątkiem chwili w której pojawił się Harry. Zraniłam go..., kolejny raz. Myślałam czemu tak zareagował, na wieść iż jestem z Dean'em. Momentalnie posmutniał. Nie zdążyłam wyczuć nic więcej bo odszedł. Ale nie dawałam mu żadnych szans na to że kiedykolwiek będziemy razem, a mimo to, cholernie go zraniłam. Powinnam trzymać jak największy dystans miedzy nami, a ja pozwoliłam aby coś do mnie poczuł. Miałam go traktować tylko jak podopiecznego, ale ... Wiedziałam, że w końcu muszę przyznać się sama przed sobą, że czuje do niego coś więcej. Nie chciałam tak się czuć. Raniłam jego i siebie. Miałam nadzieje, że to szybko minie i wszystko będzie okej.

***

Obudziły mnie cieple promyki słońca, wdzierając się do mojego pokoju. Leniwie przeciągam się i wstałam z łóżka. 
-Dzień dobry, maleńka. - Usłyszałam znajomy głosy. To był Dean. Odwróciłam się do okna, gdyż była pewna ze znowu przez nie wszedł, lecz ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było. 
-Gdzie jesteś? - Zapytałam. 
-Rozmawiamy telepatycznie - Zaśmiał się. 
-A no tak - Powiedziałam i uderzyłam się ręką w czoło. Rzeczywiście nie zauważyłam, że nie wypowiadam słów tylko "mówię" w mojej głowie, a moje myśli wędrują do Dean'a. Po chwili się zarumieniłam, ale dobrze, że Dean nie mógł tego zobaczyć.
-Jak się spało ?- Zapytał. 
-Dobrze, dzięki - Odpowiedziałam.
-Zobaczymy się dziś?
-Oczywiście - Odpowiedziałam, a dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że odpowiedziałam tak szybko. Za szybko.
-To wyśmienicie, wpadnę o 19:00, pasuje Ci ?- Zapytał entuzjastycznie. 
-Pewnie. Do zobaczenia. - Odpowiedziałam i tym zakończyłam rozmowę. Podeszłam do szafy i wyjęłam czyste ciuchy, po czym udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, nie myśląc o niczym. Po 10 min wyszłam z kabiny i osuszyłam swoje ciało. Wciągnęłam na siebie wybrane ubrania. Zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy. Dziś postanowiłam, że zostawię rozpuszczone. Po 30 min wyszłam z łazienki. Zajęło mi to więcej czasu niż zwykle. Zastanawiałam się po co się tak stroje lub dla kogo. Przestałam o tym myśleć i zeszłam do kuchni, gdzie spotkałam mamę pijąca kawę. 
-Cześć - Powiedziała uradowana. 
-Heej, stało się coś? - Zapytałam z uśmiechem. 
-Wyjeżdżamy na tydzień nad morze. Nareszcie się doczekałaś - Powiedziała.
Miała racje. Zawsze chciałam gdzieś wyjechać, ale oni nigdy nie mieli czasu, a teraz gdy ja mam na prawdę dużo na głowie, oni znaleźli nagle czas. 
-A ja... ten no, wiesz nie chce nigdzie jechać - Wydukałam. 
-Słucham? Przecież ty zawsze.. 
-Po prostu już nie chcę - Przerwałam jej - Ale ty z tatą możecie wyjechać, dobrze wam to zrobi.  
-No to później z nim pozmawiam. - Powiedziała, a ja poczułam znajomy strach, który owładnął moim ciałem, a w umyśle pojawił się obraz Harry'ego. 
-Wszystko w porządku? - Zapytała zatroskana mama.
-Jasne. Po prostu przypomniało mi się, że umówiłam się z Alex i jestem już spóźniona - Wymyśliłam coś na poczekaniu, a mama uwierzyła.
-No dobra, więc baw się dobrze - Powiedziała, a ja już wychodziłam z domu. 
-Będę - Mruknęłam sama do siebie. Po chwili wzleciałam w powietrze, a po kilku minutach znalazłam się pod klubem o nazwie Ricko, do którego zaraz weszłam. Na szczęście nie było dużo ludzi. Była już 13 więc kto o tej godzinie baluje. Rozejrzałam się po lokalu i przy barze zobaczyłam Harry'ego. Szybko podeszłam. 
-O i znowu jesteś? A gdzie twój chłopak? - Zapytał niby żartobliwie, ale ja wiedziałam ze właśnie z tego powodu pił. Po prostu poczuł się odrzucony i rozczarowany, więc chciał to wszystko zapić. 
-Oh, daj spokój - Syknęłam - I chodź. - Dodałam po chwili. 
-A co spieszysz się gdzieś? Może do swojego Dean'a? - Zapytał z głupkowaty uśmiechem. Alkohol w jego organizmie nie dawał o sobie zapomnieć.
 -Przestań! Zobacz jak się zachowujesz! Myślisz, że mi jest łatwo?! Nie masz pojęcia przez coś przechodzę i nie wiesz co się wokół mnie dzieje, więc nie utrudniaj mi tego i chodź!- Krzyknęłam, a ludzie będący w pomieszczeniu zaczęli się na mnie dziwnie patrzeć. Uśmiech zszedł z jego twarzy, a ja złapałam go z rękę i ściągnęłam z krzesła. Ledwo stał na nogach, więc objęłam go w pasie, a on zarzucił mi swoją rękę na szyje.
-Tylko skoro masz chłopaka to po jaką cholerę za mną łazisz?! I jeszcze mi pomagasz?
-Bo...
-Nie przerywaj mi! Na czym to ja... Ach tak, to prawda, nie rozumiem kobiet, ale Ciebie to już w szczególności. Łazisz za mną, ratujesz mnie. Co ty mój ochroniarz? A może ty jakaś szurnięta jesteś?
Słuchałam tego co mówił, ale nic nie odpowiadałam. Trochę się jąkał, ale zrozumiałam każde słowo. 
-Gdzieś tam jest mój samochód - Wskazał nieudolnie na swoje czarne, sportowe auto gdy tylko wyszliśmy przed klub.
-Ja jeszcze nie mam prawa do jazdy - Powiedziałam. 
-Ale ja mam. 
-Myślisz, że w taki stanie pozwolę Ci prowadzić? - Zapytałam ironicznie - A z resztą masz rację - Dodałam.
-Serio? 
-Nie - Odpowiedziałam pewnie i skierowałam się w stronę jego domu. Nie wiedziałam, skąd wiem gdzie mieszka, ale coś mówiło mi gdzie mam iść. 
-Gdzie idziemy ?- Zapytał.
-Do Twojego domu .
-Skąd wiesz gdzie mieszkam?
-Umm, no powiedziałeś mi kiedyś - Skłamałam
-Nic nie mówiłem.
-Po postu nie pamiętasz - Odpowiedziałam. 
-Może masz rację. - Przytaknął. Ciężko mi się szło. Bo nie łatwo ciągnie się na sobie pijanego mężczyznę. Zaśmiałam się z całej tej sytuacji.
-I z czego się śmiejesz? - Zapytał.
-Z nas - Odpowiedziałam, a on sam również się zaśmiał.
-Ja mogę iść sam - Powiedział, po chwili. Odsunęłam się od chłopaka, a on ledwo uszedł krok i się potknął. Zaczęłam się głośno śmiać zanim go złapałam, ale nie dałam rady go utrzymać więc oboje upadliśmy na ziemię głośno się śmiejąc. Wyszło tak, że ja leżałam na Harry'm. Pod swoją ręką, poczułam jak bije jego serce. Zdałam sobie sprawę, że nasze serca wybijają ten sam rytm. I tak nagle wszystko stało się takie niesamowite. Po prosu byłam cholernie szczęśliwa, przebywając z Harry'm.
-Czy zawsze musi być tak wspaniale? Za każdym razem, gdy jesteś blisko mnie. - Zapytał, ukazując swoje dołeczki w policzkach. To nie zabrzmiało jak pytanie, a ja nie miałam zamiaru na nie odpowiadać. Po prostu uśmiechnęłam się szeroko. Po chwili zdałam sobie sprawę, że nadal leżymy na jakiejś drodze.
-Ej, trzeba wstać - Powiedziałam.
-Nie trzeba. A chociażby jeszcze nie teraz - Powiedział już tak jakby alkohol przestał na niego działać. -Lepiej popatrz w chmury - Dodał. Zrobiłam, to o co prosił. Spojrzałam w niebo. Małe, śnieżno białe obłoki, suwające po niebieski niebie. Śliczne.
-Wiesz co? Zawsze chciałem wzbić się w powietrze. To było i dalej jest takie moje marzenie, ale nie możliwe do spełnienia - Powiedział. Przecież ja mogłam je spełnić.
-Czemu nie możliwe ? Wszystko jest możliwe.
-Haha, dla Ciebie granice nie istnieją. Wierzysz, że nic nie nie może stanąć na przeszkodzie do spełniania marzeń, a to jest takie cudowne. Potrafisz zarażać swoją wiarą i nadzieją. - Powiedział, tak jakby zauroczony.
-Dziękuję. Po prostu wiem, że istnieją miejsca, ludzie i zjawiska, o którym się nawet 'filozofom nie śniło' -Zaśmiałam się - Powinniśmy już iść.
-Też tak uważam.
Harry wstał pierwszy i bardzo zaskoczył mnie fakt, że znów nie upadł. Alkohol chyba już wyparował. Chłopak otrzepał swoje ubranie i wyciągnął rękę w moją stronę. Złapałam ją i po chwili stałam już na nogach. Jednym szybkim ruchem podciągnął mnie z ziemi, co mnie zadziwiło. Szliśmy dalej w milczeniu. Znów zaczęłam myśleć o Harry'm. Był dla mnie bardzo ważny, chciałabym aby o tym wiedział, ale z drugiej strony to wyszło by nam na niekorzyść. Harry dlaczego musisz być aż tak pociągający?
-Sel, co mówiłaś? - Zapytał chłopak.
-Umm, no ja nic.
-Ale słyszałem Twój głos - Upierał się, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że prawie porozumiałam się z nim telepatycznie.
-No coś tam mruknęłam do siebie - Powiedziałam.
-Ah, no dobra.
-Patrz, już jesteśmy - Powiedziałam, patrząc na duży dom Harry'ego.
-No tak - Burknął zawiedziony. - Odpowiesz mi na jedno pytanie?
-No właśnie zadałeś jedno -Zauważyłam
-Jak to robisz?
-Ale co? - zapytałam, ale już chyba wiedziałam o co mu chodzi.
-No zawsze pojawiasz się gdy Cię potrzebuję.
-To skomplikowane i nie mogę Ci nic powiedzieć.
-Proszę - Nalegał i złapał moja dłoń. Szybko zabrałam rękę.
-Harry nie proś. Ja po prostu nie mogę powiedzieć prawdy i lepiej będzie jak już pójdę - Powiedziałam i ruszyłam gdzieś przed siebie.
-Zaczekaj . Nie odchodź - nalegał. Na chwile odwróciłam się, a on stał już obok.
-Przykro mi, ale się spieszę - Powiedziałam i pobiegłam za jakiś budynek po czym zmieniłam się w anioła i odleciałam.


Nowy rozdział ;3
Cieszycie się? xd
Jest 5 rano, a my publikujemy rozdział. Vicki pisała go w nocy, a do tego były małe problemy techniczne gdyż usunął jej się 2 razy ;p No, ale już jest ;D I postanowiłyśmy też podbić trochę stawkę, czyli 15 kom- next. I tak już będzie na stałe. I jeszcze taka informacja. Całe opowiadanie jest już zaplanowane więc zostało jeszcze jakieś 7 rozdziałów + epilog.

15 KOM = NEXT ;*








piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 10

-Wiesz, Sel mam pytanie- zaczął tajemniczo Dean.
-O co chodzi Dean? -zapytałam, kiedy po dłuższej chwili chłopak nic nie mówił.
-Nie, już nie ważne- odpowiedział, jakby lekko zestresowany.
-No powiedz. - Nalegałam.
-Powiedziałem, że już nie ważne, nie rozumiesz?! -  krzyknął
-Ja... - zaczęłam
-Dobra, ja idę, cześć - Powiedział i wzbił się w powietrze. Zastanawiałam się o co mu mogło chodzić, no bo kto zaczyna pytanie, nie kończy go i ucieka? Przecież mógł zostać i powiedzieć, że nie chce o tym rozmawiać, albo że nie było to ważne. No ale z drugiej strony ja mogłam też nie nalegać. Ale czemu zareagował tak agresywnie? W chwili gdy zaczął o tym pytaniu, wydawało mi się, że może ma wizję. Może coś zobaczył i się rozmyślił? Postanowiłam, że skończę już o tym myśleć. Ściągnęłam bluzę chłopaka z ramion i wzbiłam się w powietrze. Zimny wiatr drażnił moją skórę. Co chwilę moje ciało przebiegały ziemne dreszcze. Po kilku minutach byłam już w domu. Zmęczona tym całym dniem poszłam spać.

*rano*
Obudziłam się i o dziwo byłam bardzo wyspana. Wzięłam do ręki mój telefon i spojrzałam na godzinę. Nie dziwne, że się wyspałam. Była już 13:43. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół przywitać się z rodzicami. Weszłam do ich sypialni i nikogo nie zastałam. Poszłam do kuchni i również nikogo nie było, ale na stole ujrzałam małą karteczkę. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam.
"Pojechaliśmy do babci, ponieważ zachorowała. Nie chciałam Cię budzić, bo wyglądałaś na zmęczoną. Wrócimy wieczorem. W lodówce masz obiad ;)
Mama"
Czyli mam całą chatę dla siebie. Co by tu porobić? Już wiem! Zadzwonię do Alex niech do mnie przyjdzie. Wbiegłam na górę. Postanowiłam, że zanim zadzwonię przebiorę się w normalne ubranie, bo przecież nie będę paradować w piżamie. Ubrałam się w TO i już chciałam wziąć mój telefon żeby zadzwonić gdy poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu.
-Hejka - Odwróciłam się i zobaczyła Alice.
-Przestraszyłaś mnie Alice. Co wy macie z tym wchodzeniem przez okno? - Powiedziałam, a Alice się zaśmiała.
-To jest proste i efektowne.
-Ale wiesz, że ja mam też drzwi. - Westchnęłam - No dobrze. To o co chodzi?
-Idziemy.
-Ale gdzie? - Spojrzałam pytająco na dziewczynę.
-Chodź ze mną to się dowiesz. - Odpowiedziała z tajemniczym uśmiechem.
-Dobra, ale wychodzimy drzwiami. - Powiedziałam i wyszłam z pokoju.
-Skoro tak wolisz. - Udała się za mną w stronę drzwi wyjściowych. Zamknęłam je na klucz i spojrzałam na Alice.
-Lecimy? - Zapytałam
-Tak, na plaże.
-Na plażę? A co tam niby takiego ciekawego?
Bo co niby aż tak ważnego jest na plaży, że muszę z nią tam lecieć? Denerwuje mnie trochę to, że nie może mi powiedzieć tylko musi być taka tajemnicza. No cóż zaraz wszystkiego się dowiem.
-Za dużo pytań zadajesz. - Zaśmiała się. - Jak już tam będziemy to dowiesz się wszystkiego.
-Dobra to lecimy. Ty przodem.
Dziewczyna wzleciała w górę, a ja leciałam tuż za nią. Zastanawiałam się co takiego chce mi pokazać. Plaża była niedaleko gdy byłyśmy na miejscu Alice nie odzywała się tylko szła w kierunku dużego drzewa.
-Alice! - Krzyknęłam, ale nie zareagowała i szła dalej. - No weź poczekaj na mnie. Gdzie ty idziesz? - Dziewczyna ciągle szła aż w końcu zatrzymała się przed tym drzewem.
-Jesteśmy - Odwróciła się i spojrzała na mnie.
- Niby gdzie? Chciałaś mi pokazać drzewo? - Spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem, a ona zaśmiała się.
Mogłam teraz siedzieć w domu z Alex, ale nie... Oglądam sobie drzewo.
-Patrz. - Powiedziała i zdjęła z szyi swój naszyjnik przedstawiający klucz z małymi skrzydełkami. Przyłożyła go do pnia, odsunęła się kawałek i spojrzała na mnie. Nie wiedziałam w ogóle o co chodzi. Patrzyłam tylko to na Alice to na to drzewo. W końcu kluczyk zaczął się świecić a zaraz po tym na drzewie robiła się coraz większa świetlista plama. Odsunęłam się trochę. Alice to zobaczyła, uśmiechnęła się do mnie i od razu chwyciła moją dłoń prowadząc mnie w kierunku tego światła.
-Ej, czekaj - Zatrzymałam się. - Co to jest?
-To przejście.
-Dokąd?
-Do świata aniołów. - Odpowiedziała i zaraz potem weszłyśmy w to oślepiające światło. Zamknęłam oczy, a gdy już nie czułam tak oślepiającego światła otworzyłam je. Przez chwilę widziałam tylko biel, ale zaraz potem moim oczom ukazało się dużo ludzi, a raczej aniołów. Wszędzie były tylko anioły. Było tu tak jak w normalnym świecie tylko tak bardziej... biało i zamiast różnokolorowo ubranych ludzi były tu ubrane na biało anioły. Spojrzałam na Alice i zobaczyłam, że jej ciuchy zmieniły się w białą sukienkę. Spojrzałam w dół i okazało się, że moje ciuchy również zamieniły się w śliczną białą sukienkę. To było trochę dziwne. Stałam tak i patrzyłam się na to wszystko przez dobre kilka minut aż poczułam, że ktoś mnie szturcha.
-Podoba Ci się? - Zapytała Alice.
-Cudownie. - Odpowiedziałam tylko, bo nic więcej nie mogłam z siebie wydusić.
-Chodź oprowadzę Cię - Zaproponowała i pociągnęła mnie za rękę żebym poszła za nią. Pokazywała mi wszystko i poznałam kilku nowych aniołów. Pokazała mi miejsce gdzie anioły obserwują dobrych ludzi i tam sprawdzają czy nadają się na anioły. I także takie miejsce gdzie obserwują tych złych ludzi i wysyłają im na pomoc jakiegoś anioła, który przez jakiś czas próbuje zmienić złego człowieka w dobrego. Świat aniołów jest niesamowitym miejscem i nigdy bym nie pomyślała, że istnieje coś takiego. Nasza wycieczka trwała dobrych kilka godzin i już zaczęły boleć mnie nogi.
-Trochę się zmęczyłam. - Powiedziałam do Alice.
-A wiesz, że ja też. Chodźmy na kawę. - Zaproponowała.
-Dobry pomysł. - Uśmiechnęłam się i poszłam za Alice. Usiadłam przy stoliku i czekałam aż Alice przyniesie nam kawę. Nagle zauważyłam znajomą postać.
-Dean! - Krzyknęła gdy chłopak był już blisko i miałam pewność, że to on. Ostatnio widziałam go wczoraj i wtedy nie był w dobrym humorze. Mam nadzieję, że już mu przeszło.  Chłopak zobaczył mnie od razu do mnie podszedł i przytulił na powitanie. Czyli już mu przeszło.
-Widzę, że Alice pokazała Ci nasz świat. Jak Ci się podoba?
-Tu jest na prawdę niesamowicie. To wszystko co te anioły tu robią jest cudowne. No łał, aż brak mi słów żeby to opisać. - Powiedziałam z emocjami.
Dean uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy.
-Jesteś taka pełna życia i zarażasz tym wszystkich dookoła.
-Haha, dzięki - Uśmiechnęłam się i spojrzałam w dół.
-O hej Dean. - Usłyszałam głos Alice.
-Cześć - Przywitał się Dean.
-Proszę to twoja kawa. - Podała mi kubek. - Wiesz, jest taki mały problem i ja muszę iść pomóc kilku aniołom, ale Dean się tobą zaopiekuję.
-No dobrze, ale ja nie potrzebuję opieki. - Zaśmiałam się.
Alice tylko przytuliła mnie na pożegnanie i szybko zniknęła gdzieś w tłumie aniołów. Bycie aniołem ma też swoje wady. Właściwie zaletą jest tylko to, że można latać. A no i jeszcze te śliczne sukienki, a mężczyźni mają takie białe garniturki.
-To ja już chyba pójdę do domu. - Wstałam z krzesła, a Dean zrobił to samo.
-To ja Cię odprowadzę. - Zaproponował.
-Ale nie musisz. Masz na pewno wiele spraw na głowie.
-Ale ja chcę. A zresztą i tak nie mam nic innego do roboty.
-No dobrze. W takim razie chodźmy, ale ty prowadzisz, bo ja nie wiem gdzie jest wyjście.
-A no właśnie. Masz już swój naszyjnik? - Zapytał
-Ale jaki naszyjnik?
-Naszyjnik, czyli klucz otwierający wejście tu. No wiesz taki, którym Alice otworzyła drzwi w drzewie. Dzięki niemu można też stąd wyjść. Zaraz pójdę po niego dla Ciebie.
-Okej, zaczekam tu. - Usiadłam z powrotem na krześle i dokończyłam moją kawę, a po chwili Dean już wrócił. - Ale szybko. - Powiedziałam i podeszłam do niego.
-To niedaleko. Odwróć się to Ci go założę.
Tak zrobiłam. Dean założył mi naszyjnik, a gdy tylko go zapiął mały kluczyk ze skrzydełkami zabłysnął na mojej szyi na chwilę.
-Teraz musisz tylko go dotknąć i wykonać taki ruch i wtedy się stąd wydostaniesz. - Powiedział i chwycił swój naszyjnik i zrobił nim małe kółeczko po czym zniknął w kłębie białego dymu. Zrobiłam to samo i za chwilę poczułam tylko lekkie szarpnięcie i ból. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że leżę na ziemi obok tego drzewa. Nad sobą zobaczyłam Dean'a, który zaczął się ze mnie śmiać.
-A może byś mi tak pomógł?
-Przepraszam, już. - Podał mi rękę i pomógł wstać z ziemi.
-Ałła, moje plecy. - Powiedziałam i zaczęłam gładzić bolące miejsce.
-Za pierwszym razem też się wywaliłem. -Zaśmiał się. - Mocno boli?
-Nie, tylko trochę. Możemy już iść.
-Okej. Lecimy czy pieszo?
-Wolałabym się przejść. To przecież blisko.
-No jak wolisz, ale moglibyśmy też polecieć, a potem wejść do Ciebie przez okno. Ja lubię wchodzić przez okno.
-Zauważyłam, ale zaczynam się Ciebie trochę bać.
-Nie ma czego, przecież jestem jak aniołek. - Powiedział i oboje się zaśmieliśmy.
-A o co Ci wczoraj chodziło? Byłeś radosny, a później nagle taki zdenerwowany. - Postanowiłam, że o to zapytam, bo nie dawało mi to spokoju. Zauważyłam jak twarz Dean'a znów robi się poważna.
-Ale to na prawdę nie ważne. Drobnostka. - Odpowiedział spuszczając wzrok.
-Skoro drobnostka to możesz mi powiedzieć.
-Nie. - Odpowiedział stanowczo.
-Dobra, nie będę nalegać. Nie chcę żeby Ci coś znowu odwaliło. - Powiedziałam i zaczęłam iść szybciej.
-Nooo Sel, poczekaj. - Dean chwycił mnie za ramię i odwrócił do siebie.
-Sel! - Usłyszałam nagle znajomy głos za swoimi plecami. Nie, błagam żeby to tylko nie był Harry. Odwróciłam się i zobaczyłam właśnie jego.
-Cześć Sel, właśnie do Ciebie szedłem, bo chciałem się zapytać czy gdzieś razem wyskoczymy. - Przerwał na chwilę. - O hej, jestem Harry. - Spojrzał na Dean'a i podał mu swoją dłoń.
-Dean- Przedstawił się i uścisnął dłoń Harry'ego.
-Jakiś twój znajomy? - Skierował pytanie do mnie.
-Nie, bo... emm... Dean to mój chłopak. - Powiedziałam na wydechu i spojrzałam na Dean'a. Wyglądał na trochę zmieszanego. Za to Harry od razu posmutniał.

-Ah, rozumiem... To ja już pójdę. - Powiedział i odszedł szybkim krokiem i po chwili zniknął za zakrętem. Złapałam się za głowę. Czy ja zawszę muszę tak namieszać. Weszłam szybko do swojego domu i usłyszałam za sobą krzyk Dean'a, ale to zignorowałam i weszłam do swojego pokoju. Wiedziałam, że Dean zaraz tu wejdzie przez okno. Nie myliłam się już po chwili siedział obok mnie.
-Dzięki Dean, że nie zaprzeczyłeś czy coś.
-Nie ma za co Sel, ale po co to zrobiłaś?
-Może Harry zrozumie, że nie może się ze mną spotykać.
-Ja myślę, że i tak nie da za wygraną.
-To się okaże.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy gdy Dean wstał.
-Idziesz już? -  Zapytałam i stanęłam niedaleko chłopaka.
-Tak. Już późno.
-Okej. Jeszcze raz dziękuje. Jesteś dobrym przyjacielem. - Spojrzałam na niego, a jego wyraz twarzy zrobił się dość poważny i jakby trochę smutny.
-Chciałbym być kimś więcej Sel. - Jego słowa mnie zamurowały. Stałam i patrzyłam się na niego, a on lekko się zbliżył. - Wiem, że ty też tego chcesz, ale nie dopuszczasz do siebie tej myśli. - Pogładził ręką mój policzek i zaczął się zbliżać. Był coraz bliżej mnie. Już czułam jego oddech na swoich ustach.



10 KOM = NEXT ;*


sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 9

Co ja zrobiłam? Mogłam tak na niego nie wrzeszczeć. Teraz pewnie nie będzie się do mnie odzywał. I co ja mam teraz zrobić? On wcale nie jest dla mnie nikim. Wcale nie chciałam tego powiedzieć. Sama nie wiem co mnie opętało. On jest moim przyjacielem i muszę go przeprosić. Muszę z nim porozmawiać i to jak najszybciej. Polecę teraz i go poszukam bo tak już nie usnę. Ale jak ja go znajdę? Przecież może być wszędzie. Najpierw poszukam na plaży. W końcu bywa tam często. Wstałam z łóżka i przetarłam twarz, która była mokra od łez po czym wyszłam z domu. Szybko poleciałam na plaże. Myślałam tylko o tym żeby przeprosić Dean'a. Mam nadzieję, że mi wybaczy. Gdy już wylądowałam zaczęłam się rozglądać i chodzić w kółko po całej plaży. Pusto. Nie było nikogo. Usiadłam na ziemi i znów zaczęły płynąć mi łzy. A co jeżeli on już nigdy nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Nie znajdę go. On wie gdzie jestem i może ode mnie uciekać.
-Szukasz kogoś? - Usłyszałam znajomy głos za swoimi plecami. To Dean. Szybko wstałam i mocno  przytuliłam chłopaka.
-Boże Dean jak dobrze, że tu jesteś... ja przepraszam... ja...
-No dobrze już spokojnie. Usiądź.- Powiedział i oboje usiedliśmy.
-Przepraszam- Powiedziałam jeszcze raz.
-Już dobrze.
-Nie Dean, nie jest dobrze. Nie powinnam tak na Ciebie naskakiwać. Ale nie gniewaj się, ja po prostu... no wiesz, nie mogę...
-Nie tłumacz się Sel, ja wszystko rozumiem, wiem że niedługo pokochasz Harry'ego, chociaż wcale tego nie chcesz.
-Ja nie mogę go pokochać, a tym bardziej on mnie. To wszystko jest takie trudne. Czasami myślę, że lepiej by było gdybym wtedy zginęła w tym wypadku.- Schowałam twarz w dłonie, a Dean niepewnie mnie objął. Wtuliłam się w niego i wtedy poczuł się pewniej.
-Nie mów tak. Nic nie dzieje się bez przyczyny Sel.
-Dean?- Spojrzałam na chłopaka.
-Tak ?
-Ale między nami jest już okej, prawda? Dalej będziemy się przyjaźnić?
-Tak. -Odpowiedział po chwili milczenia.- Idź już do domu. Powinnaś się trochę przespać.
-Dobrze- Wstałam- To do zobaczenia Dean.
-Do zobaczenia- Odpowiedział mi i wzbił się w powietrze. Szybko chciałam być w domu więc postanowiłam, że też polecę. Noc była ciepła. Wiał lekki wiatr. Było trochę ciemno więc za bardzo nie wiedziałam czy dobrze lecę, ale jakoś udało mi się dotrzeć do domu. Położyłam się do łóżka i pomimo zmęczenia długo nie mogłam zasnąć. W końcu usnęłam, ale nie spałam długo. O 7 rano do pokoju weszła moja mama.
-Dzień dobry Sel - Krzyknęła na powitanie.
-Mamooo - wyjęczałam- Czemu ty mnie budzisz tak wcześnie? Wakacje są. Daj mi spać. 
-No właśnie. Są wakacje, więc możesz mi pomóc na podwórku. 
-A co ja mam Ci pomagać?
-Dzisiaj przyjeżdża do nas rodzina, rozstawimy basen, trzeba krzesła powynosić, stoły i grilla rozłożyć. Dużo roboty jest.
Kompletnie zapomniałam, że zawsze w pierwszy dzień wakacji przyjeżdża do nas prawie cała rodzina. Ciekawie jest. Można się na prawdę dobrze bawić, ale w rodzinie mamy też dużo dzieci, które biegają po całym podwórku i wrzeszczą. 
-No dobra- Powiedziałam i wstałam z łóżka- Zaraz przyjdę. -Podeszłam do szafy i wyjęłam krótkie spodenki oraz koszulkę na ramiączka, które po chwili wciągnęłam na siebie. Włosy związałam w koczka i zrobiłam lekki makijaż. Po 20 minutach poszłam do mamy.
-To od czego zaczynamy ?-zapytałam
-Może skosisz trawę ?-zapytała mama
-No mogę, a naprawiliście już kosiarkę?
-Ojciec ją naprawił- odpowiedziała, a ja poszłam do garażu i wyciągnęłam kosiarkę. Podłączyłam kabel do prądu i zaczęłam koszenie. Mieliśmy dość duże podwórko więc skończyłam dopiero po 30 minutach. Kosiarkę schowałam do garażu i wyjęłam basen.
-Mamo pomożesz mi go rozłożyć ?
-No to przynieś mi go tu -powiedziała. Po chwili razem z mamą przygotowałyśmy basen i nalałyśmy wodę, aby się już nagrzała.
-Jak było wczoraj w klubie ?-zapytała
-Super, wytańczyłam się i w ogóle- powiedziałam
-A o której wróciłaś ?-zapytała
-Jakoś o 5 nad ranem- odpowiedziałam z niewinnym uśmieszkiem.- a wy co wczoraj robiliście?
-Pojechaliśmy do cioci Gemmy.
-I co u niej słychać ?-zapytałam
-Wszystko po staremu -powiedziała.
Później wzięliśmy się za rozstawianie stołów i grilla. Była już 14:40.
-A gdzie jest tata ?-zapytałam
-Pojechał zrobić zakupy -odpowiedziała
-A to dobrze. -powiedziałam. Po chwili wrócił tata. Pomogłam mu rozpakować zakupy. Było już po 15 i wszystko było już gotowe, a goście mieli przybyć na 16:00, więc teraz pozostało nam czekać. Poszłam do swojego pokoju i postanowiłam się przebrać. Ubrałam się w TO poprawiłam makijaż i rozpuściłam włosy. Była już 15:45 i usłyszałam pukanie do drzwi. Po woli zaczęli schodzić się goście.
-Sel, chodź do nas !- usłyszałam krzyk mamy. Wyszłam z pokoju i poszłam na ogród. Zauważyłam, że przyszła już ciocia Gemma z mężem i dwójką swoich niesfornych dzieci, które już chlapały się wodą w basenie.
-Cześć Selen, ale ty wyrosłaś -powiedziała ciocia i mnie objęła.
-Rosnę jak na drożdżach - zaśmiałam się. Następnie przyszła babcia z dziadkiem, ze strony taty. Później brat mamy i cała reszta rodziny. Wszyscy usiedli do stołu, a ja wraz z mamą podawałyśmy jedzenie. W końcu też usiadłyśmy. Wujek zaczął opowiadać historię jak to on nie ujeździł dzikiego rumaka. Była się z czego śmiać, bo większość historii wujka było komicznych. Nie zdążyłam się obejrzeć, a już był wieczór. Tata rozpalił grilla i zabawił się w kucharza hehe. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-To ja zobaczę kto to- powiedziałam i udałam się w stronę drzwi. Gdy je otworzyłam byłam w lekkim szoku. To był Harry.
-Cześć- powiedział, z szerokim uśmiechem.

-Hej, co ty tu robisz ?-zapytałam lekko zdenerwowana.
-Myślałem, że może gdzieś pójdziemy - zaproponował
-Dziś nie mogę, mam gości. Przyjechała rodzina i .. sam rozumiesz.
-A jutro ?-zapytał
-Umówiłam się ze znajomymi -powiedziałam. Chciałam go jak najszybciej spławić. Nie mogłam spędzać z nim czasu, bo później mogłabym tego żałować.
-No dobra, ale następnym razem mnie nie spławisz- zaśmiał się - To do zobaczenia -powiedział
-Mhm, pa -odpowiedziałam i wróciłam do gość. Źle czułam się z powodu tego, jak go potraktowałam. To nie było miłe, ale tak było dla nas lepiej. Nie mogłam pozwolić, aby między nami zaiskrzyło. Najgorsze było to, że naprawdę lubiłam spędzać z nim czas i dobrze czułam się w jego towarzystwie. Moje rozmyślanie przerwał brzęczący telefon. Dzwoniła Alex.
-No cześć- powiedziała
-Siemanko, co tam ?-zapytałam, wstając od stołu.
-A no nic, a może się spotkamy ?-zapytała
-No wiesz, teraz mam grilla i wpadła rodzina- odpowiedziałam.
-A jest dużo jedzenia ?-zapytała
-Bardzo, jak chcesz to wpadaj- zaproponowałam.
-Będę za jakieś 5 min
-Okej, czekam -powiedziałam i się rozłączyłam. Tak jak powiedziała Alex, przyszła po 5 minutach.
-Dzień dobry -powiedziała, jak weszłyśmy na ogród.
-Dzień dobry -odpowiedzieli wszyscy. Alex była u nas bardzo mile widzianym gościem, a moi rodzice bardzo ją lubili. Po chwili usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy jeść. Później tata włączył muzykę i wszyscy zaczęli tańczyć.
-Przy rytmach disco polo tańczy się najlepiej !-krzyknął mój już nieco pijany wujek. Co chwilę wraz z Alex śmiałyśmy się z mojej rodziny, gdyż na prawdę było z czego. Było już jakoś po 21.
-Ja już muszę iść -powiedziała Alex
-Tak szybko ?-zapytałam
-Siedzę tu już jakieś 2 godziny. -powiedziała
-Jakoś szybko minęło-powiedziałam
-No dobra to ja już będę się zbierać, a co robisz w poniedziałek ?
-Nie mam jeszcze planów -odpowiedziałam
-To może pójdziemy do miasta ?-zapytała
-No okej, to do poniedziałku -odpowiedziałam i pożegnałam się z przyjaciółką. Postanowiłam, że pójdę już do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i nagle poczułam na plecach powiew ziemnego powietrza.
-Idziemy na spacer ?-usłyszałam znajomy głos. To był Dean. Szybko wstałam z łóżka i wpadłam w objęcia chłopaka.
-Cześć Dean -powiedziałam.-Możemy iść, tylko powiem rodzicom, że wychodzę.
-To ja poczekam na zewnątrz -powiedział i wyskoczył przez okno. Zeszłam szybko do rodziców i powiedziałam, że wychodzę. Mama kiwnęła głową, ale zastanawiałam się czy dlatego, że usłyszała, iż wychodzę i się zgodziła, czy dlatego, że jej organizm przepełniony były alkoholem. Wyszłam przed domu, rozejrzałam się i nigdzie nie widziałam chłopaka. Nagle ktoś objął mnie w pasie i przytulił.
-Tu jesteś,  idziemy ?-zapytałam
-Nie chcesz lecieć ? -zapytał zdziwiony
 -Zawsze latamy, teraz możemy się przejść -powiedziałam
-No dobra
-Co u Meggie ?-zapytałam
-Wszystko w porządku, a co u Harry'ego ?
-Też w porządku. Wpadł dzisiaj, ale musiałam go spławić- powiedziałam z wyrzutem.
-Nie przejmuj się, wiesz dobrze, że nie możecie spędzać razem czasu. -powiedział pocieszająco.
-Ja wiem, ale on nie -powiedziałam
-Kiedyś zrozumie
-Mam nadzieję. A powiedz mi, jak ty wchodzisz przez okno, skoro zawsze jest zamknięte ?-zapytałam
-Jeśli odpowiem,  straci to swój urok- powiedział z tajemniczym uśmiechem.
-Jaki tajemniczy -zaśmiałam się -To gdzie idziemy ?
-A gdzie chcesz iść? -zapytał
-No nie daleko, bo jestem zmęczona, od rana na nogach i jeszcze nie wyspałam się po imprezie- powiedziałam.
-No to chodź- powiedział i wziął mnie na plecy.
-Haha, jesteś nienormalny -zaśmiałam się
-Ale za to mnie kochasz -zaśmiał się razem ze mną.
-Może pójdziemy do mnie ?-zapytał
-No nie wiem, jest już późno i w ogóle- zaczęłam marudzić
-Czy ty się boisz iść do mnie do domu ? -zapytał
-A mam czego ?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Uważam, że nie -powiedział
-A ja jestem innego zdania -zażartowałam
-Wiem gdzie pójdziemy -powiedział chłopak
-Powiesz mi gdzie ?-zapytałam
-Sama zobaczysz -odpowiedział.
-A widziałeś się dziś z Alice ?
-Nie. Ma teraz dużo roboty. Wiesz jej talent zdarza się bardzo rzadko -powiedział
-Ah no tak -przytaknęłam.  Po chwili dotarliśmy do starej piekarni i usiedliśmy na schodach. Miejsce było trochę mroczne, ale nie bałam się, bo nie byłam sama.

Zawiał lekki wiatr, a ja zadrżałam.
-Zimno Ci ?-zapytał chłopak
-Nie -skłamałam
-Masz -powiedział, nakładając na mnie swoją bluzę.
-Ale Tobie będzie zimno -powiedziałam i chciałam oddać bluzę, ale Dean mnie powstrzymał.
-Jeśli się do mnie przytulisz to nie będzie -powiedział zaczepnie
-No dobra, ale zrobię to tylko dlatego abyś nie zmarzł. -powiedziałam i przytuliłam się do Dean'a.
-Cieplej ?-zapytałam
-Pewnie -odpowiedział.
-Wiesz Sel, mam pytanie ...- zaczął tajemniczo Dean





Notka pod rozdział xd :
Następny rozdział pojawi się za tydzień, ponieważ ja jadę na biwak, a  z Wiki chcemy napisać go razem więc jak wrócę w przyszłym tygodniu to go napiszemy ;p. Pamiętajcie też, że musi być 10 komentarzy/ Alex

Czytasz=komentujesz <3





czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 8

-Co ty tu robisz ? -Zapytałam po chwili, odsuwając się od Harry'ego.
-Zjawiam się jak jestem potrzebny, tak jak zawsze ty to robisz.  To przeznaczenie. - odpowiedział.
-Przeznaczenie powiadasz.
-A ty już wychodzisz? Zdawało mi się, że przed chwilą przyszłaś- Zapytał zmieniając temat.
-Chciałam się po prostu przewietrzyć- odpowiedziałam
-To chcesz wyjść na chwilę, czy wrócić na sale?
-Możemy już wrócić.- Nie potrzebowałam już przerwy, ponieważ całe poprzednie uczucie zniknęło więc mogłam już normalnie funkcjonować.
-Więc chodź, to będzie nasza piosenka - Powiedział, po czym złapał moją dłoń i pociągnął na salę. Na środku parkietu zobaczyłam Alex w objęciach tego jej blondyna. Muszę przyznać, na prawdę słodko razem wyglądali. Po chwili Harry kiwną do DJ'a i puścili piosenkę Ed'a Sheerana - Kiss Me. Puścili "naszą piosenkę".  Na myśl o tych słowach poczułam, że wkradło się we mnie jakieś tajemnicze ciepło. To było coś cudownego. Pierwszy raz w życiu tak się poczułam. Nagle chłopak obrócił mnie i przyciągnął do siebie. Ręce położył na mojej tali, a moje powędrowały na jego ramiona. Zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Przez chwilę zdawało mi się, że po prostu śnię. Przecież tak nie wyglądał rzeczywistość. Poczułam się jakby wszystko dookoła nas ucichło. Tak jakbyśmy byli tylko my, a w tle grała muzyka, która tak dopasowała się do tej chwili. Zatraciłam się w jego oczach. I te jego ciepłe dłonie, jego obłędny zapach i to spojrzenie. To wszystko było takie magiczne. Nagle zbliżył swoje usta do mojego ucha. Delikatne powietrze wydobywające się z jego warg, drażniło moją skórę.
-Przepraszam- szepnął. Nagle serce zabiło mi mocniej. Bardzo dobrze wiedziałam, że  przepraszał, za swoje ostatnie zachowanie. Nie mogłam się na niego złościć, bo każdy zareagował by podobnie na jego miejscu.
-Już w porządku- odpowiedziałam. Chłopak przytulił mnie mocno do siebie, zamykając mnie tym w swoich ramionach, tak jakby bał się, że gdzieś zniknę.
-Ja nigdzie się nie wybieram -szepnęłam. Nagle muzyka przyspieszyła, tak jak wszyscy na parkiecie. Chłopak objął mnie ramieniem i zaczął prowadzić w stronę stolików.
-Gdzie idziemy ?-zapytałam
-Przedstawię Cię moim znajomym.
-Widzę, że Twój kolega poznał bliżej moją przyjaciółkę Alex- zaśmiałam się patrząc na wirującą na parkiecie Alex wraz z tym jej blondynem.
-To jest Niall -powiedział
-Ładne imię.
Po chwili dotarliśmy do jednego ze stolików, przy którym siedziały cztery obce mi osoby, ale czułam że ich i Harry'ego dużo łączyło.
-To jest Sel- powiedział Harry wskazując na mnie.
-Hej -przywitałam się
-Cześć jestem Eleanor- Przedstawiła się dziewczyna o długich, brązowych i lekko falowanych włosach. Była piękna i wydawała się miła. Nadawałaby się na anioła. Heh.
-Ja jestem Louis. -Powiedział, tak mi się wydaję chłopak Eleanor. Czułam jakby ta para była kimś mi znanym. Dziwne uczucie, bo ich na pewno nie znałam.
-Liam.
-Zayn, miło mi.
-Mi również - odpowiedziałam i uścisnęłam każdego dłoń. Wraz z Harry'm zajęliśmy miejsca. Czułam się trochę niezręcznie. Tylko siedziałam i nic nie mówiłam. Zawsze się tak zachowywałam w towarzystwie osób, których nie znam za dobrze, po prostu byłam nieśmiała.
-Spięta jakaś jesteś. Przyniosę Ci coś do picia - powiedział Zayn.
-Weź mi piwo - Wtrącił się Harry
-To mi też - powiedział Louis. Gdy Zayn poszedł po napoje, przyszli Niall i Alex. Chłopak zapoznał Alex ze wszystkimi i zajęli miejsca.
-Niezłe ciacho wyrwałaś- Szepnęła mi na ucho Alex śmiejąc się. Rzeczywiście Harry był nieziemsko przystojny, ale ja mam go tylko chronić przed niebezpieczeństwem. Nie mogę pozwolić żeby on się we mnie zakochał.
-Twój blondyn też jest niezły. Ej, a gdzie jest Natalie i Penny ? -zapytałam
-Nie wiem, trzeba będzie ich poszukać- powiedziała
-No to zaraz pójdziemy -powiedziałam
-Ok
Po kilku minutach wrócił Zayn i podał każdemu napój. Wypiłam drinka i momentalnie zakręciło mi się w głowie. Szybko się wyluzowałam i zaczęłam dobrze bawić. Ciągle ktoś żartował i wszyscy się śmieliśmy.
-Dobra to chodź ich poszukamy - powiedziałam do Alex
-No dobra- odpowiedziała. Wstałam z kanapy i już chciałam iść ale Harry mnie zatrzymał.
-Gdzie idziesz? -Zapytał zaniepokojony.
-Muszę znaleźć przyjaciółki - powiedziałam
-Wrócisz zaraz ?-zapytał
-Powinnam - odpowiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem - No wrócę, wrócę- zaśmiałam się. Chłopak mnie puścił i wraz z Alex zaczęłyśmy szukać dziewczyn. Nie było trudno znaleźć Natalie. Było widać, że dużo wypiła na przykład z jej tańca. Tańczyła jak jakiś poparzony kot , jak tylko ją zobaczyłyśmy, wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
-Siemanko, jak się bawicie ?-zapytała Natalie
-Hah bardzo dobrze- powiedziałam
-Ostro zabalowałaś -zauważyła Alex
-E tam, kilka drinków.
-Nieźle się trzymasz -powiedziałam
-No na pewno lepiej niż Penny, wypiła 2 drinki i zgona ma. Hahaha- Zaśmiała się.
-Ej, to my idziemy zobaczyć co tam u niej  -powiedziałam
-A ty baw się dalej - powiedziała Alex i udałyśmy się do łazienek.
-Penny jesteś tu ?-zapytała Alex
-Dziewczyny, bo mi chyba coś ...- nie dokończyła, a słychać było jak wymiotuje. -...zaszkodziło -dodała po chwili.
-Lepiej już? -zapytałam
-Tak już tak, ale wyglądam strasznie - powiedziała
-Jakoś się ogarnie -powiedziała do mnie Alex i wróciłyśmy na sale. Nagle pomyślałam o Harry i poczułam, że coś jest nie tak. Szybko podbiegłam do stolika w którym wcześniej siedzieliśmy, ale Harry'ego tam nie było.
-Gdzie on jest ?-zapytałam zdenerwowana.
-Spokojnie, wyszedł przed lokal, ale... -Louis nie dokończył , bo wybiegłam na zewnątrz, przeciskając się przez tłumy ludzi. Gdy byłam już tam byłam, zobaczyłam Harry'ego jak kłóci się z jakimś typkiem. Po chwili zaczęli się przepychać. Szybko podbiegłam do nich i i od razu rozdzieliłam.
-Już wystarczy. Nie psujmy sobie wieczoru- powiedziałam. Ten koleś od razu odpuścił i odszedł.
-Już spokojnie Harreh - powiedziałam czule, kładąc dłonie na torsie chłopaka. Jego mięśnie był napięte, czułam jak bardzo jest zdenerwowany. Ale po chwili się uspokoił , złapał moje dłonie i delikatnie ucałował.
-Zawsze przychodzisz jak Cię potrzebuje.- Uśmiechnął się- Jesteś moim aniołem stróżem.
-Nie no co ty. Przecież anioły nie istnieją- Powiedziałam z lekkim zdenerwowaniem w głosie, a Harry tylko się zaśmiał.
-Nie mam ochoty tam wracać- powiedział  spokojnie.
-Nie musimy, poczekaj chwile to pójdę po swoje rzeczy  - zaproponowałam
-Pójdę z Tobą -powiedział. Po chwili wróciliśmy do klubu. Harry wziął moje rzeczy, a ja pożegnałam przyjaciółki.
-Dobra ja już idę -powiedziałam do Alex
-A czemu ?-zapytała
-Zmęczona jestem i w ogóle.
-No dobra
-A ty wiesz, szalej z umiarem -zaśmiałam się, przytulając przyjaciółkę.
-To do jutra -powiedziała
-Papa - powiedziałam i wyszłam z Harrym z lokalu. Po kilkunastu sekundach dotarliśmy do jego samochodu.
-Piłeś coś?- Zapytałam
-Nie. Spokojnie mogę prowadzić.
-A to piwo?
-Miałem zamiar wypić, ale tego nie zrobiłem- Uśmiechnął się- To co koniec pytań? Możemy jechać?
-No możemy.
-To gdzie jedziemy? -zapytał chłopak, zajmując miejsce kierowcy.
-Odwieziesz mnie do domu? -zapytałam
-Myślałem, że może gdzieś pojedziemy -powiedział
-Jestem już zmęczona - Odpowiedziałam chociaż wcale nie czułam zmęczenia.
-To innym razem -powiedział i włączył silnik. Po chwili wyjechaliśmy spod klubu. 
-Więc gdzie mieszkasz? -zapytał
-Na Miracles Street 4 -powiedziałam
-To niedaleko -zauważył chłopak 
-No tak -potwierdziłam. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu.  
-To tutaj, dzięki- Powiedziałam odpinając pas.
-Ładny masz dom- Stwierdził.
-Dziękuje. No to ja już pójdę- Otworzyłam drzwi i wysiadłam z auta.
-Poczekaj - Harry również wysiadł z auta  i stanął obok mnie.- Zobaczymy się jeszcze?
-Na pewno Harry. - Powiedziałam i nagle zawładnęło mną dziwne uczucie.
-Co się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczyła coś strasznego.
-Nie jedź główną ulicą.-powiedziałam
-Ale...
-Po prostu tamtędy nie jedź. Pojedziesz tędy- Przerwałam mu i wskazałam na drogę za moim domem.
-No dobrze.- Przytaknął i nie zadawał już więcej pytań.
-No to cześć- Powiedziałam i ruszyłam w stronę domu.
-Pa- Usłyszałam z swoimi plecami. Weszłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi,  po czym poszłam do swojego pokoju i wyjrzałam przez okno żeby sprawdzić czy Harry mnie posłuchał. Na szczęście posłuchał. Czułam, że mogę być spokojna, bo jemu już nic nie grozi. 
-Co by się stało gdyby pojechał tamtą drogą? - Usłyszałam za sobą głos i momentalnie się odwróciłam.
-O Boże, Dean. Co ty tu robisz?- Zapytałam zszokowana.
-Pomyślałem sobie, że może chciałabyś... no wiesz, przejść się gdzieś czy coś. - Powiedział i podszedł do mnie bliżej. Zdecydowanie za blisko. 
-No wiesz Dean. Mogłabym, ale jest już późno. Chciałabym się trochę przespać.- Odpowiedziałam i usiadłam na łóżku i zaraz Dean siedział już obok mnie.
-Rozumiem- westchnął - No to co by się stało gdyby tamtędy pojechał?
-Miałby wypadek.
-Dobrze, że wyczułaś to wcześniej. 
Dean przysunął się do mnie tak, że nasze ciała się stykały.
-Co ty robisz?- Spytałam z lekko podniesionym głosem i wstałam z łóżka.
-No nic, ja...
-A w ogóle to dlaczego tak po prostu wszedłeś do mojego domu?! Myślisz, że możesz tu tak przychodzić- Nie ukrywałam tego, że byłam trochę zdenerwowana.
-Chciałem Cie po prostu odwiedzić, czy to źle?!
-To mogłeś przyjść rano.
-Jak ty się zachowujesz, a tak w ogóle nie powinnaś spędzać z Harrym tak dużo czasu. Jesteś tylko jego aniołem nikim więcej. 
-Co?!- Krzyknęłam- Wiesz co, nie powinno Cię to obchodzić. Opiekuję się Harrym i jest dla mnie ważny to ty jesteś dla mnie nikim!- Wykrzyczałam to i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego co ja powiedziałam.- Dean ja...
-Dobrze, przynajmniej już wiem co o mnie sądzisz- Powiedział i poszedł w stronę okna.- Ale nie możesz być z Harrym. Zapamiętaj to.- Powiedział i odleciał. Zostawił mnie samą. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać.




10 KOM=NEXT <3







wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 7

CZYTAJ TEKST POD ROZDZIAŁEM.


Szybko wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do mojego taty. Nie odbierał. Zadzwoniłam jeszcze raz i nadal nic. Zaczęłam się coraz bardziej martwić. Zastanawiałam się czy powiedzieć mamie, że słyszałam o jakimś wypadku. Lepiej nie, bo będzie się martwić, a tata może po prostu jest u kolegi i nie słyszy telefonu. Nie mam pewności, że to akurat on uczestniczył w tym wypadku. Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się co mam zrobić gdy nagle usłyszałam czyjś głos na podwórku. Ktoś szedł w stronę mojego domu. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam w oddali jakąś postać. Przyglądałam się chwile i stwierdziłam, że to tata, ale szedł jakoś... dziwnie. Był już blisko i usłyszałam, że podśpiewuje coś pod nosem. No tak, był wypity. Mogłam się tego spodziewać. Ze swoim kolegą zawsze lubi sobie wypić. No nic, najważniejsze że nic mu nie jest. Mama na pewno zrobi mu awanturę. Zeszłam na dół żeby pomóc mu wejść do domu.
-Tato!- Krzyknęłam, a on odwrócił się w moją stronę.
-Adora? To ty kochanie?- Zapytał.
-Nie, tato. To ja Selen. Chodź do domu.- Chwyciłam tatę za rękę i poprowadziłam do domu.
-Masz ciepłą rękę i taką gładką.- stwierdził- A tak w ogóle to jesteś bardzo podobna do mamy...
-No przecież jestem jej córką- przerwałam mu
-Nie przerywaj jak dorosły mówi- skarcił mnie i w tym momencie weszliśmy do środka.
-Eh, z tobą to same problemy- Powiedziała mama gdy tylko zobaczyła tatę i zaraz zaprowadziła go do sypialni żeby poszedł spać.


*Piątek- zakończenie roku*

-Mamo!
-Słucham?
-Mogę tak iść na zakończenie roku?- Spytałam wchodząc do salonu ubrana w TO i obróciłam się kilka razy.
-Pięknie kochanie, tylko po co Ci te okulary?
-Chciałam wyglądać mądrzej- Uśmiechnęłam się
-Bez okularków też jesteś mądra- Uśmiechnęła się do mnie i poczochrała moje włosy.
-Ej! Długo układałam tą grzywkę- powiedziałam wkurzona, a mama tylko się zaśmiała.
-Idź już, bo nie zdążysz.
-Okej, to pa.
Przeczesałam jeszcze grzywkę palcami i popsikałam lakierem następnie wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Zobaczyłam, że tata wchodzi do samochodu, więc od razu do niego podbiegłam.
-Hej tato, gdzie jedziesz?- zapytałam z uśmiechem.
-Do miasta, bo matka chcę żebym naprawił zlew w łazience więc muszę kupić kilka drobiazgów.
Tata już dawno miał naprawić ten cieknący zlew w łazience. Dobrze, że w końcu się za to zabrał, bo mama przypominała mu o tym codziennie. No ale lepiej późno niż wcale.
-To możesz mnie podwieźć, prawda?
-Wskakuj- Powiedział po chwili namyślenia.
Weszłam do samochodu i zapięłam pasy. Lubię jeździć z tatą samochodem. Zawsze jest tak zabawnie. Całą drogę potrafimy rozmawiać i śmiać się ze wszystkiego. Do szkoły było blisko toteż w 5 minut dojechaliśmy na miejsce.
-Dzięki tato, to pa.
-Tylko dobre świadectwo przynieś.- Powiedział tata z uśmiechem.
-No jasne, najlepsze- zaśmiałam się- A jeszcze jedno. Dzisiaj wrócę trochę później, ponieważ idę z dziewczynami do klubu.
-No dobra tylko nie za późno i nie wypij za dużo.
-No wiadomo tato. Przecież jestem aniołkiem.- Uśmiechnęłam się zdając sobie sprawę z tego jakie znaczenie ma teraz wypowiedziane przeze mnie zdanie. W końcu na prawdę jestem aniołkiem.
-Baw się dobrze.- Powiedział tata, a ja zamknęłam drzwi od samochodu i weszłam do szkoły. Na korytarzu zobaczyłam już moje przyjaciółki, które rozmawiały i śmiały się z czegoś. Jak zawsze były radosne. Pomachały do mnie, a ja podeszłam i się przytuliłyśmy.
-Szybko minął ten rok, nie sądzicie?- Powiedziała Penny po chwili ciszy.
-Bardzo szybko- Potwierdziła Alex- Ale nareszcie wakacje. To co będziemy robić?- Spytała, a ja przypomniałam sobie, że moje wakacje nie będą takie same jak poprzednie. Teraz jestem aniołem i nie mogę prowadzić normalnego życia. Będę musiała opiekować się Harry'm i okłamywać przyjaciółki. Chyba będę musiała powiedzieć im prawdę. Nie zniosę tego, że będę musiała kłamać tak długo. Ale boje się tego jak to przyjmą. Mogą być przerażone, ale w końcu to moje przyjaciółki i powinnam być z nimi szczera.
-Ej, gdzie odleciałaś?- Szturchnęła mnie Natalie.
-A zastanawiałam się po prostu co możemy robić w te wakacje. Mamy przecież dla siebie aż 2 miesiące.- Powiedziałam z lekko wymuszonym uśmiechem wiedząc, że to co mówię wcale nie jest prawdą.
-Dobra chodźcie, zaraz rozdanie świadectw.- Powiedziała Penny i wszystkie poszłyśmy na sale. Cała uroczystość trwała 45 minut. Wszystkie te przemowy pożegnalne, które słyszy się co roku aż w końcu rozdanie świadectw. Później zaczęliśmy się żegnać z całą klasą oraz nauczycielami, a następnie opuściłyśmy ten budynek, w którym spędziłyśmy 10 miesięcy.  
-WAKACJE!- Krzyknęła najgłośniej jak potrafiła Natalie wychodząc ze szkoły- Zawsze chciałam to zrobić.- Powiedziała z uśmiechem.
Alex zaczęła się śmiać, a ja razem z nią.
-Dobra, to gdzie tak właściwie idziemy?- Zapytała Penny.
-Do tego klubu dwie ulice dalej- Odpowiedziałam.
-A no to nie daleko, chodźcie.
Klub rzeczywiście nie był daleko. Chciałam się dzisiaj dobrze bawić. Tylko żeby Harry nie wpadł znów w jakieś kłopoty, bo ja naprawdę nie chcę już kłamać. Na razie nie wyczuwałam żadnego zagrożenia. Mam nadzieję, że tak będzie do końca dnia.
-Co chcesz do picia?- Zapytała Alex
-Emmm... No właściwie to mi obojętnie. Zamów to samo co sobie.
-Oks.
-To co dziewczęta, może pojedziemy nad jezioro na kilka dni jakoś za tydzień.- Zaproponowała Natalie.
-Świetny pomysł- krzyknęła Penny.- Najlepiej pod namioty.
-Ej, nie głupi pomysł- Powiedziała Alex gdy tylko wróciła z naszymi napojami.-A co ty na to Sel?
-No, bo ja... nie sądzę żeby to był dobry pomysł.
-Czemu? Przecież to świetny pomysł! Wyobraź to sobie- Powiedziała Penny popijając swojego drinka.
-No właśnie i ja będę z tobą w namiocie, a Penny z Natalie.
-Zastanowię się jeszcze, a teraz może trochę potańczymy?- Zaproponowałam żeby odejść od tego tematu, bo wiedziałam, że na pewno nie będę mogła wyjechać na tak długo, no chyba że Harry byłby ze mną, a to niemożliwe.
-Okej- Odpowiedziały równo Natalie i Penny.
-Idziesz Alex? Na co ty się tak patrzysz?- Alex siedziała i gapiła się w jeden punkt.
-Nie na co, ale na kogo.- Powiedziała i wstała z fotela.- Widzisz tego blondaska?
-Uuuu słodziak- Powiedziała Natalie.
-Jest mój!- Wrzasnęła Alex.
-No spoko, tylko spokojnie- Powiedziała Natalie przez śmiech.
Spojrzałam na tego chłopaka i poczułam coś dziwnego. Jakby coś mnie z nim łączyło. Albo coś łączyło jego i Harry'ego. Czy to możliwe żeby Harry tu był. Poczułam narastające uczucie ciepła.
-To ja zaraz wrócę.- Powiedziała Alex i poszła w stronę blondyna. Pomyślałam, że wyjdę na chwilę na zewnątrz żeby się przewietrzyć, bo zrobiło mi się gorąco. Nie czułam, że Harry'emu coś grozi. Sama nie wiem co czułam. To chyba przez tego chłopaka. On na pewno zna Harry'ego. Byłam już blisko wyjścia i nagle straciłam równowagę i poleciałam do przodu. Przygotowałam się na to, że zaraz będę miała bliższe spotkanie z podłogą lecz zamiast tego poczułam czyjeś ciepłe ramiona. Spojrzałam w górę i zobaczyłam burzę brązowych loków oraz zielone oczy wpatrujące się we mnie.
-Harry?- Spytałam lekko zszokowana, a uczucie które mnie dręczyło odeszło. Teraz czułam już tylko spokój.
-Teraz to ja Cię uratowałem- Powiedział i uśmiechnął się.



Dobra to teraz tak:
-Następny rozdział będzie jak pod rozdziałem pojawi się 10 komentarzy.
-Jeżeli czytasz to dodaj się do obserwujących (patrz po prawej stronie)
-Chcesz żeby Cię informować o kolejnych rozdziałach? To wejdź w zakładkę informowani.
-Ten rozdział napisałam ja (czyli Alex), a następny napisze Vicki. ( I już zawsze będziemy pisać tak na przemian)
To wszystko. Pamiętajcie:
10KOM= NEXT

PRZEPRASZAM, ŻE TAKI KRÓTKI, ALE OBIECUJĘ, ŻE NASTĘPNE BĘDĄ DŁUŻSZE
<3